Zastanawiam się dlaczego wogóle dali taki tytuł plus ten plakat z komandosami, w obu filmach tylko przewijają się w tle. Cały film jest natomiast o tym jaki burdel panuje w brazylijskiej policji. Nie przeszakadzało by mi to gdyby całość była ciekawie opowiedziana jak w mieście boga, jednak nie była. Twórcy za bardzo przerzucali widza między scenami, przypominało to reportaż w którym ktoś w krótkim czasie chce widzowi pokazać najwięcej ile się da. Cała historia była jakaś niespójna, za mało to wszystko dotyczyło głównego bohatera. Po prostu, wefług mnie, film miał zwrócić uwagę widzów na trudnej sytuacji w Brazylii, a fabuła została dodana na siłę.