z precedensową sytuacją: SAFFRON BURROWS z łatwością kładzie aktorsko KATE WINSLET. Nie podejrzewałbym jej o to, a zrobiła to z taką lekkością, grając postać właściwie antypatyczną, tymczasem Kate gra matkę-angielkę. Taką babę do rany przyłóż. Nic z tego. Łotrzyca fajniejsza, dlatego to miłe, że scenarzysta i reżyser litują się nad nią.