Sporo osób porównuje Equilibrium do Matrixa, że to niby taki podobny, idea prawie identyczna, Preston = Neo itd. Owszem, niektóre sceny walki są podobne do tych Matrixowych, ale cała reszta? Cała reszta dużo bardziej przypomina klasycznego Fahrenheita 451. Przykłady? Proszę bardzo:
IDEA: W Equilibrium widzimy ludzi żyjących w realnym świecie, dla których coś, co dla nas jest zwyczajne (emocje, uczucia) jest surowo zakazane i tępione. Każdy o tym wie.
W Fahrenheicie również widzimy ludzi żyjących w realnym świecie, dla których coś, co dla nas jest zwyczajne (czytelnictwo, nawet liter nieuświadczysz, nie wspominając o książkach) jest surowo zakazane i tępione. Każdy o tym wie.
W Matrixie ludzie żyją w wirtualnym świecie (poza nielicznymi wyjątkami), którzy nie zdają sobie sprawy (znów poza nielicznymi wyjątkami), że realny świat jest, ekhm... inny, a oni są sterowani przez maszyny.
GŁÓWNY BOHATER (i trochę fabuła): W Equilibrium główny bohater, John Preston, aktywnie zwalcza wszystkich tych, którzy łamią powszechną zasadę o nieokazywaniu uczuć, jednak z czasem sam przyłącza się do tych z którymi do tej pory walczył.
W Fahrenheicie główny bohater, Montag, aktywnie zwalcza wszelkiego rodzaju czytelnictwo, jednak z czasem sam odkrywa magię książek i przyłącza się do tych, których do tej pory zwalczał.
W Matrixie główny bohater, Neo, nigdy nie zwalczał tych, którzy znali prawdę, chociaż faktycznie się do nich przyłączył.
A Equilibrium oceniłem na 7. Świetny pomysł na film, realizacja nie jest zła, ale... czegoś mi w nim brakuje.
Ciekawe porównanie Guya Montaga. Rzeczywiście obaj przeszli podobna przemianę swojego światopoglądu. Ja filmowi dałbym 6/10.
Osobiście uważam, że autorzy Equilibrium nie zerżnęli idei z Matrix, ale skoro ich film wyszedł 3 lata po 1 części trylogii Wachowskich, to mogli pozmieniać szczegóły swojego filmu. A tak mi i wielu innym osobom, mniej lub bardziej film wydaje się podobny do Matrix.
Oczywiście, że tak. Cały klimat (oczywiście poza scenami walki) jest bardzo podobny do Fahrenheita. Bo poza oczywistymi powiązaniami z każdym tego rodzaju filmem, to nie widzę za dużo związku z Matriksem - poza strojami.
Zgadzam się, że filmowi czegoś brakuje. Np. tak jak wszystkim filmom tego typu, odpowiedzi na pytanie "i co potem? obaliliśmy reżim i co teraz? znowu wojny?". Np. tak jak w V jak Vendetta też jej brakowało.
Niestety film trochę płytki, ale sceny walki bardzo dobre. A nad szczeniakiem to nawet się wzruszyłem :) Ale widok takiego bezbronnego psiaka, to w największym gniocie by poruszył :)
6/10