Przez pierwszą połowę filmu aż mnie podrzucało w foteliku i wydawało mi się że chyba jeszcze nie widziałam tak ciekawego, wciągającego filmu. Ale później, jak zaczęły się te różne opcje, co by było gdyby, film kompletnie się odmienił.. Stał się jakąś żałosną parodią, a i tym nawet nie, bo nie parodiował niczego konkretnego... Po prostu te sceny z nim na wózku, z Kayleigh - prostytutką, no dno po prostu... Nie wiem jak to się stało, że w pewnym momencie film tak obniżył loty... Może reżyser się zmienił, albo mu się coś pomieszało, nie wiem :P Gdyby nie było tego drobnego minusika, film byłby naprawdę rewelacyjny.
Zgadzam się :D Jak dla mnie ten film też w pewnym monecie stracił sens i stał się jakiś... Głupi i bez sensu ;)
a dla mnie nie.
owszem an początku bylo bardzo ciekawie i z czasem troche znizyl loty ale mimo to i tak swietny film.
pozdrawiam :)