Mam nadzieję, że FilmWeb nie kasuje wątków, w którym chwali się inne serwisy poświęcone filmowi i ten wpis ocaleje.
Jestem pod wielkim wrażeniem, że w połowie lat 60. robiono takie filmy w dalekiej Hiszpanii. Dzięki Ninatece mogłem się nacieszyć tym obrazem, podziwiać ciekawą intrygę zaserwowaną bardzo zgrabnie (szkoda, że plakaty filmowe i fotosy z planu zdradzają za dużo, ale że nie mam zwyczaju za dużo czytać przed seansem, oszczędzono mi spoilerów), ale przede wszystkim - poza grą głównych bohaterów, tj. rodzeństwa panny Ignacii - zachwyciła mnie scena potańcówki. Młodziutka Sara Lezana (do dziś nie znałem tej aktorki, a właśnie się dowiedziałem, że podczas kręcenia tego filmu miała zaledwie 15-16 lat) rewelacyjna, a scena twista dorównuje nieomal kultowemu wykonaniu z "Pulp Fiction".
Ja zaczynam wieczorem, wczoraj zdecydowałem się na "Nakarmić kruki" sobie przypomnieć. Ucztę rzecz jasna też mam już obejrzaną. Oba filmy polecam. Szkoda, że ninateka tak mało czasu nam dała na festiwal. Jeden film dziennie trzeba oglądać, i to przed świętami. Niepotrzebna spina.
No to ja „rzecz jasna” wszystko zacząłem dopiero wczoraj, dziś zostały mi prawie wszystkie filmy. Nie wiem, JAK to zrobię!, a i ile uda mi się obejrzeć.
Na początek „Uczta…”.
Rzeczywiście stanowczo za mało czasu na taki maraton (tak ogólnie, nie ze względu na moje przegapienie dwóch dni), naprawdę przydałoby się więcej czasu.
Co i tak chwali się twórcom, że pookazują takie filmy.