Złość i chęć wystrzelania tych szczeniaków po ich ślicznych buźkach wzrastały we mnie z każdą minutą filmu. Z jednej strony współczułam bohaterom że trafili na bandę młodocianych psychopatów ale chwilami myślałam sobie "Cholera, czy oni poważnie dają się zastraszać jakimś małolatom?". W głowie rodziło się setki scenariuszy, co ja bym zrobiła, będąc na miejscu tej kobiety. Facet wzbudził we mnie mieszane uczucia. Niby chciał i 'próbował' bronić swojej kobiety, ale coś mu to nie wychodziło, bo i tak większą część filmu doznała chyba mniej obrażeń niż on i zdana była na siebie.
Jak ktoś szuka czegoś na podniesie ciśnienia to polecam.
Haha. ;p Ja po początkowym zachowaniu faceta, postanowiłem odpuścić (na ile się da) emocjonowanie tym filmem, bo taki typ człowieka - nawet dzieciakom da się załatwić. Oh, wait... ;p Aczkolwiek kibicowałem dla Jenny, bo była wyjątkowo silna. Pod koniec trochę mnie zawiodła i ogólnie miałem mieszane uczucia, ale to wynika z przekazu filmu.
Hahahaha :D Bardzo dobrze skwitowałeś tego gościa :P Niestety - ja emocjonuję się filmem, nawet, jeśli tego nie chcę :D Za bardzo zszargane nerwy już mam :D