Film koncentruje się na ojcu, który dla zapewnienia dobra swemu jedynemu dziecku (tytułowemu synowi Edwardowi) jest w stanie sięgnąć po każdy środek prowadzący do celu... Film odniósł klapę w box officach roku 1949. Oglądany po latach broni się zręczną reżyserią Cukora, ale przede wszystkim kapitalną kreacją Deborah Kerr, w raczej drugoplanowej roli matki tytułowego bohatera (nota bene ani razu nie pokazanego na ekranie). Chybionym pomysłem (IMO) było obsadzenie Spencera Tracy w roli ojca. Ten świetny aktor odgrywa tu rolę trochę wbrew własnemu aktorskiemu emploi, ale też pozostawia jakiś niedosyt patrząc na tą kreację poprzez potencjał scenariusza. Transformacja głównego bohatera - w wykonaniu Tracego - wypada płasko, żeby nie powiedzieć słabo. Biorąc po uwagę, że ta kreacja jest osią filmu - z tego też wynika moja ocena. 4/10