Wiem, że na forum był już poruszany ten temat. Jednak dla tych, którzy nie widzieli wszystkich zakończeń podaję linki :)
1)zakonczenie alternatywne
http://youtube.com/watch?v=YgoxNmN1XWY
2)bardzo podobne...
http://youtube.com/watch?v=Qn4e_qA4bJU
3)sami uznajcie czy jest złe...
http://youtube.com/watch?v=MW7DQ1bSjFM
4)happy end :)
http://youtube.com/watch?v=9mpk5XeYh-g
Które zakończenie najbadziej się Wam podoba :)?
Pozdrawiam!
o super, wielkie dzięki - w oryginale widziałem 2) i byłem zawiedziony, a jak zobaczyłem 4) - zażenowany. Wielość zakończeń pokazuje tylko, że sami autorzy nie wiedzieli, jak tą historię poprowadzić, zakończyć.
Wybieram 3 ), bo chyba właśnie na takie zakończenie liczyłem i najbardziej odpowiada myśli, że nie powinno się poprawiać przeszłości, a w każdym razie nie powinniśmy tego robić sami.
Film jakoś mi nie podszedł. Wprawdzie temat super (co by było gdybyśmy mieli wpływ na przeszłość), to jednak abstrakcyjność historii mnie zniechęciła. Za stary chyba jestem na filmy w stylu "Powrotu do przeszłości" dla dorosłych (dzieci). Zdecydowanie bliższy jest mi "Przypadek" Kieślowskiego, który aż chyba wstyd przytaczać w tym miejscu.
Pozdrawiam.
nie wiedziałam, ze było 4 zakończenia?? która wersja szła w kinach?? ja ściągałam film z internetu i mam to drugie, ale najbardziej podoba mi sie pierwsze, jak on za nią idzie, ostatnie zbyt dopowiedziane a trzecie za smutne
w filmie który oglądałam było to 2 zakończenie. Czwarte zupełnie mi się nie podoba. Trzecie jest ciekawe :D
Happy ending nie pasuje do tego filmu, zwłąszcza, ze jest to thriller. Najlpesze zakończenie to 3, bo dramatyczne...
Mi żadne z tych zakończeń nie przypadło w 100% do gustu, wszystkie są mniej lub bardziej szczęśliwe. Albo wszystkim się udaje, albo Evan się poświęca i wszyscy (oprócz niego) żyją długo i szczęścliwie. Moim zdaniem najlepiej gdyby film zakończył się scenę wcześniej- jeszcze w szpitalu. Gdyby go złapali i nie udało mu się przenieść. Wtedy pozostało by pewno niedomówienie, nie wiedzielibyśmy czy to wszystko działo się naprawdę czy tylko w głowie Evana.
ja widzialam film z zakonczeniem 2 i uwazam ze takie jest spoko, choc przyznam bylam troche zawiedziona ;) jeszcze 3 moglo by byc...
Mnie sie podoba zakonczenie 1 i 4:)
Pierwsze ciekawe a czwarte bardzo szczęsliwe.Trzecie za smutne a 2 takie nijakie:D
Pozdrawiam
a ja liczyłam że zakończenie będzie jeszcze inne: że skończy sie tak jak sie zaczęło- czyli życie bez zmian. Nie wiem jak niby Evan miałby do tego doprowadzić, ale takie zakończenie mi najbardziej pasuje
moim zdaniem film w ogole byl totalnie nieprzewidywalny. Nie zalapalam tylko tego 3 zakończenia z tym, że powinien nigdy nie istnieć... Czy ktoś mógłby mi to w miare przejżyście wytłumaczyć? z góry dziękuje :)
ktoś przedemną napisał też swoje własne wymyślone zakończenia. Mi spodobało się to, że Evan w tym szpitalu nie odstaje pamiętników, ani filmów, tylko okazuje się, że ona naprawde zwariowl i sobie to wszystko wymyślił. Nie pamiętam kto oto napisał, więc przepraszam, że tutaj nie wymienię autora.
Wszystko związane z wersją reżyserską: http://www.kmf.org.pl/dir_cut/butterfly_effect.html
W wersji kinowej leciało zakończenie nr 2 , Evan on i Kayleigh mijają sie na ulicy.
