Dałem 3. Dla mnie film jest bardzo słaby oraz monotonny. Zapewne wiele dzieciaków od 13 do 15 roku życia jarają się tym filmem bo myślą, że oglądnęli bardzo mądry film...Nie polecam go nikomu.
ja wiem że Urodzeni Mordercy to arcydzieło ale Efekt Motyla też jest naprawdę dobry. Myśle że nie oceniłeś tego film do końca obiektywnie. Uważasz go pewnie za kolejny amerykański gmiot, tymczasem tak nie jest. Ode mnie Efekt ma 7/10/ Pzdr ;).
Dla mnie film jest dobry. Nie uważam go za jakiś super mądry i psychologiczny film. Po prostu interesujący obraz.
Ale moim zdaniem mógł się skończyć inaczej. Po kolejnej zmianie przeszłości mógł zostać w psychiatryku, żeby skończyć jak jego ojciec. I już.
3/10 podobna ocena.W tym filmie jet tyle wariantów tej samej historii i żaden z nich nie doczekał sie rzetelnego rozwinięcia.Taka głębia pod mostem.
Moze nie wiecie ale jest pare zakonczen ;p np : Kiedy Evan spotyka Kayliegh to zatrzymuje sie i rozmawiaja albo co jest najdramatyczniejszym zakonczeniem . Innym tez zakonczeniem jest ze Evan cofa sie do swoich narodzin i sam sie zabija
Dałem 1, bo nie było opcji na zero. Odkąd zobaczyłem film, jakby jakieś światło spłynęło na mnie nadając sens mojemu życiu. Toczyć krytykę nad marnością tegoż "dzieła". Ale tak sobie myślę, że w sumie to nawet dobrze, iż tak wiele osób rajcuje się tym filmem. Myśle sobie jestem w mniejszości, to dobrze, bo "cóż mi po reszcie? Reszta to tylko ludzkość, nad ludzkością trzeba górować siłą, wysokością duszy- pogardą"
"Kto to powiedział, czyje to przykazanie?"
Nie zgadzam się. Nie porównywałabym tego filmu do czegoś pokroju 'Szkoły Uczuć' co chyba niektórzy usiłują zrobić. Film ten jest chyba najlepszą przereklamowaną produkcją jaką widziałam. Oczywiście można się czepiać szczególnie gry aktorskiej gwiazdek hollywood, ale np. gdyby zamienić ich z kimś bardziej doświadczonym to efekt byłby może i mądrzejszy, ale tutaj mamy do czynienia z czymś pozytywnie groteskowym. Np. postać obleśnego neopunkowego współlokatora jest tak przejaskrawiona,że trudno mi pomyśleć,że ktokolwiek z założenia chciał stworzyć realistyczną i mroczną postać. Gdyby sceny podrasować i udrastycznić, to byłby z tego zapewne niezwykle poważany i mocny film, ale mimo tego,że tak nie jest i jest on dość 'lekki' jak na swą tematykę, to wszelkie uchybienia w tym zakresie odbieram raczej jak elementy komediodramatu. Nawet z pozoru słodkodupne i sentymentalne sceny, można traktować z przymrużeniem oka. Gdy oglądałam B.E. wydawało mi się,że scenażysta doskonale zdawał sobie z tego sprawę. No i nie zgadzam się co do monotonii. Mimo wszystko zwroty akcji były dość niespodziewane. Żadko kiedy spotykam się z czymś takim w filmach.
Inną sprawą jest,że niektórzy odbierają to zbyt serio i dają filmowi 10punktów z krwawiącymi rękoma,zapłakanymi oczyma i rozdrapanymi kolanami. Ja traktuje to raczej jak sympatyczną bajkę, albo sen z dzieciństwa.
Nie lubię zgadzać się z opinią gawiedzi, ale tak. Lubię ten film.
'pzdr'
Ja też się nie zgadzam, tyle, że z Cieczewem.
"Film ten jest chyba najlepszą przereklamowaną produkcją jaką widziałam"
Co z tego, skoro cały czas jest gniotem? Wyobraź sobie, że pływak bez lewej nogi i prawej ręki wygra paraolimpiadę. Cóż z tego, skoro każdy pełnosprawny zawodnik zdubluje go na trzeciej długości?
"Oczywiście można się czepiać szczególnie gry aktorskiej gwiazdek hollywood, ale np. gdyby zamienić ich z kimś bardziej doświadczonym to efekt byłby może i mądrzejszy, ale tutaj mamy do czynienia z czymś pozytywnie groteskowym."
Efekt groteskowy jest fajny, tylko nie w tym filmie. Groteska jest OK, ale powinna być: Po pierwsze primo - zrobiona z założenia, a po drugie primo - zrobiona dobrze. Oba punkty w wypadku "EM" należy skreślić.
"odbieram raczej jak elementy komediodramatu."
Nie mi oceniać Twoją interpretację, ale chyba sam Eric Bress nie spodziewał się, że ktoś dopatrzy się komediodramatu ;-)
"Nawet z pozoru słodkodupne i sentymentalne sceny, można traktować z przymrużeniem oka."
Nie można, bo wtedy nie zwracamy uwagi na wady, i stajemy się tymi tępymi oglądaczami chodzącymi do kina na Najświeższe Produkcje z Małaszyńskim.
"No i nie zgadzam się co do monotonii. Mimo wszystko zwroty akcji były dość niespodziewane. Żadko kiedy spotykam się z czymś takim w filmach. "
Odnośnie poprzedniego punktu: Wyobraź sobie, że te niespodziewane zwroty akcji to błędy scenarzystów. W życiu się nie domyślisz co się stanie, bo zdrowa logika w życiu Ci tego nie podpowie :-)
Pozdro pozdro :-D
Cytat: Po pierwsze primo - zrobiona z założenia, a po drugie primo - zrobiona dobrze.
jeżeli nie rozumiesz znaczenia obcych słów to ich nie używaj lub zaprzyjaźnij się ze słownikiem
Nie oglądałaś "Świata według Kiepskich"? Dziewucho, to była luźna parafraza. Sprawdź w słowniczku podręcznym co to parafraza.
Po trzecie primo: To "Primo" to najważniejsze co byłaś w stanie wyciągnąć z mojego posta, czy jedyne do czego mogłaś choć spróbować się przyczepić? :-)
Wiem co to parafraza...
a może po prostu to była jedyna rzecz z którą się nie zgadzałam?
wszędzie węszysz spisek?
Na tym forum? Zdecydowanie :-) Mając na uwadze poprzednie doświadczenia z tego forum spodziewałem się, że mój z mojego kombaku wyniknie jakiś spisek.
Dajcie sobie spokój z tą pseudointelektualną dyskusją, bo spanujecie mi skrzynkę mailową : B