PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71885
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon



"Brisingr" odkrył przed nami bardzo wiele i wniósł mnóstwo nowych informacji. Dlatego problemem może być zdecydowanie się: od czego zacząć? Dlatego też postanowiłem podzielić ten artykuł na poszczególne części. Żadna z nich nie jest pewna i są to tylko pomysły i teorie, mogą one być inspiracją dla fan-ficków, a kto wie - może rzeczywiście tak będzie w czwartej i ostatniej części "Dziedzictwa"?

Najstarszy. Ciekawą teorię podsuwa nam tytuł drugiej części "Dziedzictwa" i jednocześnie określenie, jakim nazywa się Murtagh. Najstarszy syn Morzana (teraz już wiemy, że Eragon i Murtagh nie są w pełni rodzeństwem, co jednak nie zmienia faktu, że są rodziną). Zwykle gdy jest dwóch braci, nie mówi się "najstarszy", czy "najmłodszy", mówi się np. "starszy". Można by więc przypuszczać, że Murtagh zdawał sobie sprawę, że może posiadać jeszcze jednego brata... lub siostrę. Czy byłoby to dziecko Morzana, czy Broma (a może kogoś innego) - tego nie nie da się określić, jednak istnieje taka możliwość, a trzecie dziecko z pewnością miałoby ogromny wpływ na dalsze losy naszych bohaterów. Dodatkowo można nawet założyć, że Selena w jakiś sposób przeżyła (nie wiadomo gdzie jest pochowana)! Pewien fragment z "Brisingr" idealnie pasowałby do tej teorii: "Sto stóp od pawilonu natknęli się na zielarkę Angelę. Klęczała i dwoma namiotami, wskazując ręką kwadratowy kawałek skóry rozłożonej na płaskim kamieniu. Na skórze leżał stosik kości długości palca, ozdobionych różnymi symbolami. Były to kostki z łapy smoka, za pomocą których odczytała w Teirmie przyszłość Eragona.
Naprzeciw niej siedziała wysoka kobieta o szerokich ramionach, ogorzałej cerze, czarnych włosach splecionych w długi gęsty warkocz opadający na plecy i twarzy nadal pięknej, mimo głębokich bruzd wokół ust, wyrytych przez czas. Miała na sobie rdzawobrązową suknię, uszytą na wyraźnie niższą niewiastę, ręce wystawały jej zza krótkich o kilka cali rękawów. Wokół pregubó obwiązała pasma ciemnego materiału, lec jedno poluzowało się i zsunęło ku łokciowi. Eragon dostrzegł skrywane wcześniej pod nim grube blizny, z rodzaju tych, które pozostawiają jedynie długotrwałe zmagania się z kajdanami. Zrozumiał, że w pewnym momencie swego życia kobieta została schwytana przez wrogów i walczyłą, aż, jak sugerowały blizny, rozdarła ręce do kości. Zastanawiał się, czy była zbrodniarką, czy niewolnicą. (...)
Obok kobiety przysiadła poważna nastoletnia dziewczyna, wkraczająca właśnie w pełen rozkwit swej urody. Mięśnie na przedramionach miała nietypowo rozwinięte, jakby pobierała nauki u kowala bądź szermierza, co było wysoce nieprawdopodobne w przypadku dziewczyny, nieważne jak bardzo silnej.". Opis pasuje do Seleny, zaś owa dziewczyna mogłaby być jej córką, jest w wieku Eragona i uczy się (najprawdopodobniej od matki) walki, wszystko pasuje więc doskonale.

Krypta Dusz. Czym jest? Gdzie się znajduje? Nie ma żadnych informacji na jej temat. Jedyny domysł, jaki postanowiłem wysnuć, to fakt, że może umożliwić porozumiewanie się ze zmarłymi, przywołanie na moment ich dusz. Wtedy Eragon mógłby porozmawiać z Bromem, czego tak bardzo oboje pragnęli, dowiedzieć się więcej od Galbatorixa, porozumiewając się z jego dawnymi wrogami itd. Możliwości jest naprawdę wiele.

