SPOILERY Nie do końca łapie na czym polegało pozbawianie, ludzi odczuwania, jeżeli nic nie czuli, to jak opiekowali się dziećmi i łączyli w pary, na jakiej podstawie? Jak w scenie gdy zabierają żonę głównego bohatra, gdyb nic nie czuł to powinnno mu zwisać i powiewać co się z nią stanie.
Zapewne "Rok 1984" też jest tanim i efekciarskim Sci-Fi, skoro występują w nim bardzo podobne "nonsensy". Nie jesteś swoją drogą ani pierwszym, ani ostatnim tutaj, który sobie zęby połamał na wyszukiwaniu "nonsensów". Orwell by się uśmiał, gdyby mógł przeczytać te wypowiedzi "oświeconych", np. "W tym Equilibrium gadają, że zapanował pokój, ale wszędzie wojsko mają! Ten film jest bez sensu!".
Tobie i innym proponuję właśnie oglądanie mało ambitnych i efekciarskich Sci-Fi.
Speederku, wyluzuj i oczyść się z jadu, którym plujesz na lewo i prawo. Na wstępie zaznaczę, iż nie robi na mnie wrażenia przytoczenie świetnego filmu oraz ironia w twoim niestety kiepskim wykonaniu.
"Nie jesteś swoją drogą ani pierwszym, ani ostatnim tutaj, który sobie zęby połamał na wyszukiwaniu "nonsensów""
Interesujące - nie masz na mój temat zielonego pojęcia, a wypowiadasz się , jakbyś był w stanie co najmniej czytać w moich myślach. Miernymi ripostami szacunku nie zyskasz, co najwyżej irytację osób postronnych i nie tylko.
"Orwell by się uśmiał, gdyby mógł przeczytać te wypowiedzi"
Intelektualisto, nie przesadzasz aby trochę? Na razie napisałem jeden post. Orwell musiałby mieć faktycznie znakomite poczucie humoru - śmiać się z niczego.
"Tobie i innym proponuję właśnie oglądanie mało ambitnych i efekciarskich Sci-Fi"
Zachwyt nad nimi i dziką wręcz ich obronę pozostawię tobie.
"Speederku, wyluzuj i oczyść się z jadu, którym plujesz na lewo i prawo"
Czemu? Myślisz, że masz na to monopol?
"Interesujące - nie masz na mój temat zielonego pojęcia, a wypowiadasz się , jakbyś był w stanie co najmniej czytać w moich myślach"
Nie zauważyłem, żebyś wyraził jakikolwiek sprzeciw wobec owego "nonsensu", za to wypowiedziałeś się jak najbardziej z aprobatą odnośnie negatywnej oceny tego filmu.
"Intelektualisto, nie przesadzasz aby trochę? Na razie napisałem jeden post"
Nie-intelektualisto, może byś tak przeczytał mój post ze zrozumieniem i dostrzegł, że mówiąc o Orwellu, miałem na myśli, że uśmiałby się z wypowiedzi wcześniej przeze mnie spotkanych osób - nie twoich?
"Zachwyt nad nimi i dziką wręcz ich obronę pozostawię tobie"
Niby dlaczego? Dam głowę, że poczułbyś się w trakcie takiej obrony i takiego zachwytu jak ryba w wodzie.
"Czemu? Myślisz, że masz na to monopol?"
Myślę, że nie mam i mieć nie chcę. Nie ciekawi mnie uświadamianie głupców o ich głupocie, także syczenie na wszystkich mających inne zdanie od siebie.
"Nie zauważyłem, żebyś wyraził jakikolwiek sprzeciw wobec owego "nonsensu", za to wypowiedziałeś się jak najbardziej z aprobatą odnośnie negatywnej oceny tego filmu.
