czyli jak się okazało najlepszy film z trylogii europejskiej i dzieł von Triera jakie widziałem.

Fischer podczas hipnozy w którą wprowadza go terapeuta,chce uporządkować wydarzenia które przeżył podczas ostatnich kilku tygodni.
Prowadził on sprawę niejakiego Harryego Greya,tajemniczego mordercy dziewczynek.
Aby dotrzeć do zabójcy,Fischer wykorzystuje metodę swojego mentora Osoborne'a. Wciela się w rolę mordercy,i powoli z pomocą prostytutki rekonstruuje zbrodnie które popełnił Grey.
Ślepy tor jaki sobie obrał,zaprowadzi go do samego piekła.

Mamy tu połączenie s-fi,horroru,thrillera z lekką nutą noir,surrealizmu,a nawet troche pornografii ;) Te różne gatunki mieszają się,dzieki czemu powstał niezwykły film.
Podobny troche,do późniejszych dzieł Lyncha czy Angel Heart Parkera.

Ogromne wrażenie robi,nieustannie padający deszcz i Europa do połowy zalana wodą.
Film tonie na naszych oczach,a toną również bohaterowie przepełnieni tylko i wyłącznie złem.
Spokojny głos Hipnotyzera wprowadza nas w wyjątkowy stan,a akcja filmu dzieje się na pograniczu jawy i snu <czy też prędzej koszmaru>.

Bardzo ładnie prowadzona kamera i psychodeliczne zdjęcia w odcieniu czerwieni.
Z grą najlepiej poradził sobie sam Von trier.
Zaś postać inspektora jakoś niespecjalnie mi przypasowała. Nie daje odpowiedzi na wiele pytań,niemo snuje się po pustych kanałach,i korytarzach. Miała taka być,ale aktor włożył w nią za mało serca.

zakończenie jakoś nie specjalnie powala bo widz ma już dośc tego nawału chaosu.
A i problem "Taksówkarza" się kłania,bo Element zbrodni powinien skończyć się w momencie skoku na bunjee i tylko tam.

9/10 i powiem,że gdyby nie styl w jakim Trier zrobił ten film,byłby tylko i wyłącznie dobry.

ps.chaos tej wypowiedzi przebija chyba nawet ten z Elementu zbrodni ;D i bardzo dobrze ;)