Diagnoza:
Gniot
Przesłanki:
Ustrój totalny w Equilibrium oparty jest na błędnych i absolutnie nierealnych założeniach. Tylko naiwniak i kompletny laik mógłby uwierzyć, że człowiek może istnieć bez uczuć. Nawet zwierzęta odczuwają! A czym jeśli nie uczuciem jest przywiązanie filmowych organów wykonawczych do systemu? Bez sensu. Tym bardziej, że bohaterowie wyraźnie dają nam do zrozumienia, że jednak czują, bo jak inaczej zaklasyfikować grymasy twarzy czarnoskórego kolegi Bale'a, czy jego widoczne zdziwienie, gdy ten oskarża go o konspirację. Tego typu przykładów można znaleźć wiele.
Sceny walki - nachalne, przesadzone, nużące, śmieszne, itd. itp. Szczególnie ostatnia - z bossem.
P.S.: Dawno nie widziałem filmu, którego założenia tak łatwo obalić. Widzę, że co niektórzy porównują go z Matrixem... To jest jak porównywać ziemię z niebem. Proszę spróbować podważyć jakąkolwiek tezę postawioną w Matriksie. Teraz już chyba jasne który film zasługuje na miano kultowego... (przynajmniej dla tych, dla których oznacza to więcej niż efektowne walki i naiwna filozofia nie wsparta w dodatku konsekwentą realizacją).
Podwazam tego ze Neo jest "The One"
Gdyby nim byl, to moglby zniszczyc System juz w pierwszej czesci. No dobra, w drugiej
Banalny przyklad, niedoskonalosci tego filmu. Druga czesc, kiedy Neo wybral uratowanie Trinity i z predkoscia dzwieku lecial, zeby ja zlapac w powietrzu... Jesli jest taki doskonaly, jedyny i niepowtarzalny czy musial leciec te setki kilometrow? Nie mogl sie skopiowac z jednego miejsca w drugie? Przeciez Matrix to program komputerowy. Zwykle ctrl+x, ctrl+v ;)
Kazdy film ma braki
1. Porównywałem Equilibrilum do filmu "Matrix", nie do "Matrix: Reloaded" czy "Matrix: Revolutions" (zgodzę się z Tobą, że kontynuacje są mocno naciągane).
2. Czy w "Matriksie" jest ukazane, że Neo nie niszczy systemu (oczywiście kiedy zaczyna wierzyć, że jest "The One", co miało miejsce dopiero w końcówce)??? Myślę, że wręcz przeciwnie - ostatnie jego słowa świadczą o tym, że to jednak robi. Warto też dodać, że raczej mało prawdopodobnym byłoby zniszczenie systemu w jednym momencie - mogłoby to mieć opłakane skutki dla uwięzionej w nim ludzkości.
Jeszcze raz się utwierdzam w poglądzie, że "M" jest jedną z najlepiej skleconych (jeśli nie najlepiej skleconą) bajką s-f.
Proszę o następne porcje obiekcji do zbicia;)
Może zostawmy biednego MTXa i pomówmy o Equilibrium? Fabuła żeczywiście jest naciągnięta. Gdyby ci ludzie naprawde nie czuli to byliby takimi katatonikami i nihilistami. Wiem coś o tym, bo niestety przeżyłem. To był mój pierwszy i ostatni zły trip.
HAHAHAHAHAHAHA. Matrix najlepszym dziełem sf? Ubogi człowieku, obejrzyj sobie choćby taką Odyseje kosmiczną 2001, albo Mechaniczną Pomarańcze. Nie mam nic do Macierzy, ale mam coś do robienia z niej najlepszego filmu z gatunku, bo tak nie jest.
