PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32375}
7,4 197 tys. ocen
7,4 10 1 197003
6,6 42 krytyków
Equilibrium
powrót do forum filmu Equilibrium

Slyszalam, ze piszac scenariusz do tego filmu wzorowano sie na niektorych fragmentach
ksiazki "rok 1984" Orwell'a. przeczytalam ja i zauwazylam lekkie podobienstwo. czy znacie
inne ksiazki o takiej tematyce, na ktorych mogli sie wzorowac?

BeatryczeHolmes

"Nowy Wspaniały Świat" stamtąd najprowdopodobniej pochodzi inspiracja dla prozium. Tylko, że soma (bo tak u Huxley'a się specyfik nazywał) to było coś w rodzaju narkotyku, pigułki szczęścia, po której wszyscy głupieli, zapominali o otaczającym ich świecie i oddawali się fizycznym przyjemnością.
Natomiast niszczenie sztuki i palenie jest chyba trochę zapożyczone z Fahrenheit'a 451, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać.

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

A o pigułkach Murti-Binga koleżanka słyszała? A o prozacu i jego popularności w kraju, w którym tak idiotyczne filmy jak "Equilibrium" powstają?

Owszem, "niszczenie sztuki i palenie" Amerykanie najpewniej z Bradbury'ego zapożyczyli. Najprostsze skojarzenie, bo są zbyt głupi, by znać inne możliwości.

Ciekawe tylko, skąd wziął to Bradbury?

Nie podpowiadam...

Przeczytałem gdzieś, kiedyś, u kogoś: „Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix”. Zastanawia mnie, z jakich to dzieł czerpie inspirację "Matrix" i dlaczego miałby one być mniej wartościowe niż te, z których to rzekomo czerpał inspirację "Equilibrium"? Bo o ile mnie wiedza nie myli, a nie myli mnie, to wśród literaturoznawców panuje odmienna opinia co do "rankingu" tychże dzieł, z których oba filmy cokolwiek zapożyczyły.

I zastanawia mnie też, jak tym podobną opinię, jak wyżej cytowana, można wygłosić bez zapoznania się z powieścią "451 stopni Fahrenheita". No tak, ale literaturoznawstwo to nie FW, tam byle czego powiedzieć nie można, nie zapoznawszy się z tym uprzednio - od tego zależy tak prestiż, jak kariera naukowa.

No nic, może kiedyś ktoś mnie oświeci, jak to wszystko możliwe...

marscorpio

" A o prozacu i jego popularności w kraju, w którym tak idiotyczne filmy jak "Equilibrium" powstają?"

A "kolega" czytał post założycielski? Pewne nie, bo z radości, że może nas uraczyć kolejnym napastliwym postem zapomniał, o co tam chodziło. to przypomnę. " [...] czy znacie inne ksiazki o takiej tematyce, na ktorych mogli sie wzorować?" Kwestia prozacu była już tyle razy poruszana na tym forum, że chyba każdy się choć raz się na nią natknął...
A o pigułkach faktycznie nie słyszałam, Cóż... Nie każdy jest taką alfą i omegą jak ty...

"I zastanawia mnie też, jak tym podobną opinię, jak wyżej cytowana, można wygłosić bez zapoznania się z powieścią "451 stopni Fahrenheita". "
To przypuszczenie, a nie jakaś obajwiona prawda... Tego chyba nikt mi nie zabroni. Jak sam powiedziałeś to FW, a nie literaturoznawstwo...

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

"To przypuszczenie, a nie jakaś obajwiona prawda..."

Hmmm...

Zastanawia mnie, gdzie w zdaniu: „Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix" dostrzegasz tryb przypuszczający? Ja widzę oznajmujący. Po prostu - nieuprawnione, niepoparte wiedzą stwierdzenie faktu.

Cóż, miałem wyższe mniemanie o Twojej intuicji językowej. Ale, jak już gdzieś uprzednio stwierdziłem - tak to jest z tymi Waszymi argumentami, zatem zbytnio się nie rozczarowałem. Podpowiadam słowa, których można by użyć: najpewniej, prawdopodobnie, wydaje mi się, itp.

