Sympatyczna czarna komedia. Jedna rodzina (muzyk grający na skrzypcach, pani genetyk, dwójka dzieci) dysponuje nowszym modelem babci-robota, druga starszym. Babcie-roboty mają za zadanie sprzątać, pomagać w domu i pilnować dyscypliny. Jednak sąsiedzka niechęć spowoduje, że babcie-roboty zaczną ze sobą rywalizować i szkodzić sąsiadom. A zaczyna się od niewinnego wybijania szyb za pomocą procy... potem następuje zabijanie domowych pupilów: kota i psa. Wreszcie jedna z babć chwyta za wyostrzoną kosę i rusza na dzieciaki... :-)
Horroru w "Elektronicznych babciach" tyle co kot napłakał, więcej satyry i czarnej komedii. Ewentualnie końcówkę można podpiąć pod kino grozy. Niemniej zaskoczył mnie trochę powieszony kot. Generalnie dość zabawny film, który ogląda się z zainteresowaniem. I jak widać pamiętany przez widzów, którzy oglądali go jako dzieci. Podobnie zresztą jak "Upir z Feratu" (1982) Juraja Herza o wampirycznym samochodzie. Nie na darmo to Czesi wymyślili słowo robot (czeski pisarz Karel Čapek).