Ogólnie lubię filmy o tematyce utopijnej lub do niej nawiązujące, także filmowi dałbym 7 albo
nawet 8 gdyby nie ta bajkowa końcówka rodem z filmów ze Stevenem Seagalem. Oczywiście
wiadomo, że sam film jest całkowicie fikcyjny, ale powstanie takiego podporządkowanego
społeczeństwa jest jeszcze prawdopodobne, natomiast już to, że jedna osoba zabija kilkanaście
czy kilkadziesiąt innych i unika wszystkich kul, to już się zaczyna robić masowy kicz dla
gimnazjalistów. Także tylko 5/10, a szkoda.