Prawdziwe Imiona. Sądzę, że Paolini sam jeszcze do końca nie wie, jak mają brzmieć, gdyż nie zdradzono wprost Prawdziwego Imienia Sloana (wiadomo jednak, że składało się z trzech slów: "Ponownie wyszeptał trzy słowa i Sloan znów się poruszył. Eragon usłyszał, jak mruczy..."). Jest więc kilka opcji. Może to być po prostu inne imię, przydomek (*Imię* Zazdrosny, Wspaniały, Chciwy itd. - miałoby to sens, ponieważ imiona zmieniają się wraz z charakterem) lub długi opis, czy niezwykle trudna do wymówienia nazwa, której dosłowne znaczenie nie jest znane. Imię to jest prawdą o kimś, zawiera się w nim jego życie i charakter. Imię to jest również z pewnością wymawiane w Pradawnej Mowie. Poznanie go daję nad kimś władzę, jednak znajomość własnego imienia może pomóc w zrozumieniu siebie samego i rozwijaniu się, dlatego Eragon może chcieć poznać swoje imię. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że wtey będzie o wiele łatwiej "wyciągnąć" je z jego umysłu. Także poznanie imienia Galbatorixa mogłoby wiele zmienić. Jednak, gdyby Eragon poznał jego imię, mogłoby okazać się, że jest stare, gdyż Galbatorix oszalał po utracie swojego pierwszego smoka i całkowicie się zmienił.

Kolejne rozdziały z czyjegoś punktu widzenia. Z pewnością pojawią się rozdziały z punktu widzenia Saphiry, gdyż sam Paolini przyznał, że bardzo mu się to spodobało. Jednak z czyjego punktu widzenia? Sądzę, że nareszcie poznamy Galbatorixa i będziemy mogli spoglądać na całą historię z dwóch przeciwnych i wrogich sobie stron. Byłoby to bardzo ciekawe i dobrze kontrastowało, gdyż zamiast myśli Saphiry i Eragona, czytalibyśmy telepatyczne rozmowy Shruikana i Galbatorixa.

Czwarty Jeździec. Tu bardzo ciężko wysnuć jakiekolwiek podejrzenia, gdyż możliwości jest naprawdę wiele. Smok nie musi się koniecznie wykluć, na okładce czwartej części może się przecież pojawić Shruikan, smok Galbatorixa. Jednak kto mógłby zostać Jeźdźcem? Sądzę, że nie będzie to Roran, Arya, Elva czy ktoś inny. Mógłby to być syn lub córka Rorana. Mimo wszystko większość osób sądzi, że największym "pewniakiem" jest Arya, która zwyciężyła w sondzie na starej wersji Varden.pl. Kolor smoka również nie jest znany, a ponieważ Paolini wciąż się rozwija, wąpię żeby poszedł na łatwiznę i wybrał zieleń. Jest mnóstwo innych kolorów: fiolet, pomarańcz, biel, brąz, srebro - wymieniać można bardzo długo.

Eragon według przepowiedni Angeli kiedyś opuści Alagaësię, co jest pewne, gdyż wróżby z kostek smoka zawsze się sprawdzają. Jednak co wtedy ze smoczą rasą? Eragon prawdopodobnie nie wytrzymałby rozstania z Saphirą, która jako jedyna może podtrzymać istnienie swojego gatunku. Czy też smoczyca rzeczywiście umrze, a zrozpaczony Eragon postanowi opuścić krainę? Wątpię, gdyż Paolini zdaje sobie sprawę, jak bardzo lubianą postacią jest Saphira. Ale możliwości również jest bardzo wiele! Może odejść z Murtaghiem, aby kontynuować przygody jak za dawnych czasów, z Aryą? Kolejna możliwość to kontynucja przygód Eragona w postaci kolejnych części już nie "Dziedzictwa", a zupełnie innej serii przygód.

Elva w trzeciej części stała się postacią neutralną. Możliwe, że jej nadludzkie zdolności umożliwiłyby pokonanie Galbatorixa... lub Eragona. Nie tylko jest w stanie wykorzystać przeciwko komuś to, co sprawia mu ból - może obiecać, że znajdzie sposób jak owego bólu się pozbyć. Na dodatek jest niezwykle zwinna i zręczna. Jej zdolności można by wykorzystać do komunikacji z Galbatorixem, który z pewnością chciałby mieć tak groźnego pionka. Jeśli o niej wie, z pewnością też będzie pragnął odszukać jej Prawdziwe Imię. To nie Eragon i jego towarzysze muszą pokonać Galbatorixa, może tego dokonać właśnie Elva, która z pewnością odegra bardzo ważną rolę w kolejnej części "Dziedzictwa".

