Dawno nie ogladalem tak klimatycznego filmu, w sumie to nie wiezylem ze moze skonczyc sie "happy endem" ale ku mojej radosci wszystko dobrze sie skonczylo :) zasluzone 9/10
Zalezy tez co rozumie każdy z nas pod pojęciem "happy end". Spójrz na sprawe pod kątem Evana - z jednej strony cieszył się, że Kay się ułożyło, z drugiej pomyśl, co czuł, gdy ją spotkał na ulicy - przecież "kochał ją jak nikt inny na świecie", a mimo tego nie mógł być z nią. Mniej - więcej to chciałem przekazać też w moim poprzednim poście o efekcie :] Pozdrawiam!
No właśnie... jak dla mnie to wcale nie był 100-procentowy "happy end"... ale jakkolwiek by nie było, zakończenie jest alternatywne dla każdego widza, bo może przypuszczać 'co było dalej' (jesli mowa o tym spotkaniu na ulicy, bo są tez inne zakończenia)... i dla jednego widza 'żyli długo i szczęśliwie' a dla drugiego nigdy już się nie spotkali (po minieciu sie na ulicy)...
Pozdrawiam.
Mi ten film baaardzo mi się spodobał.(dałam 10/10)...czy to był happy end...niby wszyscy byli zdrowi,żyli, wyrośli na pożądnych ludzi, ale za to Evan stracił prawdopodobnie miłość swego życia Kaileiagh(czy jakośtam)....