Sprzeciwu nie wyraziłem, bo nie było takiej potrzeby - "Spokojnie, to tylko mało ambitne, efekciarskie Sci-Fi." To nazywasz wielkim aprobowaniem zdań przeciwników tego filmu? Samo equilibrium - nie powaliło mnie na kolana - przesadzone sceny akcji, średnia fabuła - w sam raz dla usatysfakcjonowania tłustych amerykanów i ich równie tłustych dzieci.
"Nie-intelektualisto, może byś tak przeczytał mój post ze zrozumieniem i dostrzegł, że mówiąc o Orwellu, miałem na myśli, że uśmiałby się z wypowiedzi wcześniej przeze mnie spotkanych osób - nie twoich?"
Zaiste haniebne, ale jednak tak jest. Post umieszczony jako odpowiedź na mój najczęściej odnosi się do mnie. Zwykłem czytać ze zrozumieniem( nie musisz mnie pouczać, winni to robić lepsi, ty do nich nie należysz ), swoją drogą - w jakim celu mi to mówisz? Miałem okazję przeczytać wymianę zdań między tobą i o wiele młodszym osobnikiem, którego "Equilibrium" nie porwał. Żałosne
"Niby dlaczego? Dam głowę, że poczułbyś się w trakcie takiej obrony i takiego zachwytu jak ryba w wodzie."
Przykro mi, iż cię zawiodę - nie rzucam się jak wściekły byk w obronie kiczu. Wśród mądrzejszych bratniej duszy nie znajdziesz;
Pozdrawiam
"Nie ciekawi mnie uświadamianie głupców o ich głupocie"
Yo, ho. O czym to ty niby mówiłeś nie tak dawno? "Nie masz na mój temat zielonego pojęcia, a wypowiadasz się, jakbyś był w stanie co najmniej czytać w moich myślach". Hipokryta pospolity. Jak Kali ukraść krowa to dobrze, a jak ukraść krowę Kalemu, to źle, prawda?
"także syczenie na wszystkich mających inne zdanie od siebie"
Nie przyszło ci do głowy, że powód mojego syczenia jest zgoła inny, niż stricte fakt, że masz inne zdanie?
"Sprzeciwu nie wyraziłem"
Otóż to...
"To nazywasz wielkim aprobowaniem zdań przeciwników tego filmu?"
Nie, ty to tak nazywasz. Ja napisałem po prostu o aprobacie - mógłbym równie dobrze napisać o pozytywnej opinii, solidaryzowaniu się (w pełni i w nowiu), czy też po prostu o zgadzaniu się. To ty sobie to "wielkie" dośpiewałeś.
"Samo equilibrium - nie powaliło mnie na kolana - przesadzone sceny akcji, średnia fabuła - w sam raz dla usatysfakcjonowania tłustych amerykanów i ich równie tłustych dzieci"
Fabuły nawiązującej do dzieł mistrzów - jak Fahrenheita 451 czy też Roku 1984 właśnie - nie nazwałbym po prostu średnią. Scen akcji faktycznie, tony po prostu były. O otwartym wypowiadaniu się o adresatach nie chce mi się nawet gadać.
"Post umieszczony jako odpowiedź na mój najczęściej odnosi się do mnie"
Zaiste, kosmiczna logika. Jakbym napisał w poście poniżej o plamach na Słońcu, pewnie też odnosiłoby się to do ciebie?
"Przykro mi, iż cię zawiodę - nie rzucam się jak wściekły byk w obronie kiczu"
No, to jest nas dwóch. Nie rzucam się... w obronie KICZU. Trafnie żeś to spostrzegł.
"Wśród mądrzejszych bratniej duszy nie znajdziesz"
Już znalazłem, niejedną. Tak na FW, jak i w realu. Zaraz... co ty niedawno powiedziałeś? "Nie masz na mój temat zielonego pojęcia", blablabla?
"Yo, ho. O czym to ty niby mówiłeś nie tak dawno? "Nie masz na mój temat zielonego pojęcia, a wypowiadasz się, jakbyś był w stanie co najmniej czytać w moich myślach". Hipokryta pospolity. Jak Kali ukraść krowa to dobrze, a jak ukraść krowę Kalemu, to źle, prawda?"