Murtagh. W wypadku tej ciekawej postaci także pojawia się wiele opcji. Może on uwolnić się spod władzy Galbatorixa, zmieniając swój charakter i nastawienie, a w konsekwencji Prawdziwe Imię. W ramach podziękowania mógłby zdradzić Vardenom kolejne sekrety Galbatorixa np. gdzie kryją się Serca Serc. Sądzę, że przez te trzy tomy poznaliśmy styl pisania Paoliniego wystarczająco dobrze i prawdopodobieństwo, że "zabije" Muragha jest bardzo małe. Jednak mogą to zrobić inni Vardeni, za co Eragon odwróciłby się od nich, wiedząc, że Murtaghowi trzeba było dać szansę i zacząłby działać na własną rękę.

Arya. Prawdopodobnie mogłaby pokochać Eragona tylko po upływie wielu lat, gdy ten bardziej dojrzeje. Jednak relacje między nimi zostały sprowadzone do przyjaźni i miłość Eragona mogła być tylko chwilową i przelotną częścią, mającą na celu polepszenie fabuły. Jeśli Arya rzeczywiście pokochałaby Eragona, mogłaby w przyszłości odejść wraz z nim z Alagaësii. Kolejna opcja to śmierć aktualnej królowej elfów w boju i zastąpienie jej właśnie przez Aryę.

Nowy władca. Wydaje mi się, że w tej kwestii najpewniejsza odpowiedź jest prosta: po śmierci Galbatorixa królem mogłaby zostać Nasuada. Z pewnością nie może to być ktoś z innej rasy, gdyż ludzie by protestowali, Eragon nie nadaje się do pełnienia funkcji rządzącego, podobnie jak jego kuzyn. Nasuada jest najpewniejszym typem, który nadaje się do tego idealnie pod każdym względem.

Tenga. Pamiętacie szalonego pustelnika, byłego mistrza Angeli? Z pewnością nie był postacią ukazaną tylko przelotnie, a czarownica napewno będzie pragnęła go odnaleźć. Możliwe, że zna odpowiedzi na bardzo trudne pytania i jest bardzo potężny. Niestety jego słowa są na tyle zawiłe, że pewnie będzie można wywnioskować z nich mniej niż z wierszyków kruka Bladgena. Czy odzyska zmysły? W jakiś sposób pomoże w walce z Galbatorixem i jego poplecznikami? Pozostaje nam tylko czekać, bo zarówno tego, jak i wielu innych rzeczy dowiemy się, czytając ostatnią część "Dziedzictwa". A wszystkie teorie z pewnością można będzie obalić, podobnie jak było z tytułem "Empire" i zieloną okładką. Na zakończenie tego artykułu mogę więc tylko napisać: "Pożyjemy, zobaczymy".

Alisson

to żeś się napisał...
no, ale: wiele z twoich przypuszczeń jest bardzo prawdopodobnych i ciekawych.
mnie najbardziej zaintrygowała postać kobiety i tej dziewczyny co w twoim przypuszczeniu mogłyby być rodziną Eragona. jesteś bardzo spostrzegawczy! ;) ale matka nie dała by mu żadnego znaku życia...? - tak jak Brom. [teraz nie mogę się przez to doczekać ostatniej części, a znając autora będziemy jeszcze długo czekać. ;(]
ale tak samo myślałam, że Eragon w Krypcie Dusz spotka Broma. Gdy już wiadomo, że jest jego ojcem może dać mu bardzo wiele wskazówek co do pokonania króla-potwora.
Murtagh - myślę, że on nie jest zły. gdyby mógł, czyli gdyby Galbatorix nad nim nie zapanował wróciłby do naszego Jeźdźca. mam nadzieję, że w ostatniej części znowu będą przyjaciółmi, bo chyba nikt nie zaprzeczy, że łączy ich przyjaźń. w ich duszy czy tam sercu ciągle mają tą więź. nawet więź ze względu na to, że są braćmi [strasznie polubiłam tego Murthaga]
no i najciekawszy ze wszystkich wątków dla mnie, bo jestem niezmierną romantyczką - Arya & Eragon xD przecież w Brisingr ona już coraz bardziej go akceptowała i lubiła. najpierw łączy ich przyjaźń, ale to właśnie z przyjaźni najczęściej rodzi się miłość. będę rozpaczała, aż cały tydzień jak on z nią nie będzie xD a poza tym to z kim miałaby być jak nie z nią? Nasuada? - odpada. przecież on jest elfem, a ona człowiekiem. a innej kandydatki raczej nie ma. w każdym razie życzę Eragonowi odwzajemnionej miłości.
co do okładki... myślę, że będzie na nim niewykluty smok - smok Saphiry. czy będzie zielony, fioletowy czy pomarańczowy? sam Paolini powie nam za kilka lat.
dziękuję za uwagę xDD

kaarmel

Na początku któregoś rozdziału pierwszej lub drugiej części był sen Eragona..
Coś o odpływającym statku, dwóch tajemniczych osobach płci odmiennej i 2 smokach na niebie. Tak ze nie musi porzucać Saphiry bo udać się do innej krainy.
Co do Aryi to było gdzieś mówione że elfy nigdy nie zdradzają swoich uczuć i kierują się głównie rozsądkiem i wieloletnia strategią życia. Wiec prawdopodobnie ona się w nim buja od początku, ale robi to po elfiemu.

