Ludzie, przeczytałam kilka komentarzy i nie posiadam sie ze zdziwienia - wszyscy zachwycają się tym kiczowatym gniocikiem lub przynajmniej uważają go za film dobry ...
Zapowiadał się owszem, nieżle, ale tylko do momentu pierwszego "nieoczekiwanego" zwrotu akcji, potem już tylko dno, dno i dno jeszcze większe ...
Czy nie widzicie, że nie ma tu cienia prawdopodobieństwa psychologicznego w zachowaniach bohaterów i w ogóle logicznego, wydarzenia są nieprawdopodobne do bólu, a cała "skomplikowana" intryga nie ma najmniejszego sensu, właściwie nie wiadomo, po co tyle zakręceń, skoro można było to wszystko przeprowadzić w o wiele prostszy sposób, bohaterowie są schematycznie papierowi (już nie mówię, że głupio amoralni), a na szczyty nieprawdopodobienstwa wspina się chyba policjant Ray, który zgrywa przed widzem nieskazitelnego stróża prawa, choc wszyscy dookoła wiedzą, że potrafi zastrzelić sobie kogoś dla własnego widzimisię (wieść gminna) i co, jego partnerka o tym nie wie, plotek nie słyszała ? Najbardziej nieprawdopodobne sceny - zabójstwo Kelly (nastolatka - furiatka tak dzika, że nic, tylko ją z gana!) i trzeżwa policjantka dająca się w trzydzieści sekund zbajerować Lombardo - Amanto (chyba jakieś testy psychologiczne te policjantki przechodzą, czy cóś, aby uniknąć podobnych sytuacji) ...
Nie wiadomo tylko, co w tej szmirze robi rzesza dobrych aktorów (wszyscy, którzy chwalą w tym filmie K. Bacona - porównajcie jego rolę i w ogóle obie postacie z policjantem z Mystic River, i co?), najgorszy film, jaki od długiego czasu widziałam (bo staram się same dobre)...
wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.
Ło jo joj. Dyć film widać miał być przekombinowany. Coś jak onże James Bond czy inny Ethan Hunt co uciekł choć go kolejny raz zabili.
Racja film zaczyna irytować tym że co chwila dowiadujemy się że pojawia się co i rusz nowa osoba wplątana w intrygę która okazuje się z zmowie. W pewnym momencie fabuła polega na tym żeby pokazać jak ktoś następny jest w zmowie z tamtym poprzednim. Zero realizmu bajka dla naiwnych i głupich. Może i aktorzy się przy tym bawili ale dla widza staje się to już żenujące.