Weź niewiarygodnie sklepany motyw sci-fi, o którym pisali WSZYSCY od Bradbury'ego i Heinleina,
przez Lema aż po Dicka. Obsadź przeciętnymi aktorami, dodaj przeciętną muzykę, trochę akcji,
jeden wybuch, ostrożnie pozbądź się psychologizmu postaci...
... otrzymujesz ARCYDZIEŁO!
Nie, nie kupuję. Przykro mi.