zapewne nie jest to film zgodny z faktami historycznymi, ale jak można nie docenić takiego
filmu? gra aktorska, zdjęcia, kostiumy.. moim zdaniem bardzo dobry film!
prawdopodobnie gdybym obejrzal to bez ogladania 'elizabeth' to film podobalby mi sie bardziej
a tak to co mozna rzec... bida w porownaniu do pierwszej czesci
geffrey rush - prawie go nie bylo w tym filmie, a w czesci pierwszej jedna z najciekawszych i najbarwniejszych postaci
cate blanchett - tez zdala mi sie mniej wyrazista niz w 'elizabeth', choc moze dlatego, ze wiedzialem czego sie mozna spodziewac (jednak nadal niektore sceny zagrane swietnie - zwlaszcza zlosc w wykonaniu krolowej - miodzio)
clive owen - lubie tego aktora, ale tutaj zupelnie nie pasowal, wkurzal nawet bardziej niz joseph finnes z czesci pierwszej
historia opowiedziana - znow bida w porownaniu z czescia pierwsza. chociaz sam film jest niezly, to jest tu za malo elzbiety w 'elzbiecie...'
zamiast opowiesci o rzadach krolowej, ktora wyprowadzila anglie z dolka i wzinosla na wyzyny dostajemy perypetie dworzanek (juz nawet nie samej krolowej), a sprawy polityczne (takie, jak zamachy na zycie krolowej, zblizajaca sie wojna) pozostaja w cieniu, przycmione przez opowiastki pirata o dalekich krajach itp.
"Elizabeth" mialo w sobie wszystko potrzebne do dobrego filmu historycznego. "Elizabeth: Zloty Wiek" to juz raczej melodramat kostiumowy z historycznym tlem.