I było w "Brisingr" w rozmowach Saphiry z Eragonem że nie mogą dopuścić by na tronie usiadł ktoś w stylu Orioa, lub Nasaudy.

Yook

ale Nasuada byłaby najlepsza na tron. dowiodła temu nawet na próbie ostrych noży (czy jak to się tam zwało), że gotowa jest poświęcić siebie dla ludu. i jest człowiekiem. pasuje na króla, bo ani krasnolud, ani elf, ani żadna inna rasa nie mogłaby zasiąść na tronie.

a ten sen. pewnie będzie to następny jeździec z smokiem i Eragon z Saphirą. jak teraz jeszcze raz czytam Brisingr to myślę, że ostatnim jeźdźcem mogłaby być Arya... lub Roran! teraz tak mi pod pasował na te miejsce.
albo dopiero co mi przyszło na myśl, że jak Paolini byłby tak drastyczny mógłby uśmiercić Saphirę. w tej sytuacji wszystko jest możliwe. i niewykluty smok mógłby być jego nowym smokiem. a wtedy tym drugim kimś na statku mógłby być Murtagh i Cierń.
jednak mam nadzieję, ze tak nie będzie. zresztą nikomu by się to nie spodobało.
zostańmy lepiej przy czekaniu na ostatnią część. ja już nie mogę spać po nocach, bo nie mogę się doczekać końca xD wiem, że to głupie, ale ja się tak wczuwam w książki! a to jest jedna z najlepszych jakie czytałam. i jest bardzo pouczająca. tak trochę uczy żyć.

ocenił(a) film na 1
kaarmel

Sorry, ale nie wytrzymałem...

"ja już nie mogę spać po nocach, bo nie mogę się doczekać końca xD wiem, że to głupie, ale ja się tak wczuwam w książki!"

Tak, to naprawdę głupie, bo książki są na tyle przewidywalne, iż nie trzeba się w nie wczuwać, a dalszy rozwój akcji, i to, jakie będzie zakończenie, można samemu przewidzieć.

"a to jest jedna z najlepszych jakie czytałam"

I jedna z niewielu przeczytanych w ogóle, jak mniemam?

"i jest bardzo pouczająca. tak trochę uczy żyć"

<łup, łup, łup>
To moje czoło stuka powoli, acz rytmicznie, w blat biurka.
Kretyński utworek pisany pod masę, z idiotycznymi rozwiązaniami fabularnymi i patetycznym językiem, jest pouczający? W jakiej kategorii? Jak nie pisać fantasy? Lepiej - uczy żyć? To jest albo jakaś prowokacja, albo kompletna żenada.

Der_SpeeDer

a ty chyba wogóle nie czytasz?
ja to po prostu lubię i mnie nie obrażaj ;/
dla mnie ta książka jest taka jak opisałam i mnie trochę nauczyła, a ty dalej żyj ze swoimi kretyńskimi poglądami i patrz jak inni czegoś się uczą

kaarmel

a z tym nie spaniem to była taka metafora. po prostu jestem ciekawa co będzie dalej.
a czego mnie nauczyła?! chyba tego, że nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość i, że życie jest nieobliczalne.
a każdy szuka w książkach czegoś innego. może ty tego nie dostrzegasz, ale dla mnie to jest ciekawe.

ocenił(a) film na 10
kaarmel

Znowu ten kretyn, już mnie wkurzasz! Boże, co ci do tego, że ktoś lubi eragona a ktoś nie! Jeden lubi truskawki drugi wiśnie. Każdy jest inny, każdy ma inny gust. A co ty byś chciał żeby każdy człowiek na tej planecie był taki jak ty? ŻAL! Co ty go się czepiasz, że to jego ulubiona książka? Mi się ta książka podoba, chociaż mój zbiór jest dość obszerny... Książka ma swój urok, ma swój świat.

