Ten film nie ma w sobie nic...
Bardzo wielki zawód, bardzo słaby film. Fajny styl opowiadania, dłużyzny, statyczne ujęcia i tak dalej - to lubię. Ale niestety nic nie zostało doprowadzone do końca, żaden wątek. Ani sprawa publikacji książki, ani sprawa "co dalej z naszym związkiem po nieudanym weekendzie", ani wyjazd kolegów do Vegas, który towarzyszył nam w postaci futurospekcji przez cały film, ani sprawa przeniesienia interesu do Dubaju, absolutnie nic!
A ten "fragment" z życia kobiety na telefon mnie absolutnie nie poruszył, nie zaciekał - wręcz znudził. A nie takie było chyba założenie Pana Sodebergha, prawda?
Jedyne co mi się podobało to rozmowa z Chelsea, jej chłopaka, który się zirytował wiadomością, iż ta "wyjeżdża na weekend". Rozmowa - klasa! Bardzo mądre słowa, kolego.