Podobno myślenie nie boli. Obserwując twoje posty, coraz bardziej jestem przekonany o tym, iż jednak podobno. Głupotę można wyczytać z wypowiedzi osób w/w , natomiast ja napisałem tylko jeden króciutki post( po czym doczekałem się szybkiej. negatywnej i jadowitej odpowiedzi) . Kali nie umieć czytać ze zrozumieniem, prawda?
"Nie przyszło ci do głowy, że powód mojego syczenia jest zgoła inny, niż stricte fakt, że masz inne zdanie?"
Skrytykowałem Equilibrium, zacząłeś syczeć. Proste, bez finezji. Chyba, że nie pasuje ci mój avatar lub coś w ten deseń , w co wątpie :)
"Nie, ty to tak nazywasz. Ja napisałem po prostu o aprobacie - mógłbym równie dobrze napisać o pozytywnej opinii, solidaryzowaniu się (w pełni i w nowiu), czy też po prostu o zgadzaniu się. To ty sobie to "wielkie" dośpiewałeś."
Dośpiewałem, wyolbrzymiając to na twój sposób. Tak sądziłem, że się do tego przyczepisz. Nie solidaryzuję się z przeciwnikami tegoż filmu, nie spodobał mi się ze zgoła innych powodów, niż kruczki fabularne.
"Fabuły nawiązującej do dzieł mistrzów - jak Fahrenheita 451 czy też Roku 1984"
Właśnie ! Słowo-klucz - nawiązującej. Nawiązuje, co ma mały wpływ na jakość samego filmu. Dla ( może i śmiesznego, ale trafnego ) porównania - Justin Bieber nawiązuje do Michaela Jacksona. Oczywiście Equilibrium kaszaną nie jest, lecz na tle innych sci-fi prezentuje się średnio, za Bale'a - 6.
"Jakbym napisał w poście poniżej o plamach na Słońcu, pewnie też odnosiłoby się to do ciebie?"
Jednakowoż istnieje różnica między plamami na słońcu, a odpowiedziami userów ( pomyślałem w tym momencie o mnie ) , może dla ciebie niezauważalna, jednak... jest.
"Nie rzucam się... w obronie KICZU"
A jednak twe słowa przeczą faktom.
"Scen akcji faktycznie, tony po prostu były"
Nie pisałem o ich ilości, lecz o ich przesadności. Co jak co, ale to musiałeś zauważyć. Miło się ogląda, ale bez przesadyzmu
"Już znalazłem, niejedną. Tak na FW, jak i w realu. Zaraz... co ty niedawno powiedziałeś? "Nie masz na mój temat zielonego pojęcia", blablabla?"
A co to ma do rzeczy? Nie podawałem żadnych wydumanych informacji na twój temat, skonstruowałem jedną prostą , moim skromnym zdaniem trafną,
sentencję.
"Głupotę można wyczytać z wypowiedzi osób w/w"
To ty tak myślisz. Z równym powodzeniem ja mogę powiedzieć "z twoich postów wyziera durnota, cynizm, i nie wiadomo, co tam jeszcze". I możemy tak długo - i bez sensu - dyskutować. Nie wiem też, co mają twoje skrajnie negatywne (i tendencyjne) wnioski do czytania ze zrozumieniem.
"Skrytykowałem Equilibrium, zacząłeś syczeć"
Nie skrytykowałeś. Dla mnie, rzucenie prostego bluzgu "bo to jezd guwno, widzi do karzdy, kto jest mondry" to jeszcze nie jest krytyka.
Aby była ścisłość - twój pierwszy post, owszem, nie zawierał aluzji odnośnie głupoty tych, którym ten film się spodobał, ale twoje kolejne wypowiedzi już tak.
