Mi najbardziej podobała się finałowa "walka" z głównym przeciwnikiem. Wygłasza jak zwykle jakieś banały, a potem wszyscy oczekują dłuższej walki w wykonaniu tegoż i głównego bohatera. I co? Pan "zły" zostaje unieszkodliwiony jednym ciosem! Mnie to bardzo się spodobało, było krańcowo inne niż w większości filmów "kopanych".