Hehe... Chyba znowu zablysne w roli oprawcy, ale trzeba naprawde malo wiedziec o kinie, zeby nazwac taki film jak Efekt motyla filmem ambitnym, nowatorskim a tym bardziej najlepszym w roku (juz nie wspominam o "kinomanach" dla ktorych film jest "najlepsiejszy we swiecie i wszechswiecie" ;P ). Ludzie nie jestem piewca ograniczenia umyslowego, dlatego postaram sie nielicznych oswiecic w kwestii tego "dziela". Efekt motyla garsciami czerpie z innych filmow, jego "nowatorskosc" ogranicza sie do umiejetnego sklecenia motywow z wielu innych filmow i podania ich na czystym talerzu masowemu odbiorcy. Po drugie czuje sie bardzo podbudowany kiedy slysze, ze zrozumialem ten bardzo skomplikowany i skrzetnie obmyslony film (zdaniem niektorych to istna szarada na miare Lyncha). hehe... Nie no wybaczcie mi ironie ale jesli Efekt motyla mial byc skomplikowany to chyba wychowaliscie sie na Gumisiach. Film nie wymaga zaangazowania mozgowego, efekt motyla sie oglada i sie o nim zapomina. Dla osob, ktore chca chociaz odrobinke pocwiczyc szare komorki zapraszam na seans z Memento (bo Lyncha to bym raczej nie polecal). No i jeszcze jedno o nieskladnosci scenariusza swiadczy fakt, iz w pewnym momencie fabula sama sie zaczyna gubic. Z jednej strony ingerencja w przeszlosc miala miejsce dopiero w momencie kiedy konczy sie opowiadanie historii z dziecinstwa, a tymczasem jej efekty widzimy juz podczas tej poczatkowej historii (razi sie fakt, iz jest to niekonsekwentne), no ale to oczywiscie mialo posluzyc zbudowaniu nastroju grozy (noz w kuchni, jak i motyw rysunku w przedszkolu (dziwnym przypadkiem sprawiajacy wrazenie zerznietego z ringu...)). Poza tym nawiazanie do teorii chaosu jest chyba tylko i wylacznie szpanem, bo sam film z owa teoria nie ma nic wspolnego. Teoria ta glosi bowiem, ze kazde przesuniecie naszej stopy o jeden cm. w jakims kierunku diametralnie zmienia nasze zycie (chociazby poprzez losowosc spotkania z roznymi osobami, szeroko pojety czas). Zmiany jakie dokonaly sie w zyciu bohatera sa natomiast na tyle kosmetyczne, ze na pewno nie mozemy ich przyrownac do motyla i huraganu (nie mniej szpan pozostaje).
nie mam zamiaru tutaj obrazac fanow tego filmu, jednak nalegam, zeby sie jednak zastanowic kiedy sie mowi o tym, ze film to najwieksze dzielo swiatowej kinematografii (bo wierzcie mi- brzmi to komicznie).
Pozdrawiam
niech zgadne...zaraz ktos ci dowali tekstem 'Ty chyba naprawde nie zrozumiałes o co chodzi w tym filmie' ..trzymaj sie łokcia coby sie pozbierac psychicznie...
ps. ogladnijcie dzieciaki chociazby Donnie Darko
No świetnie gratuluję intelektualności i świeżości umysłu... http://www.filmweb.pl/UserVotes?id=64487&rate=1 [www.filmweb.pl/UserVote ...] Takim imbecylem możesz być tylko ty, może i film nie jest ekstra nowatorski, ale jest ciekawy i o to m.in.chodzi... Widziałem, że na 10 oceniłeś film TOŻSAMOŚĆ - thrillerek dla nastolatków, który wszystko czerpie z innych filmów... Bez komentarza i dorośnij...
hahaha Tożsamość na 10 !!!!! no i powiedz mi że Efekt Motyla nie jest przy tym orginalny!!!! PRzecież w Tożsamości podlatuje pod Cube jak nie wiem co, a motyw z rozdwojeniem tożsamości był już wczesniej wykorzystany w Podziemnym kręgu...!!!!Reżyser Tożsamości ykorzystał motywy i dodał sobie własną fabułe... ale znowu to nie zmienia faktu że mi się film bardzo podobał ale nie oceniam go na miare nie wiadomo jaką!! a wyobraz sobie że efekt motyla zeczywiscie mial w sobie ta orginalnośc bo naprzykład ja duzo ogladam filmow a ten film zrobil na mnie wrażenie ...
