...i to mocno. może w latach 60-ych ten film miał coś do przekazania: wolna miłość, wyemancypowanie kobiet z roli matki i żony, motyw podróży motocyklem w nieznane jutro ( w końcu to czasy "Easy Ridera"), zagubienie a w końcu samozatracenie. ale dziś? obraz Cardiffa mocno trąca już myszką, często niezamierzenie bawi. tak naprawdę jedynym powodem dla którego po latach można obejrzeć to dzieło to występ Marianne Faithfull. co prawda aktorka z niej marna, ale nadrabia wdziękiem i urokiem. no i nie ma się co rozwodzić- dziewczyna Jaggera to już dziś legenda. jako ciekawostka - tak. jako film- w żadnym wypadku.