Skrzyżowanie Fahrenheita 451, 1984 i Matrixa? Na to wygląda. Połączenie owszem dość ryzykowne, ale w pewnym stopniu udane. Choć nie obyło się bez schematów, prostych zagrywek w stronę widza i efekciarstwa. Ostatecznie jednak irytuje głównie zakończenie- totalna rozwałka, w dodatku wszystko było do przewidzenia. Kilka scen jednak zapada w pamięć (śmierć Partridge, ratunek psa, egzekucje). Ostatecznie można zobaczyć...
Film zdecydowanie godny polecenia. Oglądałem kilka razy, a jeśli ktoś się waha to może ma ochotę sprawdzić ciekawą recenzję tego filmu - http://lubiefilm.pl/2011/12/18/equilibrium/#more-399