"Nie solidaryzuję się z przeciwnikami tegoż filmu, nie spodobał mi się ze zgoła innych powodów, niż kruczki fabularne"
Cóż... wypadałoby jednak coś na ten temat powiedzieć, niż uciekać się do prostych złośliwości. Zwłaszcza, jeśli ktoś nabiera na ten temat mylnego przekonania, spowodowanego kontekstem - jaki masz CEL w utrzymywaniu oponenta w błędzie? Czy też może celu nie ma - powoduje tobą prosta i czysta złośliwość?
"Nawiązuje, co ma mały wpływ na jakość samego filmu. Dla ( może i śmiesznego, ale trafnego ) porównania - Justin Bieber nawiązuje do Michaela Jacksona. Oczywiście Equilibrium kaszaną nie jest, lecz na tle innych sci-fi prezentuje się średnioę"
Możliwe, aczkolwiek - Equilibrium w pewien sposób otworzył mi oczy na osoby Wielkich Braci czy też Ojców - o ile dotychczas brałem pod uwagę jedynie interpretację owych osób jako kopii Lenina czy Stalina, o tyle po obejrzeniu filmu Wimmera biorę pod uwagę teorię, że tak naprawdę ów kult jednostki można odnieść do kogokolwiek - nawet do kogoś, kto tak naprawdę nie istnieje. W Equilibrium Ojciec nie istnieje - jest tylko swego rodzaju symbolem, a nie określoną personą. Z "Roku 1984" wprost taki wniosek nie wynikał (co prawda nigdy nie spotkaliśmy BB, ale mieliśmy przecież do czynienia z rozwojem historii jak najbardziej rzeczywistej i wiemy, że Stalin nie jest bynajmniej personą fikcyjną). To jest na swój sposób twórcze. Argument, że to jest łopatologia stosowana dla grubych Amerykanów, nie przejdzie - grubi Amerykanie w ogóle nie wiedzą, co to BB a'la Rok 1984 i nie zastanawiają się nad takimi sprawami.
Swoją drogą... brawo za Bale'a - większość osób potrafi tylko narzekać "a, bo on do dupy grał, bo emocji żadnych ":).
"Jednakowoż istnieje różnica między plamami na słońcu, a odpowiedziami userów"
No... jeśliby owe wypowiedzi traktowały również o plamach na Słońcu.... to owa różnica się gdzieś zaciera :P.
"A jednak twe słowa przeczą faktom"
O, rly?
"Nie podawałem żadnych wydumanych informacji na twój temat, skonstruowałem jedną prostą , moim skromnym zdaniem trafną, sentencję"
Ową sentencję da się moim skromnym zdaniem przełożyć na ludzki: nikt mądry cię nie poprze, bo tylko głupim podoba się ten film. No więc... nadal utrzymuję kontakty z takimi na przykład ludźmi z ogólniaka, którzy są w większości ludźmi inteligentnymi (co stwierdzam nie po zdobywanych przez nich w szkole ocenach, ale przez wzgląd na to, co o nich wiem i przez wzgląd na to, jacy są). Wiem, że paru takich znajomych w realu ceni Equlibrium i porównuje go właśnie do Roku 1984 (i nie tylko).
Regards
Der_SpeeDer
"To ty tak myślisz. Z równym powodzeniem ja mogę powiedzieć "z twoich postów wyziera durnota, cynizm, i nie wiadomo, co tam jeszcze". I możemy tak długo - i bez sensu - dyskutować. Nie wiem też, co mają twoje skrajnie negatywne (i tendencyjne) wnioski do czytania ze zrozumieniem."
Oczywiście, problem polega na tym ( jak zresztą zauważyłeś ), iż jestem osobnikiem złośliwym. Jak ktoś zaczyna negatywnie, zazwyczaj otrzymuje ode mnie równie negatywną, czasem nawet bardziej, odpowiedź. Ale skończmy już o tym, wzajemne przekrzykiwanie się jest nawet zabawne, lecz - do czasu : )
"Nie skrytykowałeś. Dla mnie, rzucenie prostego bluzgu "bo to jezd guwno, widzi do karzdy, kto jest mondry" to jeszcze nie jest krytyka."