W razie życzenia, napiszę w tym temacie więcej. Albo nie - odeślę do odpowiednich słowników i poradników językowych.

marscorpio

Ubawiłam sie po raz kolejny... Ja swoje, ten swoje :P Najlepiej wstrzymaj się z kolejnym postem, aż zrozumiesz o co mi chodzi, bo drugi raz popełniasz gafę...

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

Nie. Nie wstrzymam się z kolejnym postem i nie popełniam gafy. Poprzednio też nie, ale mniejsza o to. Tylko tyle Ci pozostało - takie baju, baju...

Przypominam całą Twoją wypowiedź:
"Z tymi walkami to bym nie przesadzała. Po drugie, to że główni bohaterowie obu filmów noszą podobne lub takie same płaszcze nie powinno determinować skojarzeń typu "Equilibrium to gorsza wresja Matrixa",a wiele osób tak sądzi. Co więcej ich opinie czytają potem osoby, które filmu nie widziały i biorą to sobie do serca. I na koniec... Nawiązań do totalitaryzmu na dobrą sprawę to nawet w Seksmisji możemy się doszukać, a Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix (najbardziej chyba z Nowego wspaniałego świata, soma-prozium), a ulubionym skojarzeniem prawie wszystkich jest Matrix. Czasem mnie to zastanawia..."

Po pierwsze, za mało Cię coś tam zastanawia.

Po drugie, użyłaś tego jako argumentu. Jak wskazują powyższe Twoje wypowiedzi, bezpodstawnie. Po prost - nawet tych dzieł, które rzekomo zainspirowały "Equilibrium" nie znasz, ale mimo to na tym podobne przekonywanie się zdobyłaś. Zresztą, w tych Twoich wypowiedziach, i innych użytkowników też, jest zdecydowanie więcej "kwiatków".

I przypominam ponadto inną Twoją wypowiedź: "Wybacz, ale było tu kilku takich, którzy krytykowali film z niemniejszą zaciętością, a potem okazywało się dokładnie to o co pytałam.”

Cóż, nie widzę tu ani konkretów, ani owych pytań, ani odpowiedzi - rzeczowych, merytorycznych - w kwestiach, które podnoszę. Za to ja mam jedno pytanie, mam nadzieję, iż udzielisz nań odpowiedzi. Mianowicie: Jak to możliwe, iż można przymknąć oko na scenę z podmianą broni i na to, że Preston tak bez zastrzeżeń to wykorzystuje? Dlaczego się nie zorientował z tą podmianą broni ten, który powinien?

Oświeć mnie łaskawie. Podobno jesteście w tym dobrzy...

marscorpio

1. Dwa posty wcześnej odnosiłam się do zupełnie innego stwierdzenia niż ty, ale skoro to zostało niezauważona, to już nie moja wina...

Zdanie "To przypuszczenie, a nie jakaś obajwiona prawda..." Odnosiło się tylko i wyłącznie do rzekomych podobiństw Equilibrium-Fahrenheit i nie wiem dlaczego na upartego uczepiłeś się tsmtej wypowiedzi, skoro nie był ona przedmiotem mojej odpowiedzi...

2. "nawet tych dzieł" Wypraszam sobie... Proszę czytać moje wypowiedzi dokładnie. Bo tego nie robisz... Jak już to dzieła... Z wymienionych przeze mnie tylko "451 stopni Fahrenheita" nie czytałam. A skąd taki wniosek wysnułeś, to nie wiem i nie jest to mój problem...
3. "Cóż, nie widzę tu ani konkretów, ani owych pytań, ani odpowiedzi - rzeczowych, merytorycznych - w kwestiach, które podnoszę."
Gdybyś czytał moje odpowiedzi ze zrozumieniem zamiast stosować taktykę "uczepię się jednego słowa, może coś z tego będzie" to może byś je znalazł...
Radzę powrócić do szkoły i poćwiczyc czytanie ze zrozumieniem...

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

Kasandro, Kasandro...

Dostrzegam poirytowanie. Ufff... Grunt Ci się pali pod nogami i pozostało mnie odsyłać do szkoły na ćwiczenie "czytania ze zrozumieniem". Myślałem, że na takie hasła zdobywają się wyłącznie przeciwnicy "Equilibrium" . Tak przynajmniej by wyglądało z Waszych jaśnieoświeconych wypowiedzi. Jaśnieoświeconych, he, he...