"Zmiany jakie dokonaly sie w zyciu bohatera sa natomiast na tyle kosmetyczne, ze na pewno nie mozemy ich przyrownac do motyla i huraganu"
A to niby dlaczego nie mozemy?
I co rozumiesz przez stwierdzenie, ze zmiany jakie sie dokonaly w jego zyciu byly tylko kosmetyczne? A czego sie spodziewales? ze zmieni kolor skory? :p
Moim zdaniem zmiany byly calkiem odpowiednie, zwlaszcza wlaczajac do tego podroze w czasie, no ale co ja tam moge wiedziec o chaosie. :)
Zreszta podroze w czasie to bardzo wdzieczny temat na filmy, pelny paradoksow w sam raz na scenariusze rozmaite.
ot chocby ow slynny paradoks dziadka - jesli cofniesz sie w przeszlosc i przypadkiem zabijesz swego prax23-dziadka, to co sie wtedy stanie? :)
Co rozumiesz pod pojeciem kina ambitnego? :)
W jaki sposob udalo Ci sie _zrozumiec_ filmy Lyncha, skoro on sam mowi, ze sa one niczym senne wizje, ktore jako takie funkcjonuja poza _rozumujacym_ umyslem? :)
BTW, skoro mowa o Ringu byla, to jako ciekawostke moge podac, ze plyta mi przestala dzialac po jej skopiowaniu. :) I probowalem wszelakich kodekow i nic. Znajomych spotkalo zreszta to samo. :P
Pewnie Sadako mi namieszala w kompie...
Po kolei
Budda film ambitny to taki film, który JA moge nazwac takowym. "Ambitnosc" to kwestia naszego wlasnego swiatopogladu, a wiec dla niektorych "ambitny" bedzie "ring", dla innch "Requiem dla snu" a dla jeszcze innych (o zgrozo!) "Efekt motyla" wlasnie.
Odnosnie drugiej sprawy, czyli wspomnianej "teorii chaosu", jesli dla Ciebie zmiany, ktore zaszly w zyciu bohatera na skutek jego dzialan byly "znaczace" no to polecam odniesc sie do fachowej literatury dot. owej teorii. Dziwnym trafem nasz hero zawsze trafia do tej samej szkoly, gdyby uruchomic troche nasza wyobraznie, to doszlibysmy do fantastycznego wniosku, ze to nasze srodowisko wielokrotnie wplywa na nasze decyzje, m.in. na to wlasnie, w jakim kierunku bedziemy sie ksztalcili w przyszlosci.
Ps. W filmie razi niekonsekwentnosc twórcy scenariusza. Przyklad jest prosty- jesli bohater "przenosil" sie wczesniej w przeszlosc, to automatycznie niwelowal swoje poprzednie dzialania w "blizszej przeszlosci" w takim razie jesli na koncu oznajmil swojej ukochanej , ze nie chce jej znac, to automatycznie nie mial pozniejszego wplywu chociazby na to, ze byla ona molestowana przez swojego ojca! W takim razie dziwne jest to, ze nagle pod koniec sie okazuje, ze stala sie ona kobieta sukcesu (zwazywszy na fakt, ze wczesniej popelnila samobojstwo z tego powodu)...
no i jeszcze jedno budda, film ambitny, to film, ktory w swoim skomplikowaniu jest logiczny. (A taki jest Mulholland Drive, ktory najwyrazniej przerosl Cie intelektualnie. Pisanie, ze to tylko "senne majaki Lyncha" jest bezsensowne, chociazby dlatego, ze w Mulholland Drive wszystko mozna racjonalnie wyjasnic)
Widzisz, dla mnie sam paradoks motyla nie jest czyms fachowym, tylko taka teoria chaosu dla mas, mniej wiecej obrazujaca ogolny sens. :P
Owszem, trafia do tej samej szkoly, ale czy nie jest to mozliwe, dodajac do tego jeszcze wszechswiaty rownolegle, po ktorych podrozuje? Rezyser mogl sobie wybrac, ktorykolwiek z nich i wybral akurat te, ktore pasuja do filmu. :)
Dla mnie to przede wszystkim dobrze zrobiony film, bedacy czyms pokroju "Love Story" ery Matrixa - nie doszukuje sie w nim wartosci filozoficznych i nie pod tym wzgledem go oceniam.
