Nieszczęściem tego filmu jest porównywanie go do pierwszej Elizabeth zwłaszcza, że była niesamowita, ale tego nie da się uniknąć. Moim zdaniem do połowy film jest utrzymany w klimacie i na poziomie swojego poprzednika - to oczywiście na plus:) Natomiast druga część ma za dużo tandetnych tekstów miłosny, sceny takie też się znajdą. Nie podobało mi się również jednobarwnie pokazany katolicyzm, trochę nawet przerysowany. Nie wspomniałam o oczywistych plusach czyli znakomitym aktorstwie i muzyce. Film ogólnie bardzo dobry, ale reżyser pokazał nam już, że potrafi znacznie lepiej.