Po pierwsze, to, iż ktoś może nie wiedzieć, do którego fragmentu jest odnoszona Twoja wypowiedź, to wyłącznie Twoja wina i nieudolność, a nie moje przeoczenie. Podstawy komunikacji się kłaniają.

Po drugie, w cytowanym przez mnie wpisie mamy liczbę mnogą: "Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix". Powtarzam - dzieł, nie jednego dzieła. Jako przykład podałaś natomiast wyłącznie Huxleya, co pozwala - z logicznego punktu widzenia, po uwzględnieniu Twoich wypowiedzi - przyjąć, iż miałaś na myśli też inne, np. "451 stopni Fahrenheita". Tymczasem Ty nie tylko nie znasz części tych, na których - RZEKOMO - opiera się "Equilibrium", ale i najpewniej tych, które należy wymienić w przypadku "Matrixa" (o ile w ogóle potrafisz je wymienić).

Nie, nie, Kasandro. Już dawno przestałem się czepiać jednego słowa. Nie zauważyłaś? Ty? Wow, nieźle. Zaczyna mnie to bawić... Rozkręcam się!

Skoro powyższe było dla Ciebie nie do przebrnięcia (nie spodziewałem się, byś sobie poradziła - nie ktoś, kto zachwyca się "Equilibrium"), pozostaje mi ponowić pytanie, na które jako super-znawczyni filmu nie odpowiedziałaś:

Mianowicie: Jak to możliwe, iż można przymknąć oko na scenę z podmianą broni i na to, że Preston tak bez zastrzeżeń to wykorzystuje? Dlaczego się nie zorientował z tą podmianą broni ten, który powinien?

Oświeć mnie łaskawie. Podobno jesteście w tym dobrzy...

ocenił(a) film na 5
marscorpio

Kassandro, Kassandro - proszę, proszę - bądź dla mnie łaskawa. Odpowiedz na moje pytanie. Ja wiem, że dla Ciebie to OCZYWISTOŚĆ, zatem oświeć i mnie. Uczyń to nie z miłości, nie z nienawiści, a z litości chociaż.

I aby ostatecznie wyjaśnić wcześniejsze nieporozumienia.

Twoja wypowiedź: <Zdanie "To przypuszczenie, a nie jakaś obajwiona prawda..." Odnosiło się tylko i wyłącznie do rzekomych podobiństw Equilibrium-Fahrenheit i nie wiem dlaczego na upartego uczepiłeś się tsmtej wypowiedzi, skoro nie był ona przedmiotem mojej odpowiedzi...>

A teraz spójrz znowu wyżej i zauważ, co ja tam wtedy napisałem: "I zastanawia mnie też, jak tym podobną opinię, jak wyżej cytowana, można wygłosić bez zapoznania się z powieścią "451 stopni Fahrenheita"".

Zauważ - jak TYM PODOBNĄ OPINIĘ, jak WYŻEJ CYTOWANA. CYTOWANA! Jedyna wyżej cytowana wypowiedź, będąca opinią (acz przez Ciebie traktowana jak fakt) brzmi: „Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix”. Zatem przez cały czas do TEGO odnosił się mój tekst i przyjąłem za oczywiste, że Ty również do tego się odnosisz. Bo przecież chyba potrafisz rozpoznać cytat? Innego przytoczenia, poza tymi danymi Twoimi słowami, tam nie było. Jeżeli nie rozpoznałaś, do czego odnosi się mój fragment, to niedobrze - wystarczająco to uściśliłem: WYŻEJ CYTOWANA. Innego, powtarzam - innego cytatu nie było! Było jedynie krótkie przytoczenie, które nie jest opinią.

Zatem już powinnaś zrozumieć, dlaczego "na upartego uczepił[em] się tsmtej wypowiedzi".

Proszę, proszę - sponiewieraj mnie i udziel Twojej super-odpowiedzi! Potem o to samo zapytam Twojego znajomego, wiadomo kogo.

marscorpio

Heh...