Myślę, że Krzysztof nie uśmierci Saphiry. Ona jest najbarwniejszą i najlepszą bohaterką sagi.

ocenił(a) film na 1
Alisson

"a ty chyba wogóle nie czytasz?
ja to po prostu lubię i mnie nie obrażaj ;/"

Gdzie cię obraziłem?
Jeśli badziewie, jakim jest Eragon, uważasz za "najlepszą książkę, jaką przeczytałaś", to sorry, ale nie nasuwa mi się inny wniosek jak ten, że książek czytałaś mało, albo były to same gnioty pokroju tych sygnowanych logiem Dragonlance. Albo i jedno, i drugie.

"dla mnie ta książka jest taka jak opisałam i mnie trochę nauczyła, a ty dalej żyj ze swoimi kretyńskimi poglądami i patrz jak inni czegoś się uczą"

Litościwie nie skomentuję. Ośmieszyłaś się już dostatecznie poprzednim zdaniem, i niniejszym.

"a z tym nie spaniem to była taka metafora"

CO TY POWIESZ? POWAŻNIE??? Ale jaja! Nie wiedziałem!

"a czego mnie nauczyła?! chyba tego, że nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość i, że życie jest nieobliczalne"

Ja się tego nauczyłem sam, wychodząc z wieku dziecięcego. I nie potrzebowałem do tego żadnego gniota w postaci marnie napisanego fantasy.
Pouczająca lektura, jak ta lala. Z czym wyskoczysz jeszcze, że Eraś uczy, iż machanie mieczem bywa źródłem wielu dolegliwości?

"a każdy szuka w książkach czegoś innego. może ty tego nie dostrzegasz, ale dla mnie to jest ciekawe"

A ty z kolei nie dostrzegasz grafomaństwa, które się wręcz wylewa momentami ze stronic powieści Chrisa.


"Znowu ten kretyn, już mnie wkurzasz!"

Ładny wstęp. Po takich zdaniach za każdym razem doceniam osobników pokroju Tatara i innych (sorry, nie pamiętam ksyw), którzy nie kwitują swoich przeciwstawnych poglądów obrażaniem dyskutanta.

"Boże, co ci do tego, że ktoś lubi eragona a ktoś nie!"

A co ci do tego, czy wypowiadam się na forum dyskusyjnym, czy nie?

"Jeden lubi truskawki drugi wiśnie. Każdy jest inny, każdy ma inny gust"

Do diabła z gustami na FORUM DYSKUSYJNYM!
Jeśli ktoś lubi truskawki, a nie wiśnie - ok, jego wola. Ale jeśli ktoś taki włazi na forum dyskusyjne, twierdząc, że truskawki to najlepszy owoc, jaki jadł, i niech się schowają inne, to ktoś inny jak najbardziej ma prawo podważyć taką opinię i domagać się argumentów na jej poparcie.
A jeśli delikwent swojego zdania poprzeć nie potrafi, to jest burakiem i oszołomem.

Moja rozmówczyni, sytuując wypociny Paoliniego na tak wysokiej pozycji, obraża w moim mniemaniu książki od niego dużo lepsze, które wręcz zaściełają półki w Empiku, a samego Chrisa niezasłużenie nobilituje.

A co do tego, że książka ma "swój świat", to wierz mi, jest to jeden z najbardziej schematycznych, jakie można znaleźć, gdzie nie ma naprawdę nic, co by się wyróżniało i było warte uwagi (poza koncertowymi autora kretynizmami pokroju uoryginalniania świata na siłę, w postaci chociażby siedmiopalczastych krasnoludów i włochatych elfów).

W kwestii Saphiry, to jest to mój osobisty kandydat do tytułu "najbardziej drętwy i pozbawiony wyrazu smok w literaturze". Takoż drętwe i niesugestywne są jej relacje z Erasiem. Mimo usilnych starań, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie choćby szczątkowych pokładów poruszenia ich wzajemnym losem. Zażyłe więzi to ja spotykałem w cyklu Temeraire albo nawet w cyklu Bazila, gdzie faktycznie było to wszystko jakoś podbudowane. U Paoliniego tego nie ma - cały związek jest oparty nie o uczucia, a o magię, całość zaś wygląda nieporadnie.
Sama Saphira zaś jest zupełnie bezbarwna.

Der_SpeeDer

nie lubisz tej książki to nie pisz ;/
są lepsze książki fantastyki nie przeczę, ale mi się podoba także ta.
a czy ja się ośmieszam? wyrażam własne zdanie.

ocenił(a) film na 1
kaarmel

"nie lubisz tej książki to nie pisz ;/"

W rewanżu za taką absurdalną poradę mógłbym odpowiedzieć: podobała ci się ta książka, to fajnie, ale dlaczego uważasz, że wszyscy muszą o tym wiedzieć?

