Śmieszą mnie wypowiedzi typu "ten film ma przesłanie jest ambitny" a ja sie was pytam ! jakie on ma przesłanie odpowiedzcie mi bo ja nie widze w nim nic co by mnie mogło nauczyć !!
Na przykład takie LOLu, że każdy, nawet najmniejszy wybór może wpłynąć na nasze życie, itp itd. A że tego nie dostrzegasz, to jest dopiero śmieszne
powiedz mi proszę, co to znaczy LOL... śmieszą mnie ludzie, tacy jak Ty, którzy używajatego akronimu nie znając nawet jego znaczenia :D
Ten film ma takie przesłanie, że nigdy nie należy ufać małym blondynkom! ;) PS Sądzę, że aby zrozumieć, że czasem rzeczy doprawdy drobne mogą mieć kolosalne znaczenie, a życie ludzkie składa się przede wszystkim z nieustannych wyborów; nie trzeba być geniuszem... tylko, że na codzień po prostu się nad tym nie zastanawiamy. Film uplastycznia tą oczywistą prawdę. Poza tym wyraża teorię chaosu (tak, jest taka filozofia!). "Efekt motyla" to mądry film o niepodważalnej roli PRZYPADKÓW i splotów okoliczności. Na koniec muszę dodać, że Twoje pytanie jest odrobinę kompromitujące... nawet jeśli masz siedem lat.
hehehe newiarygodne....niewiarygodne jak niektórzy potrafią ocenić człowieka po jednej wypowiedzi.Facet powiedział pare zdań a ty już wiesz że jest;
-głupi
-nie docenia dobrego kina(bo sie na nim nie zna)
-nie docenia dobrej książki(pewnie czytać wedlug ciebie też nie umie)
-typowym chłopakiem pokolenia mtv(i w dodatku z Polski)
A ty pewnie jesteś masta,wiesz co powinno sie czytać ,oglądac ,jak interpretować.Coś mi tu pychą śmierdzi.Wyluzuj troche chłopie,spójż za oknem świeci słonko i ptaszki sie śpiewają.Po co sie wkurzać.Pokój z Tobą
(" "Efekt motyla" to mądry film o niepodważalnej roli PRZYPADKÓW i splotów okoliczności. Na koniec muszę dodać, że Twoje pytanie jest odrobinę kompromitujące... nawet jeśli masz siedem lat") - tak się wypowiedział mój przedmówca, więc nie sądze żeby mój post był jakoś szczególnie zjadliwy. POzatym to nie był "mój sąd ostateczny" , tylko przypuszczenia co do kolegi , który z taką pasją wypowiada się o tak marnym "dziele" jakim jest "Efekt motylka". Co do Ciebie DZIENEK to jestem zdziwiony w najwyzszym stopniu - piszesz ze poruszyl cie "miedzy slowami"(ktory wlasnie jest subtelny, oszczedny, trzyma w napieciu, ale nie dzieki fajerwerkom") a jednoczesnie mowisz, ze "efekt motyla" jest dobrym filmem. Strasznie mi sie to kloci. Co do "wyznania gejszy" to owszem, zdjecia piekne, ale caly film zbyt amerykanski(tak jak "ostatni samuraj"- czyli jak bracia amerykanie widza kulture wschodu) i nieco przynudnawy. "Shutter" widzialem ostatnio i musze stwierdzic ze byl wyjatkowo marny(juz nawet ten glupiutki "Ring" byl lepszy i "Klatwa" ps. japonskich ver. nie widzialem). Nie wiem co jest w tym "efekcie..." takiego, ze przymykacie oko na beznadziejna gre aktorow i straszne, logiczne luki w scenariuszu(przeciez ten film zrobily te same glaby co "final destination" lol).
"Pani zemsta" - swietny film(swoja droga twoj text "jak na skosnooka gra calkiem ok" byl nieco prymitywny), chociaz wolalem "old boya". "Jarehead" BARDZO MI SIE PODOBAL - 1 amerykanski film wojenny(nie widzialem "apokalipsy" niestety) ktory nie pokzauje tego obesranego, sztucznego patriotyzmu i "poswiecania" sie dla sprawy, tylko ukazuje zolnierzy i cala idiotyczna wojne tak jakos naturalnie, po ludzku. Sie rozpisalem. Swoja droga respekt dla ciebie ze potrafisz docenic nieco "inne" kino, niz tylko wielkie amerykanckie hiciory.elo
Widze że uwielbiasz oceniać ludzi...no ale nic,chciałbym tylko pare rzeczy sprostować.Między słowami i Efekt Motyla to są dwa zupełnie inne filmy.I każdy urzekł mnie czymś innym.Jeśli miałbym wybierać to oczywiście bardziej podobało mi sie Miedzy Słowami ale nie bede udawał kogoś innego i mówił że film mnie nie wciągnoł i nie trzymał w napięciu kiedy takw rzeczywistości było.Z czasem ocena może ulec zmianie bo jednak Efekt Motyla jest filmem na raz a Między Słowami zawsze bedzie mnie cieszył.Ale teraz jest tak jak jest.