Najbardziej poruszające oczywiście zakończenie trzecie z auto aborcją , natomiast czwarte , gdzie ze sobą rozmawiają- wielki happy end . Zakończenie pierwsze , w którym Evan podąża za Kayleigh osobiście jakoś mnie nie urzekło. Natomiast to kinowe podoba mi się. :)
Hmm, w sumie nie wiem dlaczego, ale ja oglądałem ten film z zakończeniem nr 3, i jakoś nie docierają do mnie pozostałe, bo 3 jest jednak zupelnie inne, ale najbardziej mi pasuje - pewnie dlatego, że widzialem je jako pierwsze i razem z filmem. Reszta to taki w sumie Happy End, a 3 robi duże wrażenie jak się ogląda całość. Nie oglądałem filmu w kinie, znajomy go przytargał - nie wiem skąd miał taką właśnie wersję.
to jest wlasnie urokiem tego filmu fakt ze sa az 4 zakonczenia swiadczy tylo o tym jaki ten film mial wielkie mozliwosci...;) mi osobiscie podoba sie zakonczenie kiedy wraca do lona matki:)
albo 3 albo wersja oryginalna (kinowa). Tylko nie 4, nie pasuje do tego filmu (mimo, że fajnie się ją ogląda:))
Ja mam ten film na dvd z fajnymi dodatkami. Szkoda tylko, że wśród informacji o dodatkowych zakończeniach nie wspomnieli ani słowem o tym z wersji reżyserskiej. Mimo wszystko wolę tą wersję. Wersja reżyserska jest jak dla mnie zbyt ponura i trochę przesadzona. Przecież po straceniu rąk Evan mógł cofnąć się w to samo miejsce i w ostatniej chwili uciec, nie zostając kaleką. Wtedy wszyscy byliby szczęśliwi. Dziwi mnie też, dlaczego, gdy Kaylegh była z Evanem, to Tommy był nieobliczalnym sadystą, a kiedy była z Lennym, to zmieniał się w sympatycznego kujona. Trochę to dziwne.
[jak coś to spojler;p] Nie cofnął się do tego samego miejsca (tzn.do tego wybuchu), bo Tommy zmienił się tylko dlatego, bo był przekonany że to on uratował tą kobietę z dzieckiem- dlatego właśnie był "zmieniony" kiedy Lenny był z Kayleigh. Był ukazany jako sadysta kiedy spalił tego szczeniaka i widział wybuch, chociaż ja nie rozumiem czemu on był taki zazdrosny o siostrę. Ale za to mógł się cofnąć własnie do tego momentu palenia psa i nie dawać Lenny'emu tej blachy bo wtedy Tommy też się zmieniał... Nakręciłam troche;p
3 z pewnością najmniej realistyczna, po pierwsze dziecko nienarodzone nie widzi, nie używa oczu, po drugie jakim cudem myślał logicznie (ale co tu mówić o logice w tym filmie), a po trzecie nie podobało mi się ono xP.
Gdy Evan przenosił się do przeszłości to bohater z przeszłości zaczynał myśleć logicznie,czyli jak przeniósł się do czasu kiedy był nienarodzonym dzieckiem to jakby wstąpił w to ciało i wtedy jakby sam siebie zabił tylko jak był w ciele tego dziecka.Podsumowując ciało było nienarodzonego dzieciaka,a dusza dorosłego Evana;)
jeszcze raz 2) http://youtube.com/watch?v=vEv2OUSwkfg&feature=related
bo powyższy link już nie działa
Pozdrawiam
Zdecydowanie najlepsze jest zakończenie nr3
Pochodzi z reżyserskiej wersji EM film w wersji kinowej ma inne zakończenie bo najwyraźniej producenci uznali wersję oryginalną za zbyt smutną.
Pierwszy raz oglądałem EM w wersji reżyserskiej i naprawdę film zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Później ściągnąłem z netu żeby moja dziewczyna obejrzała (mam oryginalną wersję w języku angielskim na dvd)i jak zobaczyłem inne zakończenie (nr2) po prostu się podłamałem :(
Film z innym zakończeniem niż nr2 nie ma tego "pałera", nie zapada tak w pamięć.
* "Film z innym zakończeniem niż nr3" nie ma tego "pałera", nie zapada tak w pamięć."
2 filmik nie działa, ale to chyba właśnie to zakończenie oglądałam - główni bohaterowie odchodzą w dwie strony. Myślę, że gdybym widziała jakieś z tych pozostałych końcówek to nie dałabym filmowi 9 gwiazdek.