"a czy ja się ośmieszam? wyrażam własne zdanie"

No, sorry, ale jeśli ktoś wyznaje, że on się uczy życia z książki fantasy (w dodatku napisanej przez nastolatka, który z pewnością o życiu wiele nie wie), to brzmi to cokolwiek śmiesznie.

Der_SpeeDer

tak samo ty się chwalisz, że jej nie lubisz.

i nie uczę z tej książki tylko coś mi pomogła np. zrozumieć.
a jest tam wiele prawy o uczuciach. tylko trzeba być wrażliwym lub je znać (czyli odczuć "na własnej skórze")

Der_SpeeDer

tak samo mogę powiedzieć, że ty się chwalisz mówiąc, że jej nie lubisz.

może źle się wyraziłam mówiąc, że ta książka uczy. bo fakt,chyba żadna fantastyka nie uczy. ale ktoś wrażliwy lub co odczuł wiele uczuć "na własnej skórze" może dostrzec jakieś uczucia tej książki i powiedzieć, że ta książka ma w sobie wiele.
i dla mnie dobrze, że one tam są, że to nie jest jakaś super wypasiona fantastyka w której są tylko zimnokrwiści extra bohaterowie (od razu sorry za wielką ilość przymiotników :)), bo straciłaby tą "magię".
a myślę, że dlatego ci się nie podoba, bo sama to przyznam, ale jest trochę bardziej dla dzieci.

i nie kłóćmy się już.
dobra niech ci będzie: jestem głupia i się ośmieszam lubiąc tą książkę czy jak ty to tam ująłeś.

kaarmel

@Der_SpeeDer - Ty przynajmniej umiesz balansować na granicy między dyskusją a twierdzeniem.

@kaarmel - Prawdy o uczuciach którą mu ojciec lub matka dyktowali z wikipedii.
I nie pisz posta pod postem jak możesz tylko wyrażaj to co masz do powiedzenia w jednym.


Moim zdaniem nawet książki fantastyczne mogą uczyć. Tylko musi je napisać odpowiedni autor.

Yook

"I nie pisz posta pod postem jak możesz tylko wyrażaj to co masz do powiedzenia w jednym. "
napisałam najpierw pierwszy, ale mi coś wyskoczyło, żebym spróbowała za chwilę,a nie wiedziałam, że to się zapisało. ;)

dobra tam. już się nie kłócę. każdy ma swoje zdanie ;) i niech tak zostanie.

ocenił(a) film na 1
kaarmel

"tak samo mogę powiedzieć, że ty się chwalisz mówiąc, że jej nie lubisz"

Pani nie pojęła aluzji?
Chodziło o to, że forum dyskusyjne jest, co nazwa implikuje, od DYSKUTOWANIA. I jakiekolwiek teksty pokroju twojego wcześniejszego są tutaj zdecydowanie nie na miejscu.

"dla mnie dobrze, że one tam są, że to nie jest jakaś super wypasiona fantastyka w której są tylko zimnokrwiści extra bohaterowie"

Radziłbym dobrze przyjrzeć się owym bohaterom.
Z jednej strony barykady sami dobrzy, prawi, idealni, bez wad. Weźmy takiego Erasia - toż to ideał, normalnie, nie ma żadnych złych cech charakteru (poza głupotą), a jego koleżkowie z Vardenów, krasnali czy elfów są równie czyściutcy i nieskazitelni. A po drugiej stronie barykady same, za przeproszeniem, skurwiele. Weźmy takich Bliźniaków - ujrzawszy w jedynce ich charakterek, zacząłem od razu podejrzewać, że są oni szpiegami imperium, lecz postanowiłem dać Chrisowi kredyt zaufania i uznać, że oni przełamują schemat. Jak się okazało - niesłusznie, bo miałem rację. W dwójce wydało się, iż faktycznie stoją po stronie tych złych.
Taki zerojedynkowy podział sprawia sztuczne wrażenie i ciężko się utożsamiać z jakimikolwiek postaciami.

