kolejny raz przeszukuje moja pokazna kolekcje DVD w pzukiwaniu "zabijacza czasu" i natykam sie na takie "dzielo" jak Efekt Motyla.Pomimo iz ogladalam ta mlodziezowa szmire juz wiele razy znow ja wlaczam.Zasiadam wygodnie w fotelu i wyliczam wzystkie porazki:aktorstwo Kutchera,bledy logiczne,marne dialogi.Ogladam z zapalem kazda minute tego chlamu.Zaskakuje mnie jego przebieg.Przeciez do cholery wole ambitne kino(Mechaniczna pomarancza,Lsnienie,Lot nad kukulczym gniazdem,Taksowkarz,Lowca jeleni,Requiem dla snu).W pewnym momencie zastanawiam sie nad moja marna egzystencja i zyciowymi decyzjami majacymi wplyw na moj przyszly byt.Wylaczam ten gowniany film by po miesiacu znow do niego wrocic....
"Ten Film to arcydzieło."
Arcydzieła to ty jeszcze nie widziałeś, i długo nie zobaczysz.
Ohhh Witeczku, ale Ty jestes madry.... Mozesz zdefiniowac specjalnie dla mnie slowo "arcydzielo"??? Nejlepiej swoimi slowami i z jakims przykladem:D
P.S Nie jestem jakims koneserem ale to chyba jeden z najlepszych filmow w swojej temetyce:D
Jak milo,ze na filmwebie takie"mozgi"sie wypowiadaja.Szoda,ze nikt nie zajarzyl ironii,film dobry,sam sie puknij w leb laiku:D
Arcydzieło to film doskonały, bezbłędny, ponadczasowy... Film idealny w swojej kategorii. Film napisany, zagrany i wyreżyserowany doskonale. Przykłady? "Ojciec Chrzestny" - ale to raczej oklepane już. "2001: Odyseja Kosmiczna" - Film doskonały pod każdym względem. "Lot nad kukułczym gniazdem". A z kategorii, do której należy(właściwie, to chciałby należeć) "EM" to "Donnie Darko".
A to ciekawe Witeczek,ze wsrod swojej kolekcji arcydziel masz takie dzielo jak "Boa kontra pyton":D sorry,ale ten film to zenada;/
No i z doskonałoscia i bezbłędnoscia sa chyba najwieksze problemy... Bo na dobra sprawe film doskonaly i bezbledny (innymi slowy ktory by sie wszystkim podobal) nie istnieje i nigdy sie nie pojawi... We wszystkich filmach ktore wymieniles widzowie napewno znalezli by jakies niedociagniecia(na ten temat sie nie bede rozpisywal). Zatem jak ocenic czy film jest dobry czy nie? To tylko kwestia gustu:D
Laura, poczytaj zanim coś napiszesz :P Zacznij od forum największego gniota jakiego widziałem, czyli "Boa Kontra Pyton". Jest to najgorszy, najżałośniejszy i najbadziewniejszy film jaki widziałem. I...stąd moja ocena :)
Coz,kazdy ma jakas swoja ulubiana szmire,w moim przypadku to Mr & Mrs Smith,po prostu uwielbiam ta pare aktorska:D
Moje male zboczenie to "Mlode Wilki"(pewnie dlatego ze kiedys sam sprowadzalem furki z niemiec oczywiscie legalnie:D:D:D:D), a poza tym moja ulubiona szmira to "Kruk", wedlug wielu film niezaspecjalny no ale ma swoja mala aure tajemnicy:D
Przyznam,ze z "Kruka" widzialam tylko 3 czesc i kurcze mi sie spodobal,taki fajny klimacik mial:D
A ja akurat tej czesci nie widzalem, ale polecam Ci pierwsza czesc z 1994roku, chyba juz legendarna(w koncu na planie filmu zgina Brandon).