To może inaczej - wyraziłem swoją opinię. Swoją drogą, "mało ambitne, efekciarskie Sci-Fi." bluzgiem nie jest. Daj spokój, nie mówię też, że "Equilibrium" podoba się tylko debilom. Chyba, że o czymś zapomniałem( do czego niestety mam skłonnosci )
"Zwłaszcza, jeśli ktoś nabiera na ten temat mylnego przekonania, spowodowanego kontekstem - jaki masz CEL w utrzymywaniu oponenta w błędzie?"
Zaczynasz od agresywnego - "Zapewne "Rok 1984" też jest tanim i efekciarskim Sci-Fi, skoro występują w nim bardzo podobne "nonsensy", więc uznałem, iż na początek wypadałoby się bronić niż dogłębnie opisywać emocje i wrażenia po seansie z Equilibrium. Fakt, mogłeś się pomylić uznając mnie za kogoś kim nie jestem, ale chyba nie wypada od razu atakować, nieprawdaż? :D Chociaż... w końcu to tylko forum filmwebu
"Możliwe, aczkolwiek - Equilibrium w pewien sposób otworzył mi oczy na osoby Wielkich Braci czy też Ojców - o ile dotychczas brałem pod uwagę jedynie interpretację owych osób jako kopii Lenina czy Stalina, o tyle po obejrzeniu filmu Wimmera biorę pod uwagę teorię, że tak naprawdę ów kult jednostki można odnieść do kogokolwiek - nawet do kogoś, kto tak naprawdę nie istnieje."
Tak, w końcu w każdym z nas podświadomie drzemią ukryte żądze. Każdy na swój sposób pragnie jakiegoś formatu władzy, więc odważnym byłoby stwierdzenie "Lenin to bydlę, dzierżył władzę absolutną i wykorzystał do swoich okropnych, i haniebnych czynów". Władza zmienia człowieka, w końcu sam Wielki Ojciec nie zażywał leku tylko się delektował swoją potęgą (mordując w gruncie rzeczy podobnych sobie, czyżby nawiązanie do Hitlera , który miał dziadka żyda? )
"Argument, że to jest łopatologia stosowana dla grubych Amerykanów, nie przejdzie - grubi Amerykanie w ogóle nie wiedzą,"
Tu się po części zgodzę, Amerykanie może i nie znają klasyków Sci-Fi, ale z całą pewnością pożerają wzrokiem sceny akcji, czystą rozrywkę bez wysiłku umysłu ( może stąd u nich taka popularność Matrixa, szczególnie tego drugiego - na brak walki w nim narzekać nie można ).
"Swoją drogą... brawo za Bale'a - większość osób potrafi tylko narzekać "a, bo on do dupy grał, bo emocji żadnych ":)."
Bale jest dość specyficznym aktorem, czasami gra świetnie ( np. Equilibrium ) czasami wydaje się, że założył drewnianą maskę na twarz ( Terminator 4 ) . A z tymi emocjami... jeśli ktoś tak mówi , wyśmiewa sam siebie - logiczne, ze w filmie takim jak w/w , aktor gra bez emocji :D
"No... jeśliby owe wypowiedzi traktowały również o plamach na Słońcu.... to owa różnica się gdzieś zaciera :P"
Ale tylko wtedy ; )
"Ową sentencję da się moim skromnym zdaniem przełożyć na ludzki: nikt mądry cię nie poprze, bo tylko głupim podoba się ten film"
Ha, wyolbrzymiasz . Nie mówię, że dzieło Wimmera jest tragiczne, jest niezłe - "niezła" ocena, nie sądzisz ? :) Może zbyt ostro napisałem, może - na pewno ; mimo to, aż tak źle nie jest.