A. Jesli chodzi o niescislosc dotyczaca zakonczenia, ze dziewczyna bedac nadal molestowana przez ojca zostaje kobieta sukcesu (jezusicku, a coz to znaczy?:P) - to tu juz przedobrzasz - bez znajomosci z nim wybrala zamieszkanie z matka a nie z ojcem, o czym nieco wczesniej wspominal sam film (z tego co pamietam to w wersji, gdy nie mial rak powiedziala mu cos w stylu "wybralam mieszkanie z ojcem, tylko po to, aby moc cie widziec"). :P
Mulholland Drive.
Nie pisalem nigdzie, ze to "senne majaki Lyncha", czytaj uwaznie. Napisalem, iz sam Lynch w wywiadach mowi, ze jego filmy funkcjonuja na plaszczyznie snu. Plaszczyzna snow sama ze swej natury niedostepna jest dla racjonalnego, analitycznego umyslu, tak wiec w ten sposob po prostu nie da sie zrozumiec tego filmu. Ale nie pisalem tez nigdzie, ze go nie zrozumialem.
Czyzby moja wypowiedz przerosla Cie intelektualnie? ;)
Dla mnie zas kino ambitne to np. cykl "Magicznej Latarni" Kennetha Angera albo surrealistyczny "Pies Andaluzyjski" Dali'ego i Bunuela lub "Meshes of the Afternoon" Mayi Deren. ba! Nawet "Olimpia" Riefenstahl.
"Mulholland Drive" sie dla mnie do ambitnych filmow nie zalicza, co nie znaczy, ze mi sie nie podobal.
Ale, ze zacytuje "film ambitny to taki film, który JA moge nazwac takowym". Pamietaj o tym i pozwol innym rowniez samemu osadzic, co pragna nazwac filmem ambitnym.
"Efekt motyla" jest filmem bardzo fajnym, ale nie ambitnym. Ale jak ktos chcialby go tak nazywac, to jakos specjalnie ni to mnie ziebi ni grzeje. :P
Nie mam zamiaru na sile nikomu wtlaczac mojego wlasnego zdania, jednak po to mnie Bog stworzyl, zebym niosl dobro, wiec potraktujcie moja opinie jako przejaw dobroci (wszak ja tylko pragne was oswiecic;)
zartuje ofkoz.
Budda Twoja wypowiedz na temat Mulholland Drive absolutnie nie przerosla mnie intelektualnie, wrecz przeciwnie pomogla mi sie odprezyc po ciezkim dniu. Nie rozumie troche twojego zarzutu dot. tegoz filmu- piszesz o konwencji snu... No tak, racja.... i co dalej? Jak na moj gust byl to znacznie lepszy motyw niz ten, ktory zauwarzamy w "Efekcie..." . Swoja droga watpie, zeby ktorys z wpisujacych sie tu wielkich fanow filmu z udzialem Kutchera, zorientowal sie w ogole w konwencji jaka zastosowana zostala w Mulholland Drive (mowie o tych, dla ktorych EM jest najlepszym dzielem swiatowej kinematografii ever).
Wracajac jeszcze do wspomnianej niescislosci to sam fakt tego ze mieszkala z matka tylko i wylacznie dlatego, ze powiedzial jej, ze ma ryj jak bazyliszek jest wtracany na sile (nie mniej zwracam honor w tej sprawie, najwyrazniej film przerosl mnie intelektualnie). Nie mniej nie zmienia to faktu, iz ogolnie fabula filmu jest niekonsekwentna, robiona na sile, naciagana, i ma tyle wspolnego z teoria chaosu co Matka Teresa z terroryzmem.
Piszac taka krytyke gdzies w glebi mam nadzieje, ze sprowokuje nielicznych do zainteresowania sie lepszym, mniej hollywoodzkim kinem.
niemniej pozdrawiam
Gab nie wiem czy ten komentarz byl skierowany do mnie, nie mniej postanowilem go zripostowac. Po pierwsze- trafiles w sama dziesiatke, ten "thrillerek dla nastolatkow", czyli "tozsamosc" jest znacznie lepszy od "Efeketu motyla". Bardziej interesujacy, lepiej skonstruowany i zaskakujacy. No ale coz, nie bede sie z Toba klocil, pozostaje mi jedynie pogratulowac Ci (jednak nie "intelektualnosci", lecz "intelektu")
Niemniej neologizm ladny.