Mnie osobiście żadne z tych zakończeń się zbytnio nie podoba. Każde jest zbyt wyidealizowane. Nie da się przecież zwalczyć wszelkiego nieszczęścia, a na miejsce "wykasowanego" wchodzą zupełnie inne nie powiązane z nim, przecież nieraz wystarczyło by przesunąć coś oi sekundy a już np wydarzy się wypadek.
Najbardziej spodziewałam się tutaj po prostu braku konkretnego zakończenia, czyli namieszał i nie da się nic zrobić, albo jak ktoś pisał z niedomówieniem, czyli w tym szpitalu.
ogólnie film super, ale co do zakończeń...
3 w ogóle mi sie nie podobało, mogło się juz skończyć na tym, że sie uśmiercił, co jednak wydaje mi się zbyt heroiczne i takie patetyczne.
Wg mnie ostatnie zakończenie z happy endem nie jest wcale głupie. Bohaterowie nie znali się i przypadkowo spotykają się na ulicy i po prostu zauwazają się tak jak w oryginalnym zakończeniu tylko, że zamiast sie zignorować zaczynają rozmawiać, co jest naturalne dosyć. Ale ja po prostu lubie dobre zakończenia ;)
czyli rozumiem że są dwie wersje ostatniego skoku - do łona matki, gdzie Evan się zabija i do momentu w którym poznaje babeczkę i od razu zrywa znajomość. No cóż, wg mnie lepsza jest wersja, w której żyje dalej poświęcając znajomość z dziewczyną, jakoś wydaje mi się ciekawsza, no i oczywiście wystarczająco smutna (bo pasuje mi tu tylko jak mijają się na ulicy i odchodzą).
Ja oglądałem wersję w której się mijają i idą swoją drogą. Mi to zakończenie najbardziej odpowiada. Nie jest ono dramatyczne jak samobójstwo(w tej wersji we dużo wcześniejszej scenie matka mówi, że Evan był jej pierwszym narodzonym dzieckiem, poprzednie poroniła, ta scena to taka sugestia co się z nimi stało), ani tak naiwne jak happy end. Zakończenie w którym on idzie za nią i jak idzie swoją drogą, na pozór są bardzo podobne, ale tworzą bardzo różne puenty. Gdy idzie za nią, wychodzi na to, że po prostu niczego się nie nauczył, albo że życiu na wszystko jest czas. Wystarczy być cierpliwym, a wszystko się ułoży. Gdy idzie swoją drogą, pokazuje, że istnieje przeznaczenie, i nie mogą być razem szczęśliwi, albo że obawia się tego że znowu coś nie wyjdzie i zepsuje jej życie. To zakończenie wydaje mi się najlepsze, bo jest najbardziej "życiowe"(tzn. nie jest przesadnie tragicznie, ani naiwnie szczęśliwie.).
pierwsze jakieś takie.. idzie za nią jakby miał ją gdzieś tam zgwałcic w ciemnej uliczce.
drugie, takie widziałem własnie i pozostawiło spoooory niedosyt.
trzecie, działa na widza emocje najbardziej, mi się nie podoba.
czwarte - tandeta, ale.. jakoś najbardziej mi pasuje chyba :)
mi sie podoba zakonczenie takie jakie widzialam czyli 2. jest wedlug mnie bardziej dramatyczne od 3 bo musi zyc ze swiadomoscia ze nigdy z nia nie bedzie. jesli musialbym zmienic to zdecydowanie dalabym 1 :) jest przepiekne
A mi się podoba zakończenie, w którym jednak postanawia ,,odnowić" znajomość - wszystkie problemy z przeszłości rozwiązane, wszystko naprawione, więc czemu nie spróbować jeszcze raz, skoro nadal mu na niej zależy? Może tym razem nic się nie zepsuje.
ja oglądałam film z drugim zakończeniem. moim zdaniem wszystkie końcówki fajne oprócz 4, bo wydaje mi się, że nie pasuje do klimatu.
jak dla mnie zakończenie 1. odpada, bo to naprawdę wygląda tak, jakby ją zgwałcić chciał :P i w sumie doprowadza do zakończenia 4. :) 3 jest za bardzo patetyczne, zgadzam się z poprzednikami. Cóż, zakończenie oficjalne, czyli 2. jest chyba najlepsze, bo takie... ani dobre, ani złe, ale że ja uwielbiam happy endy, zakończeniem 4. też bym nie pogardziła :)
dobrze że jest film z takim zakończeniem jak drugie, by gdyby zakończył się jak 3, to byłby kalką donniego darko który poświęcił się za wszystkich a tutaj zobaczyliśmy że jednak coś zrobił, ale przeżył, co nie zmienia faktu że 3 jest chyba the best, zruszające, bo jednak facet umiera...
