Rok po oryginalnej premierze to stosunkowo niewiele, co powiesz na premiery w Polce, które odbywają sią po półwieczu od oryginału?:P

półwiecze to jeszcze nic! xD
"Przeminęło z wiatrem" miało premierę 70 lat później od oryginału ;]]

Nie rok, tylko pół. U nas prawie standard.

Co do filmu - zgadzam się z autorką posta. Porażka, nuda, puste sranie w banie. Siedziałam i zastanawiałam się jaki jest cel nakręcenia czegos podobnego. Nie ogladałam calego filmu "niestety" bo nie wytrzymałam po połowie i wyszłam raz lub dwa zapalić przed kino.. widziałam jendnak zakończenie i musze przyznac że nawet nie najgorsze, zdecydowanie najlepszy moment filmu ;P -> chyba rzeczywiście tylko śmierć była w stanie nieco to wszystko rozruszać. Podoba mi się jak zakończyła się historia tego trójkąta i tylko tyle.

Film nie miał walorów artystycznych, film nie miał ambicji arcydzieła, film miał przez kilkadziesiąt minut oczarowywać mężczyzn zjawiskową kobiecością :)...Bez urazy, drogie koleżanki recenzujące film, zdecydowanie - odczytując typowo kobiece reakcje z waszej strony - nie znając was i nie widząc, nie chciałbym umówić się z wami nawet na 5 minutowe randez vous. Cóż, przyjmijcie do wiadomości, że dla nas mężczyzn, typ kobiecości Audrey jest pociągający. Siedzimy wpatrzeni w ekran, zauroczeni i rozmarzeni :)...Zastanawiam się tylko, która z polskich aktorek będąc na tyle piękną, wyzywającą i pociągającą, wywołałby podobny efekt :)...Brodzik?:) Kożuchowska? :):), Foremiak?:):):) Cichopek? :):):):):)
He he....

Ja myślę, że Przybylska spokojnie dałaby sobie radę w roli francuskiej uwodzicielki:)

Polecam Katarzynę Kozaczyk w "Mężczyźnie, który patrzy", ale to już nie jest krótka lekka komedyjka;p
Mnie się film o "dziewczynie z Monako" bardzo podobał. I nie tylko ze względu na urodę gł. bohaterki. Miła fabuła, kolorowe i wesołe zdjęcia. Przyjazna atmosfera przykuwająca do ekranu. Świetni aktorzy. Końcówka przewidywalna, ale mimo wszystko te półtorej godziny w ogóle mnie nie znużyło. Oglądałam wręcz jednym tchem. W końcu adwokat pokazał, że "ma jaja". Nie umiał jej rzucić...tak bardzo był zafascynowany jej energetyzmem, pozytywnością. WPADŁ jak śliwka w kompot, po uszy. To taka femme fatale w wersji letniej hehe. BYNAJMNIEJ nie nazwałabym jej głupią. Absolutnie się nie zgadzam. Była raczej swobodna i wyrachowana. Scena wyjazdu w różowym kasku, na żółtym skuterku, w białej sukienusi nasiąkającej deszczem...Eh: To co orły lubią najbardziej?!;> Nie no. PIĘKNE WIDOKI, co tam "tło Monako";D
Roodię pogonił nałóg palenia, tych panów w filmie ...wizja bezapelacyjnego odprężenia, a mnie -w przeciwieństwie do roodii- mało jaka siła by odciągnęła od ekranu! Znaczy, że film był super!

Film bardzo dobry i mądry. Gra aktorów rzetelna. A w końcówce szczególny prezent - śliczna piosenka.
Taka zwiewna lecz przepełniona smutkiem,nostalgią.Kto ją śpiewa,nie wiem. Pasuje do nastroju filmu.
Film zaczyna się niewinnie,a kończy smutnie.Cały dramat. Kobiety lubują się,co nieco za dużo kreować,
stąd ta pozorna pustka.Doda ma,chyba Pani nie wie,coś ze 156 pkt ilorazu inteligencji, a wydaje się taka
pusta.Kobiety sa różne : szczególne w środku a ogólne na zewnątrz lub ogólne w środku a szczególne
na zewnątrz.

Pogodynka istotnie pusta, zepsuta, bezwstydna, żadna sławy i sukcesu "w byle czym", bycia gwiazdą "byle czego". Ale jak intrygująco zapętla się wokół tej bohaterki fabuła.. majstersztyk. Zabójczy trójkąt na procesie prowadzonym przez wybitnego mecenasa i drugi trójkąt w jego życiu prywatnym - tez zabójczy. Film z początku wydawał się nudny, robił też wrażenie niskobudżetowej tandety. Ale po obejrzeniu do końca uważam go za pełnokrwisty poruszający dramat. Mimo że postacie jakby spłaszczone, bez psychologicznej głębi (jakby prymitywne) to jednak odegrały swoją "tragikomedię".