Gab nie wiem czy ten komentarz byl skierowany do mnie, nie mniej postanowilem go zripostowac. Po pierwsze- trafiles w sama dziesiatke, ten "thrillerek dla nastolatkow", czyli "tozsamosc" jest znacznie lepszy od "Efeketu motyla". Bardziej interesujacy, lepiej skonstruowany i zaskakujacy. No ale coz, nie bede sie z Toba klocil, pozostaje mi jedynie pogratulowac Ci (jednak nie "intelektualnosci", lecz "intelektu")
Niemniej neologizm ladny.
Kolega Gab@ ktory bardzo orginalnie nazwał mnie imbecylem o gustach przecietnego nastolatka w zbiorze swych ulubionych filmów posiada takiez to arcydzieła filmowe jak '60 sekund' ...'Freddy kontra Jason'....'Kolekcjoner Kosci'.....'Agent XXL'....'Diamentowa Afera'...'Bad Boys 2'...dwie czesci Amerykanskiej szarlotki....'Bez twarzy'.....toz to dzieła na miare samego 'Efektu motyla'! chyle czoło winszujac niebanalnego gustu i całuje po pietach jako unizony sługa.
Kołku, nie chodzi mi o ulubine... a swoją drogą masz tam "Gigi" :DDD mam w ulubionych filmy ktore ocenilem nawet na 6/10! Tyle, że miło się je ogląda, albo wiążą się z jakimś miłym okresem w życiu... Obiektywna ocena filmu, a subiektywne ulubione to różnica... ale po co ja z tobą w ogóle gadam?
Hej kołeczku drogi tak bardzo wszechwiedzacy ze az niemal fizycznie boli mnie przy tobie ma niewiedza!Napisałes ze 'Tozsamosc' czerpie garsciami z innych filmow..do tej pory jednak nie doczekałem sie odpowiedzi(no chyba ze tych wymijajacych) z ktorych dzieł tak naprawde udało sie rezyserowi(twórcom) zerżnać....no chyba ze do tej pory szukasz prosiaczku? :P
Niom oki zgodze sie ze film nie wymaga zaduzo wysilku intelektualnego ale mimo to podobal mi sie moze dlatego ze dawno nie widzialem filmu o barziej nowatorskiej fabule... Mnie naprawde milo ogladalo sie ten film i polecam go kazdemu kto lubi Thriller/Sci-Fi :)
Pozdrawiam:
Rower666
Nie do konca sie z toba zgadzam jednak podziwiam cie za to,ze wlozyles tyle wysiku zeby przekonac innych do twojego zdania.Moim zdaniem film jest bardzo ciekawy i wcale nie jest tak prosty jak tobie sie wydaje.Nie zrozumiales motywu z motylem.Dlaczego?czyzby byl dla ciebie zbyt trudny?Zastanow sie nad tym co piszesz bo to ty troszeczke pogubiles sie w scenariuszu wlasnej wypowiedzi.Gdybym byla na twoim miejscu to przetlumaczylabym sobie na zdrowy rozum to w ten sposob"jesli rezyser mial tak nieprzecietny pomysl na fabule tego film to znaczy ze jest osoba inteligentna,a jesli jest osoba inteligentna, to nie moze pozwolic sobie na tani szpan jakim jest nic(twoim zdaniem) nieznaczacy cytat z teorii chaosu.Nie wylozy ci kawy na lawe i nie powiem o co chodzi z tym cytatem)obejrzyj film jeszcze raz i sie zastanow.
'Dlaczego?czyzby byl dla ciebie zbyt trudny?'
'Nie wylozy ci kawy na lawe i nie powiem o co chodzi z tym cytatem)obejrzyj film jeszcze raz i sie zastanow.'
Typowy argument? Jak to można skontrować. Zbadać IQ?
Piszesz, że film jest bardzo ciekawy i wcale nie taki prosty. Ja napiszę film polega na przemiszczaniu się bohatera w te i we wte, co wzmaga u mnie ziewanie. Usprawiedliwianie wszystkiego zdankiem o 'motylu' jest tylko bajerem, a fabuła i wszystkie te 'zmiany' sa uproszczone do zwykłej sensacyjnej intrygi. Tyle, że wiele osób dokoptywuje do tego cała ideologię i uważa film za najlepszy w historii i inne epitety padające na forum. Skoro można przeginac w uwielbienie, to -niech będzie - że przeginam w drugą stronę.