Jak dla mnie to oba zakończenia są równie głupie. Zerwał z nią kontakt. Ale znał jej brata? Zrywając kontakt nie wyeliminował największego problemu, czyli ojca pedofila, który zniszczył życie rodzeństwu. I mimo to wszyscy są szczęśliwi? Niby przy rozwodzie mogli wybrać matkę, ale czy to od razu miało cudownie sprawić, że brat został metroseksualnym (żeby nie powiedzieć pedalskim) superuczniem?
To samo się odnosi do samobójstwa - wyjątkowo naiwne jest, że eliminując siebie eliminuje wszystkie kłopoty.
Moim zdaniem, jeśli chodzi o samobójstwo, czyli 3 zakończenie Evan wcale nie uważał, że eliminując siebie eliminuje wszystkie kłopoty. On tym czynem pokazał (moim zdaniem w dość okrutny sposób), że nie chce niczego naprawiać, ani zmieniać, nie chce w żaden sposób wpływać na życie innych, bez niego kłopoty nie znikną, ale on nie będzie w nich uczestniczył, nie będzie za nie odpowiedzialny, nie będzie w stanie nic zmienić, ani naprawić (zwykle psując wszystko jeszcze bardziej). Moim zdaniem to zakończenie jest odzwierciedleniem stwierdzenia Sofoklesa, że: "Największym szczęściem jest się nigdy nie urodzić".
1- nie podoba mi się. takie niedomówione, dziwne
2- najlepsze. żyje dalej, niczego nie zmienia, wie, że nie może być z nią
3 - nie podoba mi się. to, że się nigdy nie urodzi to ucieczka od problemów. w ogóle takie dziwne i jakoś mi nie pasuje do tego filmu
4 - może kicz i tandeta, ale... ;) u mnie na drugim miejscu
Może niektóre zmiany były trochę przesadzone (na przykład z tym bratem - z mordercy stał się kujonem, Evan mu przeszkadzał jako chłopak siostry, ale ten grubas już mu nie przeszkadzał), poza tym rzeczywiście dziwne, że kiedy Evan uczestniczył w rozbieranej sesji z ojcem pedofilem, to dziewczyna wyrosła na prostytutkę, a kiedy w niej nie uczestniczył, to dziewczyna wyrosła na normalną, szczęśliwą kobietę. Twórcy chcieli zilustrować tytułowy efekt motyla - że drobna zmiana pociąga poważne konsekwencje. Niektóre sceny były genialne, w innych jest sporo nieścisłości - ale nie tak łatwo wymyślić taki scenariusz, oparty na takim założeniu. Nieźle im się to udało, może jest trochę nieścisłości, ale bardzo ciężko byłoby to zrobić lepiej.
3 mnie wzruszylo. evan poswiecil sie, wszyscy zyli, oprocz niego i to bylo troche smutne. ale gdybym ogladala film z 3 zakonczeniem to pewnie by mi zapadl w pamiec na b.dlugo... ja ogladalam zakonczenie nr 2 i po tym odczuwalam niedosyt. 4 jest dobre, tez mogloby byc , skoro wszystko sie ulozylo to dlaczego by nie probowbac? 1 jest dziwne...
Ogólnie z filmu wynikało, że Even i Kayleigh byli sobie przeznaczeni, więc jakoś najbardziej przypadło mi do gustu. Pierwsze i drugie jest zbyt otwarte... a trzecie zbyt dołujące.
Film rewelacyjny i z wielkim pomysłem.
1 - to naprawdę wygląda dziwnie ;P
2 - takie widziałam. I najbardziej mi się podoba. Odetchnął z ulgą, bo wyrosła na ludzi (przynajmniej tak wyglądało), i to mu wystarczyło.
3 - przesadzone. Tak dramatyczne, że aż naiwne i bez sensu.
4 - przesłodzone. Od razu skojarzyło mi się z "500 dni miłości". Może takie zakończenie pasuje do komedii romantycznej, ale nie thrillera!