"Po pierwsze, to, iż ktoś może nie wiedzieć, do którego fragmentu jest odnoszona Twoja wypowiedź, to wyłącznie Twoja wina i nieudolność, a nie moje przeoczenie. Podstawy komunikacji się kłaniają."

Właśnie po to konsekwentnie wklejam wypowiedzi, do których się odnoszę... Żeby nie było potem pretensji. Ta rozmowa pokazuje, że jest to jak najbardziej słuszne postępowanie.

„Zatem przez cały czas do TEGO odnosił się mój tekst i przyjąłem za oczywiste, że Ty również do tego się odnosisz”
To już wiesz, że nie…

"Jako przykład podałaś natomiast wyłącznie Huxleya"
Orwell już był wcześniej wymieniony, więc nie miałam potrzeby wymieniać go po raz drugi... Ale w tej wypowiedzi, którą tak namiętnie cytujesz m. in. o niego mi chodziło… Wtedy o Fahrenheicie nie było oczywiście mowy. A poza tym na FW jest kilka tematów, gdzie temat inspiracji był poruszany. Są tam m. in. jakieś moje posty <wszystkich na pamięć nie znam> Więc celowo na początku nie rozwijałam tego zagadnienia. Chciałam sprawdzić czy skoro byłeś tak miły i przypomniałeś mi moją wypowiedź z kiedyś tam, to inne też prześledzisz.... Wyszło jak przypuszczałam...
Był tam też wspomniany "Kongres Futurologiczny". Jak Poczta Polska się zlituje, to jeszcze w tym tygodniu będę to mogła potwierdzić <lub zaprzeczyć...>

Matrix nie jest jakimś supernowatorskim filmem <no może w kwestii efektów, które dla mnie są sprawą drugorzędną> Widać inspirację m. in. „Ghost in the Shell” A same nawiązania widać już w pierwszych 20 minutach filmu. Tyle do tej pory obejrzałam, bo po awarii prądu, który nastąpił w trakcie seansu jakoś do niej nie wróciłam i dopiero teraz sobie o tym przypomniałam... Wkrótce obejrzę w całości. To, co mi się udało do tej pory wypatrzyć to geneza matrixowych „zielonych cyferek”, gniazda do podłączania się w szyi… Idąc dalej „13 piętro” – bohaterowie żyją w świecie sztucznie wykreowanym, a sami jeszcze na dodatek tworzą dla siebie coś podobnego. Można się doszukiwać jeszcze analogii pomiędzy Neo, a głównym bohaterem „Mrocznego Miasta”…