Oglądałeś tylko 4 filmy s-f? Ja oglądałem ich więcej i rzeczywiście mam w swojej filmotece wspomniane przez Ciebie. Faktem jest, że są one nieco inne niż Matrix czy Equilibrium, które to są raczej bajkowymi s-f akcji. Odyseja i Mechaniczna pomarańcza podejmują natomiast w pierwszym rzucie tematy etyczne, które z biegiem cywilizacji są nam coraz bliższe. Teraz już chyba masz jasność dlaczego odwołałem się do Matrixa jako jednego z najlepszych w gatunku w ocenie Equilibrium (jeśli widzisz tę różnicę).
Aha, no i najważniejsze: nigdzie nie napisałem, że Matrix jest najlepszym filmem s-f (i nigdy bym nie śmiał jakiegokolwiek takim nazwać).
P.S.: Chociaż zajrzyj do słownika ortograficznego zanim zaczniesz się udzielać na forum, mały człowieku (mam tu na myśli tylko Twój - zapewne - młody wiek, oczywiście).
Zacznijmy od tego ze mam "gleboko" spor wyzszosci Matrixa nad Equilibrium :)
Piszesz ze "klasa rzadzaca" w Eqilibrium okazywala uczucia. No ofcoz ze okazywala, przeciez bez tego nie utrzymaliby tego do kupy. "Kolega Prestona" tez nie bral Prozacu, i to nie jest problem techniczny, tylko takie byly zalozenia rezysera. Ogladnij jeszcze raz to zrozumiesz :)
Pozdrawiam:)
ehheheh jestes smieszny. Hmmm film s-f wszystko jest mozliwe, to rezyser ustala fabule. dla neigo moze byc to jasne. To ze akurat Ty dopatrujesz sie minusow to nei fakt aby zjechac kompetnie filmt. Jak dla mnie byl lepszy od ma matrixa i to nei jest jak ziemia i niebo. Matrix byl swietny, jednakze ten film mial w sobei jakas glebie. Sam fakt, ze ogladalam go 2 lata temu jest najlepszym tego dowodem.
Dziwi mnie że każdy obywatel dostawał euilibrium w fiolkach, nie mogli tego rozprowadzić przez wodociągi plus dla pewności w napojach dostepnych w sklepach. A film tak jak Matrix jest "zrzynką" z Diuny Franka Herberta , te same motywy Mesjasz/Wybraniec przechodzi transformacje ze słabej psychicznie osoby w osobe która dostrzega dualność świata w którym żyje. Przy okazji kontaktuje się z lokalnym ruchem oporu zakochuje sie w kobiecie z partyzantki, plus zdradza go osoba z jego otoczenia. Na koniec nasz bohater na czele partyzantki obala system i wszyscy żyją długo i mniej lub bardziej szczęśliwie :D
Splin nie wiem ,może twój komputer wytwarza jakieś dodatkowe efekty specjalne ,ale .... na prawdę nie kumam jaki element science-fiction Ty zauważyłeś w Mechanicznej pomarańczy :). Chyba ,że coś źle skumałem to sorka :). Pozdro
Nie tylko ja zauwarzylem ten element, ale i wielu przedemną. To film z pogranicza wielu gatunków, a nie czyste s-f, wiec zeczywiście zły przykład podałem.
W pierwszej części Matrixa , którą notabene uważam za b. fajną, jest jeden błąd logiczny i to taki ,kótry rozwala całe założenie fabuły. Mianowicie zdrada Cyphera. Przecież każde wejście do matrixa było widoczne dla załogi statku ( na monitorach było wszystko widać) więc jak Cypher mógł wejść do Matrixa i pertraktować a Agentem w tej restauracji? Przeciez musiał się podłączyć, a gdzie była w tym czasie reszta załogi Nabuchodonozora? Grali w bierki czy poszli lulu? Przeciez każde wejście musiało być koordynowane ze statku, więc Cypher nie mógłby utrzymać swojego wejścia w tajemnicy. To by było na tyle:)
cały problem polega na tym, że, o ile sobie przypominam, to właśnie cypher był tym kolesiem, który siedzi przed monitorami i śledzi to, co dzieje się w matrixie... więc zapewne bez większych trudności mógł podczas trzymania warty (na przykład wtedy, kiedy reszta załogi poszła lulu, albo grać w bierki) podłączyć się na 15 minut. nie stawia się straży, żeby pilnowała strażnika... więc kiedy strażnik postanawia wywinąć jakiś przykry numer, jest mu to w sumie dość łatwo zrobić...
