Jeden z gorszych filmów, jakie ostatnio oglądałem. Aż żal patrzeć co zrobili z franczyzą. A sam egzorcyzm w finale to jakaś szkaradna farsa. Jeszcze początek filmu oglądałem jako tako z zaciekawieniem. Niestety nie trwało to długo bo już od momentu powrotu dziewczynek, czyli momentu, gdy zaczyna się już typowy horror z generatora o opętaniu, wszystko zaczyna przybierać znajomy, wtórny kierunek. Nie sądziłem jednak, że sprawy przyjmą aż tak zły obrót. Totalny brak klimatu, beznadziejnie wyglądające opętane dziewczynki i ich zachowania tak niewdzięcznie próbujące przypomnieć klasyka sprzed ponad 50 lat i scenariusz napisany na kolanie… nielogiczne zachowania bohaterów wołają tu o pomstę do nieba. Pomysł na dwa opętania w tym samym czasie i „łączony egzorcyzm” kompletnie nie zdał egzaminu. Gdy wjeżdża ta scena z finału próbująca ukazać dramat jaki dzieje się na ekranie, gdy opętane robią, co chcą, jakiś marny ksiądz doznaje bohaterskiego przypływu odwagi i wkracza na scenę ze swoimi modłami, pastor wykrzykujący swe modły na lewo i prawo, niedoszła zakonnica, która próbuje prześcignąć księdza w swym bohaterstwie i rodzice dziewczynek, po których totalnie nie widać rodzicielstwa, a jedynie irracjonalność w zachowaniu i pustkę w ich portretach psychologicznych… co za szopka! I to wszystko sygnowano marką Egzorcysty. Wstyd.
P.S. Postać Chris MacNeil totalnie zbrukana – dla takiej roli naprawdę nie warto się tu było pojawiać.