Niektórzy uważają, że odwrotnie: przed zapoznaniem się z twórczością Wooda lepiej jest choć trochę poznać jego życie. W każdym razie, Ed Wood jako człowiek i jego filmy niezaprzeczalnie idą z sobą w parze, trudno jest nie patrzeć na "Plan 9" przez pryzmat osoby reżysera... i odwrotnie chyba też. Nie wiem, czy wyrażam się dość precyzyjnie... chodzi mi o to, że jego filmy nie są samodzielnymi dziełami, nie istnieją bez ich słynnego reżysera i inaczej byśmy na nie patrzyli, gdybyśmy historii samego Eda nie znali. Przynajmniej ze mną tak jest. Ale ja jestem dziewczę wrażliwe i Ed Wood robi na mnie wrażenie.

I tu masz pełną rację. Jak dla mnie prawidłowa kolejność zapoznawania się z historią Wooda jest taka, że najpierw trzeba poczytać jego biografię (nie oglądać filmu Ed Wood), zapoznać się trochę z postacią, poczuć jej klimat. Potem gdy nabierzemy już odpowiedniego podejścia do jego twórczości trzeba oglądnąć przynajmniej "Glen i Glenda", "Bride of the Monster" i "Plan 9 z Kosmosu". A dopiero gdy już to zrobimy możemy przystąpić do oglądania filmu Burtona. Wtedy odbiór filmu "Ed Wood" będzie pełny i dzięki temu jeszcze bardziej polubimy Eda Wooda jako aktora, scenarzystę, producenta i reżysera ;)