Mysle, ze warto bedzie dopisac kilka slow, do tego, co moge tutaj przeczytaj. Zupelnie zgadzam sie z opiniami co do odbioru obrazu podobnie, jak kubusia puchatka w niebieskiej sukience. Jednak mysle, ze warto troche spasowac z postawa swoistej frustracji, z powodu naszych wybitnych matematykow. Faktem jest, ze narod Polski jest urazony, za to, co wydarzylo sie w czasie wojny. Natomiast zupelnie inna kwestia jest co, co chcial przekazac scenazysta. Dla mnie osobiscie w tym filmie najpiekniejszym, i sadze, ze glownym, byl watek milosci, ktory jest niezwykly. Film pokazuje nam bowiem, jak bardzo zludna jest przelotna i nietrwala milosc. Jak silna jest rola zauroczenia w naszym zyciu, na ktora czesto jestesmy za slabi, aby z nia walczyc. Oraz to, jak wiele mozna zrozumiec, czujac sie zobowiazanym w przyjazni. Do tego moznaby dolozyc potege ludzkiej dociekliwosci, ktora jest nieprzenikniona, czesto mocniejsza od naszej zdolnosci zapanowania nad tym, czego tak bardzo pragniemy sie pozbyc. Dla mnie osobiscie film pokazuje glownie zakochanego mezczyzne, ktory przezywajac dramat nieodwzajemnionej milosci oraz rozdarcie z powodu, wiazacej go tajemnicy zawodowej, stopniowo zaczyna odkrywac to, czym tak naprawde jest milosc. A wszystko to dzieje sie w momencie, kiedy poznaje kobiete, ktora pragnie mu bezinteresownie pomoc.
Nawiasem mowiac, sadze, ze niewielu Polakow, ogladajac ten film, bylo w stanie to dostrzec, poniewaz opanowala nas nieposkromiona, narodowa, nawiasem, urazona - duma.