Dzieciom wydaje się, że kultowy dla pokolenia MTV(tego obecnego, badziewnego MTV) "Efekt motyla" to film nawiedzony, zakręconny, niezwykły, chory, niepokojący i Bóg wie jaki jeszcze.Tymczasem sprytni twórcy tego filmu stworzyli produkt, któremu nadali pozory głębi i ukrytego przesłania tylko po to żeby nabić w butelkę niezbyt rozgarniętych wielbicieli swojego dzieła.Ten bełkotliwy film bowiem sensu nijakiego w zasadzie nie posiada a interpretowanie go w jakikolwiek sposób jest bezcelowe.Do tego dobija tutaj obsada: aktorzy znani z idiotycznych komedii najgorszego sortu mający za zadanie ściągnąć do kin jak największą liczbę zakochanych w nich dzieciaków.Za plus należy uznać tutaj znakomitą realizację z tym, że jest to w zasadzie thriller, którego plusem powinna być fabuła, a tej niestety tutaj nie uświadczymy(zamiast tego mamy podróze w czasie podczas czytania pamiętnika...)Największy problem związany z tym filmem polega jednak na tym, że jest on świadectwem tego, iż naprawde dobre, klimatyczne i wstrząsające thrillery niejednokrotnie posiadające drugie dno ustąpiły w ostatnich latach miejsca takim właście "Efektom motyla". Pamięta ktoś jeszcze o filmach takich jak chociażby "Drabina Jakubowa"?"Harry Angel"?"Lost highway"?Jeśli nie, to polecam, tym oczywiście, którym nie przeszkodzi brak w tych dziełach Ashtona Kutchera.:)
Przyznam, że kiedyś mi się bardzo podobał, ale pod wpływem dojrzewania mojego umysłu zaczął mi się wydawać infantylny i zgadzam się z Tobą.
A "Donnie Darko"? Chyba, że również uważasz go za badziewie pokroju "Butterfly effect".
Co do Twojej tezy to daje w łep - jestem z pokolenia "starego MTV" i wszystkie wymienione przez Ciebie filmy (włącznie z "Efektem motyla") mi się podobały. I nie zgodzę się, że omawiany tu obraz nie ma sensu. Ma i to dość wyraźny - to, co robisz w teraźniejszości/przeszłości znajduje swój wyraz i odbicie w przyszłości. Nie na wszystko masz wpływ, jednak czasem mała rzecz może zupełnie zmienić bieg przyszłych wydarzeń. Można by się jeszcze doszukiwać i innych rzeczy, ale pora późna i szkoda czasu.
Ze swej strony, oprócz "Donniego Darko", mogę polecić jeszcze "Przepowiednię" z Richardem Gerem. Film posiada rewelacyjny klimat i częściowo opiera się na rzeczywistych wydarzeniach.
Pozdrawiam
I jeszcze jedno - "Efekt motyla" jest w 2 wersjach: kinowej i reżyserskiej. Każda z nich ma inne zakończenie. Mi osobiście bardziej podoba się wersja reżyserska. Widziałem ostatnio i mało...nie spadłem z krzesła;)
O "Donnie'm Darko" zapomniałem ale też mogłem o nim wspomnieć."Przepowiedni" jeszcze nie widziałem, ale sądząc po znakomitych recenzjach film jest wart obejrzenia i z pewnością się z nim zapoznam. Od siebie polecam także filmy Davida Finchera, Lyncha oraz "Mechanika" z Bale'm, czy też "Memento" a także koreańską produkcję "Oldboy", która nie odstaje od amerykańskich filmów tego typu.Myślę, że w porównaniu z tymi propozycjami "Efekt..." wygląda bardzo blado i jego treść jest nieporuwnywalnie uboższa.
"Mechanika", "Memento" i "Oldboya" widziałem i wszystkie są produkcjami intrygującymi, wartymi obejrzenia. Chyba najbardziej niepokojący był "Mechanik" (czy to jawa czy sen czy może imaginacja?), zaś przerażający "Oldboy" (jeszcze się chyba w kinie nie spotkałem z równie perfidną, wyrafinowaną i chorą zemstą).