Cóż... co do założeń systemu panującego w państwie Libria - ewidentnie widać, że zostały wymyślone tylko po to, by władza mogła kontrolować ludzi. Zwykli szarzy obywatele brali Prozium, natomiast elita i "wybrani" mogli sobie pozwolić na luksus niestosowania tego środka... Z tym że znów pojawia się pewna dziura fabularna, tj. paciemu zwyczajni klerycy nie reagowali na przejawy uczuć rządzących? Czy tak bardzo się bali konsekwencji zwrócenia uwagi na ten "drobny" szczegół? Woleli nie ryzykować? Nie poradziliby sobie z wykonawcami kary? Nie chcieli być wyjętymi spod prawa i przyłączać się do uczuciowców? Czy po prostu byli do tego stopnia przyzwyczajeni do swojej sytuacji, że nie chciało im się jej zmieniać? Pewnie tak...
A swoją drogą, to szaremu obywatelowi, zwłaszcza bezwolnemu i bezmyślnemu, łatwo wszystko wmówić. Chociażby fakt, że po zamachach 11 września sporo Amerykanow nie miało zielonego pojęcia, dlaczego zostali zaatakowani (a jeślii już, to myśleli, że dlatego, iż są "ostoją demokracji" ;P ).
Ja wspomne tylko o scenach walki. Jeśli oglądałeś Equilibrium to pewnie wiesz że styl walki gun-kate przedstawiony w filmie opiera sie na wszystkich technikach walki wymyślonych przez człowieka(albo większości, takie są założenia filmu) i matematycznej dokładności w prowadzeniu ognia. Biorąc pod uwage fakt że większość sztuk walki powstała bardzo dawno temu można założyć że ludzie żyjący w przyszłości w librii byliby w stanie stworzyć nowy styl opierający sie na podanych wyżej założeniach. Więc skoro jesteś w stanie zaakceptować świat jako wirtualną rzeczywistość i ludzi wyczynających tam cuda na kiju to postaraj sie zaakceptować gun-kate który według mnie jest owiele bardziej efektowniejszy i efektywniejszy niż "fikołki" w Matriksie.
Nie będę starał się podważać konkretnych tezy postawionych w Matriksie ale podstawowe założenie filmu które trzyma się jak koziej dupy broda. Przecież sam pomysł buntu ludzi aby wyzwolić się spod jarzma maszyn jest kompletnie pozbawiony logiki. W ogóle o jakie jarzmo chodzi??!! Z mojego punktu widzenie w momencie w którym dzieje się akcja pierwszej części ludzi i maszyny łączy SYMBIOZA. Maszyny mają zapewnioną energię a ludzie warunki które naprawdę niczym nie odbiegają od tych z życia poza systemem, a nawet je przerastają (choćby problem z zapewnieniem żywności). Po za tym co najważniejsze życie w matriksie było PRAWDZIWE, wszystkie uczucia, pragnienia, wspomnienia takiego choćby Neo były jego własnymi. W systemie ludzie mieli wolna wolę, sami decydowali o sobie, o tym kim chca być i co chcą robić. A ze wszystko za wyjątkiem ludzkich umysłów było zbudowane z zer i jedynek… cóż wystarczy posłuchać Cypher. Tak więc nie widzę najmniejszego powodu żeby wszczynać jakikolwiek bunt mający na celu zmianę tego stanu. Dla mnie matrix ma scenariusz którego podstawowe założenie jest kompletnie pozbawione logiki co nie zmienia faktu ze film bardzo lubię. Poza tym ciekawe jakim cudem ludzie w matriksie mieli taki sam wygląd jak w rzeczywistości skoro nigdy siebie nie widzieli. Co wychodzili z siebie aby rzucić na siebie okiem.