„Jak to możliwe, iż można przymknąć oko na scenę z podmianą broni i na to, że Preston tak bez zastrzeżeń to wykorzystuje? Dlaczego się nie zorientował z tą podmianą broni ten, który powinien?”
Przymknąć, a w jaki sposób? Jak ktoś widział zakończenie to ta scena nie powinna dziwić.
Preston nie chce zabić ludzi, których niechcący wprowadził w pułapkę. O czym jego partner dobrze wie. Daje mu swoją broń… Preston ostatecznie odchodzi bez wykonania egzekucji, ale oddaje tamtemu swój pistolet… Egzekucji dokonuje grupa szturmująca, a nie kleryk… Więc po co było to przedstawienie? Brandy czuł i najwyraźniej postanowił popastwić się nad tamtym.
Potem scena egzekucji Mary… John się rozkleja i tu znowu do akcji wkracza Brandt. Aresztuje go i prowadzi do Wicekanclerza… Biorąc pod uwagę to, że przed chwilą Preston przeżył tragedię, a za chwilę może go spotkać jaszcze gorsza <czyt. piec> kombinuje jak tu jakoś z tego wybrnąć. Nie wiadomo czy wtedy oddał broń celowo, czy przez pomyłkę, ale teraz próbuje wszystko zrzucić na partnera. Zapomina też o fakcie, że widziało go, co najmniej 20 osób… Opinia szaraczków się nie liczy, ważne by Wicekanclerza przekonać. Brandt oczywiście zaprzecza, ale okazuje się, że jakiś tam komputerek odnotował, iż to jego broń była z grupą przeszukującą, gdy zostali zabici. Brandt wyjmuje pistolet i wtedy widz ma poczucie, że robią z niego idiotę, bo broń jest podpisana i nie figuruje na niej nazwisko Brandt. Ten musi dobrze odegrać swoją rolę, więc krzyczy „Podmienił je!”. Oczywiście nikt, łącznie z Dupontem się tym nie zainteresował, bo Preston powiedział, że partner skonfiskował jego broń. I nie sprawdzono, kto ile miał przy sobie pistoletów, bo po co… Ta scena daje do myślenia, bo zapowiada, co się stanie na końcu… Brandt został uznany za uczuciowca i zatrzymany, a Preston wolny.
Więc albo ten system namierzający działał w jakiś dziwny sposób, albo od początku wiedziano, że to John zabił tamtych. Dlaczego ten to wykorzystał? Bo to była jego jedyna szansa? Bo w tej chwili nie myślał do końca logicznie? Bo ktoś uśpił jego czujność? Pod koniec filmu dowiadujemy się, że waśnie takie było zadanie Brandta. Preston miał poczuć się bezpiecznie <a może nawet bezkarnie?>. Brandt wiedział, że Preston zabił patrol poza miastem, bo sam za nim ten patrol wysłał. Ale miał tak wszystkim pokierować, by wszelkie „wpadki” uchodziły tamtemu na sucho. W filmie dobitnie pokazane jest, że człowiek, który czuje <który jest rozchwiany psychicznie> nie zawsze zachowuje się w pełni racjonalnie. <Z tego, co wiem to nie pierwszy raz, kiedy wytykasz to drobiazgowo… Biedna Ellen Ripley też się temu nie oparła.>. W pewnych sytuacjach owa racjonalność wypada bardziej realistycznie. Preston popełnia ten sam błąd, co Patrige. Zabiera z sobą książkę i „pozwala” żeby dostrzegł ją partner. Ba… Używa nawet tych samych słów, co tamten. Nie sądzę by umieszczono to w scenariuszu, bo zabrakło pomysłu… Raczej chciano coś podkreślić…

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

Dziękuję.

1. Uznaję REMIS. Mam nadzieję, że przychylisz się do propozycji?

a) Upominałaś mnie, bym czytał ze zrozumieniem, tymczasem okazało się, że sama nie potrafisz czytać ze zrozumieniem - nie zidentyfikowałaś fragmentu, do którego odnosiła się moja uwaga, mimo iż nie powinno być z tym żadnych problemów, co już wytłumaczyłem.

b) Natomiast ja pouczałem Cię o podstawach komunikacji, tymczasem jak się okazało, niewystarczająco precyzyjnie wskazałem fragment, do którego odnosiła się moja uwaga; błąd ewidentnie mój, powinienem był wiedzieć, iż nie każdy potrafi rozpoznawać takie wskazania, jak: "opinia wyżej cytowana", itp.

Zatem, powtarzam, proponuję remis. Ty powinnaś przemyśleć kwestię czytania ze zrozumieniem, ja z kolei powinienem brać pod uwagę podstawy komunikacji. Jeżeli mogę jeszcze coś dodać, to wydaje mi się, że jednak większy błąd - mimo że nie było tam żadnego błędu - jednak popełniłem ja. Dlaczego? Bo Ty jesteś młoda i niedoświadczona, a ja to stary wyga. Tobie można wybaczyć, dla mnie to, iż komunikat był niedostatecznie jednoznaczny, jest niewybaczalne. Tyle w tym temacie.

