Skończyłem go oglądać 30 minut temu,a zabierałem sie do niego chyba od roku.Swietny pomysł na scenariusz, niezwykle mocno trzyma w napięciu(oglądałem go sam) i porusza.I ta końcówka....w tej chwili na wieży gra u mnie cały czas oasis...Zaliczam go do tych filmów po których doznaje takiego dziwnego nieokreślonego uczucia...jakiegoś zmieszania...ale takiego pozytywnego...chyba...sam nie wiem już.Niby dobrze że sie skończył a jednak szkoda że sie nie spotkali(takie głupie rozważania).nevermind.Jaki by nie był i na którym by nie był miejscu na top100(odnośnie tych co sie burzą,czy to naprawde jest takie ważne,ważne że jet dobry film a nie jakies ścierwo) trzeba obejrzeć.A teraz dla uspokojenia obejrze chyba Garden State...