Ma trochę błędów, o których już pisali niektórzy na tym forum, ale lubię ten film i jeśli akurat trafiam na niego w tv, to chętnie go oglądam. Trudno jest ukazać świat, gdzie nikt nie odczuwa emocji i wydaje mi się, że momentami sam film się w tym gubił... ale w ostatecznym rozrachunku za starania, ciekawą wizję utopijnego społeczeństwa oraz fakt, że Equilibrium oglądało się bardzo przyjemnie, wystawiłem 7. Sceny walki są naciągane, ale da radę przymknąć na to oko. Gorzej ze wspomnianym już ukazaniem braku uczuć. W zasadzie w większości scen nie widziałem większej różnicy pomiędzy rebeliantami, którzy leku nie zażywali, a tymi, którzy byli pozbawieni uczuć. Raziło mnie też okazywanie emocji przez wicekanclerza i nowego partnera Prestona. Najbardziej rażąca była scena, w której wicekanclerz po prostu się wścieka podczas rozmowy z Prestonem i podnosi głos. I tak, wiem, że ani wicekanclerz, ani partner Prestona nie zażywali leku... ale nawet specjalnie nie starali się tego ukryć. Zaś sam Preston, który ponoć potrafi wyczuć osoby czujące, nawet nie podejrzewa, że tamci odczuwają, pomimo tak ewidentnych dowodów. Jednak mimo wszystko mam chyba pewien sentyment do tego filmu, więc pewnie jeszcze nie raz go obejrzę, przymykając oczy na jego wady :)