"a myślę, że dlatego ci się nie podoba, bo sama to przyznam, ale jest trochę bardziej dla dzieci"

Och, nie podoba mi się z wielu powodów. Infantylizm i niedojrzałość da się jeszcze przełknąć (zwłaszcza jeśli przyrównywać to do filmowej adaptacji, w której poziom infantylizmu jest już nie do zniesienia), gorzej jest z ogólnymi umiejętnościami pisarskimi. Zasadniczo każdy element składowy tej książki Paolini schrzanił koncertowo.
Narracja. Szczerze mówiąc, po szumnych zapowiedziach, spodziewałem się wiele. Tymczasem to, co wyprawia Chris, jest siermiężne - całość obfituje w wydarzenia, które nie pełnią większej roli w fabule i nie pchają w ogóle akcji do przodu, za to skutecznie usypiają czytelnika. Fatalnie Paolini rozwiązał też kwestię bitew, które są opisywane w sposób bezładny i chaotyczny. Narracja, ogólnie rzecz biorąc, była pierwszym, co mnie od lektury "dzieła" Chrisa odstręczyło.
Fabuła. Tutaj z kolei Paolini na każdym kroku obnaża, jak bardzo jest pozbawiony szczątkowej choćby inwencji. W pierwszym tomie objawiało się to bezczelnym zżynaniem na żywca ze scenariusza Star Wars (mogę tę kwestię dokładnie omówić, żeby nie było, że to jakieś głodne kawałki), później ta tendencja zanika, żeby Chris mógł dać upust swojej zdolności do kreowania kretyńskich pomysłów. Już w Najstarszym było tego sporo (wątek Rorana czy Elvy), Brisingra z kolei nie czytałem, ale dość się już nasłuchałem na forach o kolejnej porcji idiotyzmów, jeszcze większej niż poprzednia. Gdy słucham o co niektórych kawałkach, w głowie mi się nie mieści, że są ludzie, którzy takie gówno łykają z zachwytem, nie dostrzegając kompletnie, że Paolini gremialnie obraża inteligencję ludzi, wciskając im takie coś.
Styl? Tu już w ogóle można tylko siąść i płakać. Samo zapoznanie się z historią wydania tego potworka (mama z czerwonym długopisem, tatuś, który pomaga synkowi "przekuwać mętne i splątane myśli w jasne i proste zdania", czy też gruntowna korekta w wydawnictwie, które należy do rodziców Paoliniego właśnie) wywołuje conajmniej zażenowanie. Tym większe, że pomimo tej zbiorowej pomocy efekt finalny jest i tak marny. Już pierwsze zdanie powoduje, że u osób co bardziej wrażliwych na styl włos jeży się na głowie ("Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc ze sobą woń, która mogłaby odmienić losy świata"), a dalej wcale nie jest lepiej. Oprócz ewidentnych kwiatków stylistycznych (np. nieporadne porównania typu "fala lodowatej energii wypełniła jego żyły niczym płynny ogień", albo błędy składniowe zwalczane już w szkolnych wypracowaniach, typu tego z górami otaczającymi wietrzyk) we znaki daje się także idiotyczny patos i nadmiernie kwieciste sformułowania - a to Eragon przekazuje komuś coś z ręki do ręki "dramatycznym gestem", a to Sloan wygłasza poezje o potężnych myśliwych powracających w szeregi śmiertelników, a to Chris opisuje ze wszystkimi szczegółami kolejne czynności Erasia podczas jego podnoszenia się z wyra.
Irytujące jest również jawne zawłaszczanie pomysłów z innych dzieł literackich gatunku fantasy (i nie tylko - patrz: Star Wars) - jeźdźców smoków ukradł sobie od Anne McCaffrey, pradawną mowę z Ziemiomorza, a co niektóre nazwy z Władcy Pierścieni, nieco je tylko poprzekręcawszy (Farthen Dur - cóż to, jakaś pierdząca odmiana Barad Duru?).

Dosłownie nic w tej książce nie zasługuje na pozytywną notę, a mnie chyba nikt nie przekona, abym czuł do Paoliniego jakikolwiek szacunek w związku z wydaniem tego gniota.

"dobra niech ci będzie: jestem głupia i się ośmieszam lubiąc tą książkę czy jak ty to tam ująłeś"

Nigdy nie powiedziałem, że jesteś głupia, bo lubisz Erasia. Załamała mnie twoja argumentacja na obronę tej książczyny i teksty o tym, jak to ona cię uczy życia.
W kwestii tego drugiego, to nauki, jakie rzekomo pobierałaś z tego dzieła, okazują się w dodatku banalne, co wszystko w zestawieniu wygląda raczej ośmieszająco (tym bardziej, że autorem erasiowych wypocin jest nastolatek, który o życiu wie tyle, co nic). Co leży u podstaw takiego stanu rzeczy, tego jasno nie stwierdziłem, bo nie znam cię i nie mogę wiedzieć. Głupota MOŻE być przyczyną, ale tylko może. Werdyktu w tej kwestii nie ogłosiłem.