Myslisz,ze jesli napiszesz kilka slow z wyzszej polki to wszytsko wyjasnisz.Bez sensu, nie cierpie czegos takiego.Nie masz dla mnie wystarczajaco przekonywujacych argumentow.Ale o gustach sie nie dyskutuje.Ciekawi mnie za to jaki Twoim zdaniem film zasluguje na SZCZEGOLNE oklaski?A moze takiego nie ma?
Nie wiem do kogo to bylo, ale Twoje argumenty są za to bardzo wyraziste i przekonywujące. O gustach się jak najbardziej dyskutuje. Po to jest forum... Co do filmu to oczywiście, że takiego nie ma, póki ja się nie wezmę za rezyserię:)
Witam
Hehe Czlowieku musze przyznac, ze troche mnie rozbawiles swoja wypowiedzia... "Nie zrozumiales motywu z motylem.Dlaczego?czyzby byl dla ciebie zbyt trudny?". Wiesz, nie chcialbym sie tutaj jakos specjalnie wywyzszac nie mniej, wierz mi, ze o "Teorii chaosu" (bedacej w rzeczywistosci odrobinnke bardziej skomplikowana od tej ukazanej w filmie) wiem z "deczka" wiecej niz Ty. Swoja droga scenariusz nie jest wymyslem rezysera, tylko scenarzysty... No ale nie jestesmy tutaj po to by wytykac sobie bledy. Nie mniej chcialbym zwrocic sie z prosba do wszystkich fanow "Efektu..."- to, ze zobaczyliscie film, ktory sie opiera (lub przynajmniej sie stara ) na teorii chaosu, nie znaczy to, iz macie o niej jakiekolwiek pojecie. Jesli natomiast poczujecie sie zmotywowani tym ambitnym wytworem kinematografii i zechcecie siegnac do zrodla teorii chaosu, na poczatek polecalbym zaczac od czegos lzejszego, w ramach rozgrzewki ("Dzieci z Bulerbyn","Nasza Szkapa").
Pozdrawiam
'Swoja droga scenariusz nie jest wymyslem rezysera, tylko scenarzysty'
Sprawdz jeszcze raz jak to sie ma w przypadku motyla;p I nie napinaj sie tak dziecinko bo ci żyłka pęknie;)
Czytając wszystkie powyższe wypowiedzi odnieść można wrażenie że dyskusja dotyczy wielu różnych filmów a nie tego samego.
Pozwolę sobie dorzucic parę kamyczków do ogródka:
- niestety dzieło pt.: "Efekt motyla" nie jest oryginalne w swym pomyśle. No może poza sposobem w jaki główny bohater podróżuje w czasie. Na podobny pomysł filmu wpadli twórcy niejakiej "Częstotliwości" (z Denisem Q.) czyli główny bohater zmienia swoje przeszłe życie by być szczęśliwszym.
W obu przypadkach tworcy zapewne chcieli w przystępny sposób (czytaj: dla przeciętnego umysłu amerykańskiego nieskażonego inwencją własną) pokazać jak wiele drobnych szczegółów składających się na nasze życie ma wielki wpływ na jego kształt.
I teraz jeśli podejdziemy do dzieła racjonalnie to wychodzi chała a nie film a jak ktos wyłącza myślenie i emocjonuje się przekazem to wychodzi "superowski" film
To tak jak z fanami pokemonów, Harlequin'a, Monthy Pythona, Kiepskich, Klanu lub filmów SF z lat 60. Krytycy powiedzą że badziew, a fanom nic nie będzie przeszkadzać.
Ja osobiście należę do osób, które chętnie obejrzą wciskanie kitu byle w wiarygodny sposób ;) niestety ten film nie był wiarygodny
Co do "Tożsamosci" to niestety zerżnęto nieudolnie z Agathy Christie i próbowano coś dodać od siebie (ew. z innych filmów). Ale mysle ze temat 10 murzynków jest juz po prostu "zajechany na smierc". Czego dowodem są "Mindhunters" również naciągane i zrobione "na odwal"