Według mnie, film ten nie wykorzystał do końca swojego potencjału. Po obejrzeniu można odczuć pewien niedosyt. Equilibrium nie wywołał u mnie praktycznych żadnych emocji (czyżbym zażył prozium? :] ), bardziej był nastawiony na efekty oraz akcje. Nie podoba mnie się też wielki "happy end" tej historii, chociaż dziwnie (nie wiem dlaczego...) zaskoczyła mnie finałowa scena i łatwość z jaką John ich wszystkich załatwił. Nie było tej dramaturgi jak w innych filmach, co oczywiście nie przeszkadzało mi zbytnio. Według skali amatora kinematografii: 6+\10
PS. Jest to tylko moja opinia, jeśli ktoś się nie zgadza, chętnie przeczytam wypowiedź.
Cóż, we mnie wywołał pewne emocje, i to sporo:)
Jednak muszę przyznać, że - jak napisałeś - "Equilibrium- zepsute arcydzieło", pod koniec filmu miałam uczucie, jakby bardzo fajny materiał został zmarnowany, był zaledwie pretekstem do zrobienia kolejnego filmu "kopanego". A chyba nie o to chodziło, prawda?