Mam takie dziwne wrażenie(popraw mnie jeśli sie myle)że ty nie lubisz części filmów dlatego że poprostu są made in USA.Ze są fajerwerki nie znaczy że musi być od razu beee.A że bez fajerwerków nie znaczy że musi być cacy.
Jeśli już rozmawiamy o moich ulubionych(ale jak już coś to wolałbym takie rozmowy przeprowadzać na moim blogu,tu rozmawiamy o filmie) to shutter ma u mnie 7 bo Ring u mnie ma 9.Nie zrozumiesz tego jeśli nie lubiłeś Ringa.Też nie lubie filmów z flagą amerykańską w tle,ale po prostu Jarehead wydaje mi sie zrobiony troche na przymus.Obejrzyj Czas apokalipsy to bedziesz wiedział o co mi chodzi.
I jeszcze jedno ,nie napisałem"jak na skosnooka gra calkiem ok".Prosze cie nie przekręcaj.Napisałem żę"jak na skośnooką to jest całkiem niezła" czyli chodziło mi tu o urode.Takim gburem naprawde nie estem.Nieprzepadam ogólnie za filmami azjatyckimi ale nie mówie że są złe.PO prostu mam takie uczulenie.Tak samo nie przepadam za tamtym typem urody a jednak tą uznałem za bardzo ładną.To tyle.pozdr
Myslalem ze chodzilo ci o gre tej aktorki. Moze masz troche racji- nie lubie za bardzo filmow USA (przez cale zycie glownie takie filmy ogladalem, bo bylem na nie skazany tak jak wiekszosc), ale nie dlatego ze made in USA tylko dlatego ze jest ich najwiecej i jest najwieksze prawdopodobienstwo ze bedzie lipa(nie musze chyba podawac listy debilnych kiczow chociazby z ubiegego roku?). Troche nie rozumiem twojego podejscia i "uczulenia" na kino azjatyckie(mniemam ze to nie przez jezyk ćing ćang?:p), kiedy w naszych czasach to jedno z najprezniej rozwijajacych sie i zachowujacych magie kino.(zobacz OLD BOYA i PUSTY DOM) "Ring " mi sie nie podobal, poniewaz calkiem przyzwoity film zaraz po scenie wydostania sie ze studni, robi sie niezwykle glupkowaty(a nie lubie kiedy rezyser adresuje swe filmy do idiotow). Po prostu koncowka filmu lezy na calej lini , a wraz z nia i caly film. Co do oceniania- wbrew pozorom staram sie nie oceniac ludzi immediately(chociaz czasem sie zdaza) Pozdro
A jesli o filmach USA mowa, to moje ulubione filmy sa wlasnie USA(oczywiscie z kazdym rokiem liczba dobrych filmow USA spada mocno).
Polecam nastepujace USA produkcje ostatnich lat: "Dandelion", "Bezdroza", "Miedzy slowami", "Crash".Pozdro
Wojtalek,
przeczytaj proszę uważnie:
TAK. TWOJE POSTY SĄ ZJADLIWE. Nawet więcej: są agresywne i bardzo swobodnie snujesz w nich domniemania. (Sugeruję formę pytającą, a nie np. orzekanie nie wiadomo na jakiej podstawie kto jakiej słucha muzyki.)
Co do pierwszej wypowiedz w tym wątku - Zapewne mogła być ironiczna, ale z ironią trzeba postępować jak z kobietą: powoli, ostrożnie i subtelnie, a nie walić prosto w oczy... bo inaczej ironia staje się bronią obosieczną.
LAST BUT NOT LEAST odbiór filmu jest kwestią złożoną, subiektywną i może się zmieniać z czasem. Jeżeli komuś się w danej chwili w danym czasie jakiś film podobał, to nie znaczy że jest to już powiedziane na zawsze! Tak samo jeśli się NIE PODOBAŁ. Może za kilka lat obejżysz efekt i stwierdzisz: "CAŁKIEM FAJNY FILM" Może... Czasem warto wrzucić na luz i nie zwiększać miary agresji swoich opinii.
Przyznaje racje. Czasem nas ponosi, ale wiesz to naturalne. Ja po prostu juz nie moge sluchac pochwal pod adresem "Efektu..." i "Final Destinatiion"(bo co co by nie mowic filmy maja nieco podobna dawke taniego banalu i kiczu). A z wrzuceniem na luz - coz, sie postaram, moze bede mial madrzejsze wypowiedzi:). Pozdrawiam i szacunek