Film opowiadający po prostu o prawdziwym życiu samotnych kobiet.
Aż dziw bierze, że nikt do tej pory nie poruszył tego tematu.... a temat jest przebojowy. No bo nareszcie ktoś zrozumiał te biedne kobitki po trzydziestce, składające do kupy swe rozpadające się ciało.. Gdzieś w środku każda z nas utożsamia się z Bridget. A film stał się hitem nawet pomimo tego, że nie występuje tam długonoga, szczupła blond modelka o ilorazie intel. 2345, tylko babka "przy kości" z nałogami i toną kompleksów....
Świetna rola Renee Zelweger!!!
Hit.
Tak to był hit, ale na szczęście nie wszędzie. W stanach się na tym poznali i zarobił w sumie mniej więcej tyle co przeciętne hity w ciągu tygodnia. Niestety w Polsce czy Wielkiej Brytanii było inaczej. Ale to już chyba zasługa reklamy.
???
Podobno Zellweger musiała nabrać ciała do tej roli, ale - ja wiem? tak strasznie nie wygląda. Tona kompleksów? Kobieta z przezabawną osobowością, autoironiczna, z uporem maniaka lądująca w obciachowych sytuacjach. Rozpadające się ciało kobiety po 30.? O, Jezu...Jeśli ma się taki obraz własnego (całkiem normalnego) ciała, to trzeba się leczyć. Zapotrzebowanie na lalki Barbie? Popatrzyć można, ale co dalej? I czy to fajnie jeść tylko sałatę? Z tym I.Q. to poleciało Ci ciut za daleko, zresztą boję się, że lalka Barbie nie ma czasu na "pielęgnowanie ogródka z tyłu domu" (czyt. coś więcej niż zewn. fasada). A może? Dałaś mi do myślenia.