"No więc... nadal utrzymuję kontakty z takimi na przykład ludźmi z ogólniaka, którzy są w większości ludźmi inteligentnymi (co stwierdzam nie po zdobywanych przez nich w szkole ocenach, ale przez wzgląd na to, co o nich wiem i przez wzgląd na to, jacy są). Wiem, że paru takich znajomych w realu ceni Equlibrium i porównuje go właśnie do Roku 1984 (i nie tylko)."
So do I , lecz gust - nie zależy od inteligencji.
Tak w odpowiedzi na główne pytanie, to mi się wydaję, że w tym filmie nie należy doszukiwać się sensu związanego z realizmem, zgodności z naszymi racjami. Należy docenić przekaz.:)
Byłam świeżo po projekcji i zwyczannie byłam ciekawa co inni na ten temat myślą. Jednak uznałam, że nie jest to sprawa zycia i śmierci więc odpuściłam. I dodam, że film mi się podobał, pomimo niezgodności heh:) Patrząc jaka duskusja zawrzała wyżej, tym bardziej nie chiałam ciągnąć tematu ,bo tak to najczęściej kończy się na filmwebie:/ Pozsrawiam:)
Racja, tutaj robią wszystko, żeby udowodnić swoje racje zajmując skrajne stanowiska ;)
zwierzęta również pozbawione są uczuciowości wyższej, a mimo to łączą się w pary i dbają o potomstwo w celu przedłużenia gatunku.
Dla zwierząt nie ma celu przedłużania gatunku, wiele z nich nie ma nawet świadomości że może umrzeć, a przedłużanie gatunku jest konsekwencją popędu seksualnego bez którego prawdopodobnie by wyginęły.
Odnośnie tematu jeżeli ludzie potrafią panować nad instynktami, mogą również posiadać dzieci nie czując pożądania, no chyba że jedynym powodem rodzenia się dzieci jest bezrozumne oddawanie się instynktom oraz popełnianie "wpadek", takie zachowanie jednak nie różni się od zwierzęcego. Człowiek jako istota rozumna ma możliwość podejmowania decyzji niezależnie od odczuć i emocji, przynajmniej teoretycznie.
zastosowałam skrót myślowy, który jak widać dla Ciebie był nieczytelny: zwierzęta łączą się w pary i dbają o potomstwo w celu przedłużenia gatunku, co zaplanowała Natura, nie dlatego że kochają swoje potomstwo, ale dlatego, że instynkt im każe. Piszesz: "Dla zwierząt nie ma celu przedłużania gatunku, wiele z nich nie ma nawet świadomości że może umrzeć, a przedłużanie gatunku jest konsekwencją popędu seksualnego bez którego prawdopodobnie by wyginęły." Coś Ci umknęło, rozumiem, że zapłodnienie, akt seksualny jest konsekwencją popędu seksualnego, ale czego konsekwencją jest opieka nad potomstwem? Z narażaniem swojego życia w obronie młodych włącznie?
Jeśli był to skrót myślowy to rzeczywiście nie był zbyt czytelny, ponieważ można by zrozumieć że chodziło Ci o to że zwierzęta świadomie dążą do celu jakim jest przetrwania gatunku, a jak wiemy tak nie jest. Dobrze że jednak to wyjaśniłaś.
"Coś Ci umknęło, rozumiem, że zapłodnienie, akt seksualny jest konsekwencją popędu seksualnego, ale czego konsekwencją jest opieka nad potomstwem?"
Chyba odpowiedziałaś na to w zdaniu wcześniejszym "nie dlatego że kochają swoje potomstwo, ale dlatego, że instynkt im każe" chociaż w sumie, czy miłość nie jest formą instynktu?
zatem dochodzimy do punktu wyjścia - miłość ma nic wspólnego z eterycznymi uczuciami Romantyków a jest jedynie wypadkową popędów i instynktów ;)