Jeśli chodzi o sceny bitewne to mogą one przyprawić nie tylko o ironiczny uśmieszek, ale o całą salwę śmiechu. Z końcowych momentów:walka Preston'a z Ojcem do złudzenia przypomina walkę Neo z agentem Smithem (z filmu chyba nie muszę pisać jakiego ;)) jednak w jego mocno groteskowej wersji. Szczególnie zabawny jest Father, grubiutki, a tak żwawo starający się machać łapkami. Gdy zaciekawiony, jak tylko otrzymałem ten film, przeglądałem go fragmentami, stwierdziłem:nie no, niezła kicha i niesłusznie poleżał spory okres czasu na kupce "filmy na kryzys" ;), jak się okazało bardzo niesłusznie. Może i nie jest to obrazek "najwyższego lotu" ;P [a co to właściwie u diabła znaczy?], mimo to porusza, zastanawia. Np ta scena, kiedy John wchodzi po schodach wraz z grupą Librian, babcią beznamiętnie trzymającą się poręczy, patrzy i analizuje twarze ludzi do okoła-zesztywniałe w niewyrażaniu, wszystkie bezsensu takie same: bez emocji, bez uczuć, bez odczuwania. Czy nie macie czasami wrażenia,że to samo ma miejsce wokół Was? Porozglądajcie się w autobusie, na przystanku, idąc do szkoły. Co widzicie?