Niestety (według mnie) dużo bardziej "Matrix-owy" niż "Orwell-owski" - na co wskazywałby początek filmu. Początek sprawiał wrażenie, że będzie to bardziej "psychologiczno-
ponura" produkcja. Jednak okazuje się, że jest to typowa "strzelanka", której próbowano dopiąć nietypową, wyróżniającą łatkę. Nie jestem znawcą ale gra głównego bohatera
była słaba, jego przemianą widać jakby miał to czole napisane, aż dziwne, że już w połowie filmu nie zostaje zatrzymany. Tak jakby twórcy kierowali film do kogoś, kto nie potrafi
"czytać między wierszami" - nie wiem czy to wina gry aktorskiej czy scenariusza. Inna kwestia to bardzo szybkie zakończenie w porównaniu do przeciągniętego rozwinięcia, za
pierwszym razem nawet nie dałem rady dociągnąć do końca. Może twórcy nie chcieli robić serii, wówczas to już prawie byłby bliźniaczy matrix. Podsumowując, lubię Orwell'a,
Bale'a i nawet Matrixa (głównie 1) ale w tym połączeniu zupełnie nie przypadło mi to do gustu.