SPOILER
Do samego końca myślałam, że Rosemary postąpi tak jakbym to zrobiła ja- weźmie nóż i zabije to dziecko. Nawet to jej "oswajanie się" z nową sytuacją brałam za podstęp. Sądziłam, że czeka na dostęp do dziecka i wtedy je zabije. To, że tego nie zobiła czyni film straszniejszym, ale nie godzi mi się to z postacią bohaterki.
możesz mi napisać jak zakończył się film? oglądałam 2 razy, ale ZAWSZE na końcu zdarzało się tak, że musiałam wyjść - fatum, los, przeznaczenie ;P
uśmiecha się lekko do dziecka i zaczyna je kołysać przy motywie filmowej "kołysanki". godzi się z losem, wygrywa miłość matczyna.
miłość matczyna? można ten film zrozumieć w kilka sposobów, ale ja bym rzekł, że wygrywa strach przed zrobieniem, czegoś innego, niż od ciebie oczekują (bo wydaje mi się, że o tym był film - o hipokryzji)
Dokładnie! Też miałam wrażenie, że wygra u niej zdrowy rozsądek, i po tym wszystkim co zobaczyła, usłyszała, i przeżyła, zadźga dziecko nożem kuchennym.
Dla mnie cenna jest lektura książki <spoilery>, tam mamy opisane, co dzieje się w głowie Rosemary- tak samo, najpierw niedowierzanie, potem szok, strach, obrzydzenie na widok dziecka- ale nienawiść skierowana ciągle w stosunku do "oprawców", nie do dziecka... przemyka za to jej przez głowę, żeby porwać je z kołyski i rzucić się przez okno, ale potem zerka jeszcze raz... I nagle straszne żółte oczka spoglądają jakoś milej, wie już, że nie ma szans na żadne takie kroki, ale to raczej żaden "strach przed zrobieniem, czegoś innego, niż inni oczekują", czy hipokryzja! Miłość, Rosemary tłumaczy sobie, że dziecko jest także w połowie nią, nie może być DO KOŃCA złe, co więcej, oznajmia, że nie będzie się nazywać Adrian, a Andrew, Andy i zamieszka w swoim dziecięcym pokoiku z biało-żółtą tapetą i będzie nosić kolorowe ubranka :)) Cała grupa satanistycznych staruszków jest pod wrażeniem jej matczynej władzy i oddaje jej hołd
"to raczej żaden "strach przed zrobieniem, czegoś innego, niż inni oczekują", czy hipokryzja"
Filmy Polańskiego zawsze zawierają w sobie drugą warstwę, z której reżyser rzadko zdaje sobie nawet sprawę. Stąd tak oryginalne interpretacje jego filmów, jak molestowanie Carol na przykład, które jemu samemu zapewne podczas kręcenia tago filmu zupełnie nie przyszły do głowy. To jest cecha dzieł mistrzów, bo Polański jest mistrzem, bez względu na to z iloma 13-latkami się przespał 34 lata temu:)
Dźganie dziecka nożem nazywasz zwycięstwem zdrowego rozsądku? :D A za co go w ogóle zabijać? Bo jest dzieckiem Szatana? Niby czemu automatycznie utożsamiasz Szatana ze złem?
Czemu jajko automatycznie utożsamiasz z kurą ? Pytanie tak samo retoryczne jak twoje :)
Godzi się z jej postacią. Instynkt macierzyński zawsze zwycięża, bo jest silniejszy nawet od instynktu samozachowawczego (u normalnych matek, które nie posiadają śliskich kocyków). Zauważ, że Rosemary przez cały film ucieka przed czymś, i wcale nie próbuje walczyć, zaakceptowanie dziecka też jest pewną formą ucieczki (przyjęcie narzuconej roli). Poza tym, zakończenie ma też inny sens, pozostaje opcja, że Rose oszalała, i wtedy w jej szaleństwie też jest metoda: Rosemary cała "zapada się" w swoją schizę, rozumiesz chyba o co mi chodzi:)