2. Wypowiedź, którą tak namiętnie cytuję, ma duże znaczenie. Widzisz, dobrze by było, abyś coś sobie uświadomiła. Nie można - jako argumentu - używać tym podobnych kategorycznych stwierdzeń, jak to Twoje: "Equilibrium czerpie inspirację z wartościowszych dzieł niż Matrix", jeżeli rzeczywista Twoja wiedza w tym zakresie jest ograniczona. A że jest, nie muszę znowu udowadniać. Widzisz, dla mnie to kwestia UCZCIWOŚCI. Można, oczywiście, aby "uzyskać przewagę w dyskusji", posuwać się do tym podobnych zagrań. Ale według mnie nie powinno się tak postępować. Ja doskonale wiem, że w całej dyskusji padły inne tytuły. Ale to nie ma nic do rzeczy. Bo wciąż Twoja wiedza w tym zakresie, w jakim się wypowiedziałaś tak zdecydowanie, jest niesatysfakcjonująca. Wymieniasz mi jakieś oczywiste tytuły filmów, które zainspirowały czy mogły zainspirować "Matrixa" - z "Ghost in the shell" na czele, którego zresztą - jak sama przyznajesz - nie dooglądałaś. Wiele informacji o tzw. inspiracjach produkcji braci Wachowskich można znaleźć w internecie, nawet na stronach polskich. Ale wielu tam nie ma - bo zostają wymienione np. w akademickich periodykach. Tak się składa, że w środowiskach uniwersyteckich żadnego zainteresowania nie wzbudza "Equilibrium" - natychmiast każdy pracownik naukowy rozpoznaje, że to film bezwartościowy. Zaś o "Matrix" powstało już dużo esejów, zwłaszcza o inspiracjach religijnych, literackich czy filmowych, ponadto filozoficznych itd.. Gwarantuję, że jest ich kilkakrotnie więcej niż w przypadku "Equilibrium" i są to - by pozostać w zakresie literatury - dzieła niezmiernie cenne, najcenniejsze. Nie wymieniam ich. To Twoja... praca domowa.

Być może będziesz się dalej upierała przy swoim. Mnie jest to obojętne. Zależałoby mi na tym, by ktoś, kto - jak Ty - jest w jakimś stopniu oczytany (tak, wiem: Kafka, Bułhakow itp.), jednak z większą pokorą odnosił się do zagadnień inspiracji. By przekonywał, że czegoś jest więcej gdzieś tam i wyższej jakości dopiero po tym, jak wszystko dokładnie pozna. Ja uznaję i pielęgnuję takie metody argumentacji. Namawiałbym, by brać z tego przykład. Bo wówczas nikt Ci nie zarzuci, iż "tak to jest z tą Twoją argumentacją". Ale to już Twoja wola, dobra bądź nie, jak się do tego ustosunkujesz.

Raz Der_SpeeDer wspomniał, iż w przypadku "Matrix" mamy na przykład odniesienie do jednej z powieści Philipa K. Dicka, acz nie potrafił uściślić do której. Zatem podpowiadam fragment z tej powieści: "Gdyby Bóg był zwolennikiem półżycia, każdy z nas rodziłby się w trumnie wypełnionej suchym lodem". A teraz postarajcie się to oboje ustalić. To jedna z najwybitniejszych powieści SF w dziejach gatunku. Ale od razu zaznaczam, iż nie ją miałem na myśli, kiedy pisałem, że dzieła niezmiernie cenne, najcenniejsze inspirowały "Matrix". To po prostu jeden z bardzo wielu przykładów.

Prawdopodobieństwo, iż dzieło Lema zainspirowało braci Wachowskich z pewnych względów jest niewielkie, acz istniej. Ale pozostawiam te wszystkie zawiłości Tobie. Tak przy okazji - dobrze by było, abyś wiedziała, że z literatury polskiej szczególnie jeden tytuł wiążemy z filmem "Matrix". To kontrowersyjna sprawa, podobnie jak w przypadku "Nowego wspaniałego świata" Aldousa Huxleya i "Miasta światłości" Mieczysława Smolarskiego.

Dwa linki w prezencie dla Ciebie, bo artykułów z periodyków uniwersyteckich nie będę polecał:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Smolarski
http://film.onet.pl/F,6064,1123520,1,600,artykul.html

Zresztą to ostatnie zagadnienie - tym razem mam już nadzieję, że "czytasz ze zrozumieniem" (to nie złośliwość, naprawdę) - podjął nawet filmweb: http://www.filmweb.pl/news/Czy+%22Matrix%22+jest+plagiatem-11136

Zatem oprócz Lema warto byłoby kiedyś się i Adamem Wiśniewskiem "Snergiem" zainteresować...

3. Nie komentuję teraz Twojej odpowiedzi na moje pytanie; myślę, iż wiesz które (???). Nie mam już czasu, trzeba córkę ułożyć spać.