A filmy Finchera i Lyncha znam i lubię (choć z owej dwójki wolę jednak Finchera). Nie oglądałem wszystkich, ale z wieloma miałem do czynienia (muszę koniecznie się zapoznać z "Island Empire" i filmem "Zodiac", bo jeszcze nie miałem okazji).
A "Efekt motyla" może i jest "papką dla gówniarzy", może i jest "pseudonaukowym bełkotem", "fantastyką na resorach" czy czym tam jeszcze, ale ja bardzo lubię ten film. Ashton Kutcher jest rzeczywiście średnim aktorem, ale najzwyczajniej w świecie go lubię (i nic na to nie poradzę). Tyle w temacie.
Jeśli lubisz dziwne filmy to obejrzyj (o ile jeszcze tego nie uczyniłeś):
1. Brazil z 1985 r. (Terry Gilliam się kłania)
2. Dark City z 1998 r.
3. Franklyn z 2008 r.
4. eXistenZ
Pozdro
Bardzo ciekawe propozycje, oglądałem "Brazil" oraz "Dark City" ale dwu pozostałych nie, więc zapoznam się z nimi, szczególnie z "eXistenZ" Cronenberga, reżysera specjalizującego się w naprawdę nietypowych, interesujących filmach. Natomiast "Zodiaca" gorąco polecam, "Inland Empire" to z kolei film trudny do ocenienia jak dla mnie, niemniej uważam go za ciekawą pozycję, którą samemu trzeba przeżyć(obejrzeć to za mało powiedziane).
Pzdr.
"twórcy tego filmu stworzyli produkt, któremu nadali pozory głębi i ukrytego przesłania"
zgadzam się. infantylny film, aktorzy cukierkowi i zupełnie niepasujący. całość drażni mnie.
Coś w tym jest.. Mój początkowy zachwyt zamienił się w wątpliwość , jeśli o przesłanie filmu chodzi.Niby "ma to coś" ale czy to jest prawdą czy też cwanym zabiegiem reżysera?
Dla mnie też był świetny - tylko po prostu zastanawiam się teraz czy nas nie nabrali , sam pomysł genialny :D
Mimo tego, że jestem fanką MTV, to nie zauważyłam, żebym była w jakiś szczególny sposób infantylna. Wręcz przeciwnie - jestem nastolatką o wysokim ilorazie inteligencji i zapewniam, że to, czy ktoś ogląda MTV czy nie, nie wpływa na to jakim jest człowiekiem. Powoływanie się na MTV jest zwyczajnie pospolite. Wymyśl coś nowego.
Można powiedzieć, że jest to dobrze napisana wypowiedź odpowiednio poparta argumentami. Szkoda tylko, że tak wszystko szufladkujesz. Wychodzi na to, że MTV to zło i oglądają to tylko złe dzieci (od kiedy programy typu MTV są dla dzieci?) i tylko złe dzieci zachwycają się 'Efektem motyla'. Sądzę, że każdy film, bez wyjątku, trafia inaczej do każdego widza. Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach dużo zarabia się na naiwności innych. Może nie tak jak w innych dziedzinach, ale w kinie jak najbardziej można być naiwnym. Można tworzyć największe, za przeproszeniem, gówno, a ludzie to kupią. Ale kupują, bo chcą, nikt im nie każe, więc skoro wielu ludziom EM się podobał może coś w tym jest i ten film do nich trafił, może fabuła mimo, iż 'skromna' przypasowała im. Ja 'Efekt Motyla' oglądałam dosyć dawno, więc bezpośrednio nie będę się w tym temacie wypowiadać, ale zakładając, że film mi się spodobał (trafił do mnie, po prostu nie nudziłam się oglądając go), to znaczy, że coś ze mną nie tak, czy chodzi o to, że mam inny gust i wymagania? Pozdrawiam, Mak_Makowski. ;)