nie żadne wielkie arcydzieło, ale napewno całkiem nieźle zrobiony film, w niektórych momentach nawet wzbudzający emocje...
i myślę, że takie zakończenie jest idealne. w końcu główny bohater uratował nie tylko ukochaną, ale przyjaciół, matkę...no i siebie oczywiście.
daje 6/10 ;]
Dokładnie. Film ciekawy, dobry do obejrzenia nawet kilka razy, ale wszystkie zachwyty nad nim to spora przesada. Poza dobrym scenariuszem, nie widzę w nim zbyt wielu plusów. Gra aktorska nie rzuca na kolana, podobnie jak muzyka, zdjęcia ani nic innego. Typowe amerykańskie kino dla mas, o oczko ambitniejsze niż "Szkoła uczuć", ale nie tak pretensjonalne jak "Requiem dla snu".