Współczesne produkcje opowiadające o grupie amerykańskich nastolatków napadniętych przez stado mutantów są niczym w porównaniu do tego. Jak kogoś nie przeraża to:
-oglądał w dzień z rodziną zamaist familiady
-jest niedorobionym pokemonowatym nastolatkiem sikającym na widok Tokio Hotel
No sorry, ale ja innego wytłumaczenia nie widzą :]
Żegnam i daję dychę oczywiście.
co w tym takiego trudnego do pojęcia? sam fakt, że film nie opowiada o paru nie-do-końca-rozwiniętych nastolatkach nie musi od razu gwarantować dobrego filmu... wystraszyć się czegoś takiego mógłby tylko na tyle ciemny umysł, żeby też wierzyć w takie mistyczne bzdury jak bóg...