co bym mogła powiedzieć...film mi się bardzo podobał, świetna atmosfera i ciągle trzyma w napięciu....cóż ... ogladając Equlibrium miałam od razu skojarzenia z MAtrix'em, ale...właśnie jest ale....oba filmy choć są podobne różnią się od siebie... w Matrix'ie biedny Neo walczy z agentami i z całym matrix'em aby ludzie poznali prawdę, że są pożywką dla maszyn...świat wykreowany w tym filmie jest nam bardzo bliski, tzn bliski jest nam sam Matrix, ale rzeczywiśtośc znacznie odbiega od naszych wyobrażeń świata... to co daje się zauwazyć to to że w Mtrixie ludzie są kierowni przez maszyny, a może my jesteśmy kierowani takimi "maszynami"(czytaj : naszymi "wspaniałymi" politykami) a świat oczekuje anomalii systemowych, bo i takie się zdarzają...które resetują system i chcą aby świat był lepszy.... cóż natomiast w Equilibrium sprawy mają się zupełnie inaczej...ŚWIAT BEZ UCZUĆ???!!!!....wyobrażacie to sobie???bo ja nie!!! świat bez uczuc jest straszny ... szary....życie toczy się z dnia na dzień....wydaje mi się że wizja braku uczuć w nas samych jest przezrażająca i sami nie wyobrażami sobie zapewne jak to by mogło być... ale coraz częściej można usłyszeć o morderstwach, zabójstwach itp - jest to przejaw braku uczuć...a świat powoli staje się taki bezuczuciowym....chociaż świat z uczuciami jest trudny, ale świat bez uczuć jest jeszcze bardziej trudniejszy do przeżycia....

dla mnie jest remis między tymi filmami... każdy z nich tworzy inny klimat, inny problem i inne rozwiąznie....ale niosą za spbą przesłanie o świecie...

Equilibrium i MAtrix zostały wypuszczone w tym samym czasie, tzn. dwie wytwórnie filmowe tworzą podobne filmy ....jeden wygra a jeden przegra....istnieje wiele takich sytuacji...a że w tym przypadku wygrał Matrix, no cóż są gusta i guściki...

"...I have spread my dreams under your feet...tread softly because you tread on my dreams..."