Zatem to wszystko na razie.

ocenił(a) film na 5
Kassandra_

A zatem krótko i konkretnie:

1. <Z tego, co wiem to nie pierwszy raz, kiedy wytykasz to drobiazgowo… Biedna Ellen Ripley też się temu nie oparła.>
Martwi mnie trochę to, że nie widzisz RÓŻNICY między obecną dyskusją, a założonym przez mnie kiedyś, u początków mojej przygody z FW tematem: „Dlaczego Ripley zachowuje się nieracjonalnie?”. To nie ma nic ze sobą wspólnego. I pozwolę sobie przytoczyć pierwsze zdanie, jakie wtedy padło: <Najbardziej nielogiczna [p] scena filmu to ta, w której Ripley decyduje się zdemolować gniazdo “obcych“>. Widzisz to ‘p’ w kwadratowym nawiasie? A wiesz, co oznacza? Ot, po prostu – POZORNIE. Tak się bawiłem... A to, co w filmie „Obcy” jest pozornie nielogiczne, nie ma nic wspólnego z tym, co w filmie „Equilibrium” jest kretynizmem.

2. Dlaczego zadałem Ci pytanie dotyczące „Equilibrium”? Bo często tak czynię. Przypominam sobie moją dyskusję z customsupem. Postawiłem warunek – jak odpowie prawidłowo na trzy moje pytania z zakresu rozumienia filmu „STALKER”, wówczas postaram się go przekonać, że to arcydzieło, które jest arcydziełem. Pierwsze brzmiało następująco: „Aluzję do czego stanowią obie sceny w barze oraz scena przejazdu drezyną? Odpowiedź znajdziesz w gabinecie K. Kelvina na stacji kosmicznej Solaris. Notabene - dlaczego wygląda z osmolonego plakatu?”. Mimo że nie potrafił nań odpowiedzieć (dalszych pytań nie zadawałem), jednak i tak napisałem wtedy swój tekst…
To było w dyskusji: http://www.filmweb.pl/film/Stalker-1979-30808/discussion/Pseudofilozoficzne+gadk i+jaki%C5%9B+%C5%BCuli+w+postkomunistyczno-industrialne+j+oprawie+a%27la+PGR,498 096?page=4

3. Dlaczego Tobie zadałem takie a nie inne pytanie na temat „Equilibrium”? Bo doskonale znałem odpowiedź, jaka udzielisz. Pozwolę sobie coś przytoczyć:
<"PODMIANA PISTOLETU,KIEDY TO PRESTON BIERZE GO DO PRAWEJ RĘKI A ODDAJE Z LEWEJ.TANI CHWYT I MAŁA SPOSTRZEGAWCZOŚĆ DRUGIEGO,JAKBY NIE PATRZEĆ, MNICHA NAJWYŻSZEJ RANGI."
Czy ty oglądałeś ten film uważnie? Brandt doskonale zdawał sobie z tego sprawę, mało tego wiedział, że Preston czuje (sam też czuł), wiedział o zabiciu patrolu - sam go wysłał. Był po to by Preston spełnił swoje zadanie - wydał[choć nieświadomie] ruch oporu prosto w ręce Duponta. Wszystko doskonale wyjaśnione jest na końcu od momentu testu na wykrywanie kłamstw.>

Pamiętasz? To z dyskusji, jaką kiedyś prowadziłaś. I jaki to ma związek z moim tematem dotyczącym Ripley? Mniejsza o to… Chciałem się jedynie przekonać, czy po raz drugi napiszesz coś równie bezsensownego. Cóż, przekonałem się. Napisałaś.

To katastrofa ROZUMU! Okazało się, że tak jak zamierzyli scenarzyści, potrafisz myśleć wyłącznie schematycznie, zresztą jak większość zwolenników "Equilibrium". I że tak naprawdę NIC z tego filmu nie zrozumiałaś. Trudno. W końcu… masz mnie! He, he...

Ale zanim wyjaśnię, o co w tym wszystkim chodzi, poproszę o odpowiedź na identyczne pytanie Der_SpeeDera. Na wszystkich kanałach, włączając w to prywatną wiadomość.

Poczekam.