Aktorzy: idealnie dobrani;
Scenografia: zapiera dech w piesiach;
Kostiumy: wręcz bajeczne, drobiazgowe i dopasowane;
Muzyka: piękna i patetyczna;
Niestety wszystko to, i wiele innych rzeczy i których nie wspomniałam sprawiają, że oglądając to część opowieści o królowej Elizabeth zwraca się właśnie uwagę głównie na nie, a nie, na samą historię. Według mnie chęć przedstawienia oczywistego piękna tamtych strojów i ogólnej estetyki przyćmiła historię. W pierwszej części było odwrotnie, to opowieść miała znaczenie, mimo, że wszystko poza nią także było ważne i uwzględnione, ale nie najważniejsze...
Takie jest moje zdanie...