"@Der_SpeeDer - Ty przynajmniej umiesz balansować na granicy między dyskusją a twierdzeniem"

No... nie zawsze :). Powinieneś poczytać kilka moich bardziej burzliwych wypowiedzi.

Der_SpeeDer

jestem tak samo młoda jak Paolini, gdy pisał pierwszą część. chce też wiedzieć co mam jeszcze przeczytać, żeby poznać prawdziwe postacie, a nie jeszcze przez długi czas zachwycać się tym "gniotem" :D co proponujesz?
(sorry, że nie na temat, ale nie mogę się powstrzymać ;))

ocenił(a) film na 1
kaarmel

Daleko szukać nie musisz, wystarczy nasz rodzimy Wiedźmin. Gwoli ścisłości, dwa tomy opowiadań ("Ostatnie Życzenie" oraz "Miecz Przeznaczenia") oraz niestety słabsza saga o wiedźminie (kolejne tomy "Krew Elfów", "Czas Pogardy", "Chrzest Ognia", "Wieża Jaskółki" oraz "Pani Jeziora"). Lektury owe nie tylko mają o wiele dojrzalszą i bardziej rozbudowaną (tudzież wcale nie schematyczną) fabułę, ale są napisane o wiele dojrzalszym (i często ostrym) językiem. Nie wspomnę już o będących klasą samą dla siebie nawiązaniach Sapkowskiego do rozmaitych legend i baśni (które to nawiązania mają często charakter prześmiewczy). I jeszcze jedno - w przeciwieństwie do prozy Paoliniego, te książki potrafią rozśmieszyć. Zwłaszcza przy lekturze opowiadań płakałem ze śmiechu, czytając co niektóre dialogi.

Bądź co bądź, książki Sapkowskiego są prozą dojrzałą i jeśli szukasz czegoś lżejszego, polecam książczyny, od których swoje obcowanie z fantasy zacząłem ja - cykl Bazila autorstwa Christophera Paoliniego oraz cykl Strażników Płomienia Joela Rosenberga. Książki klasy średniej, ale za to przystępne i potoczyste.

Jeśli zaś poszukujesz czegoś lepszego z zagranicznej fantastyki, polecam świeży cykl Temeraire autorstwa Naomi Novik (dotąd wydane w Polsce tomy to "Smok Jego Królewskiej Mości", "Nefrytowy Tron", "Wojna Prochowa" i "Imperium Kości Słoniowej"; w przygotowaniu "Zwycięstwo Orłów"). Po pierwsze jest to zgrabnie skonstruowana historia alternatywna (co stanowi prawdziwą ucztę intelektualną dla ludzi z historią obeznanych), a po drugie w pełni smocze powieści, z zupełnie oryginalnym spojrzeniem na same smoki oraz ideę jeźdźców.

Możesz też ewentualnie rozejrzeć się za "Smokiem i Jerzym". Sam tej książki jeszcze nie przeczytałem, ale wielokrotnie mi ją polecano.
Innym wyborem, który mógłby ci przypaść do gustu, jest cykl "Jeźdźcy Smoków z Pern" Anne McCaffrey (od tych książek ja się odbiłem, ale może tobie przypadną do gustu).

Dodam też, że nawet książki podpinające się pod sławę marki Warcraft są pod każdym względem lepsze, niż gniot Paoliniego. Ze szczególnym wskazaniem na książki Richarda A. Knaaka ("Dzień Smoka" oraz trylogia "Wojna Starożytnych").

Na początek wystarczy.

Der_SpeeDer

dużo :D
ale jak znajdę gdzieś to chętnie przeczytam ;) wtedy może pozachwycam się nad tymi twoimi "ulubieńcami" literackimi :D
i dzięki, bo musiałeś się sporo napisać.

ocenił(a) film na 1
kaarmel

Co do pisania, to nie dziękuj, wyznam ci szczerze, że ja po prostu (o czym można się w sumie zorientować po objętości co niektórych postów) czerpię sporą frajdę z pisania. Amatorską twórczością literacką też się rzecz jasna zajmuję.

Ach, no i może podam jeszcze tytuły książek z cyklu Bazila, bo ich nie wymieniłem - są to po kolei "Bazil Złamany Ogon", "Miecz dla smoka", "Smoki wojny", "Smok bojowy", "Smok na krańcu świata", "Smoki Argonathu" i "Smok Ostateczny". Plus bonusowy epizod "Czarodziej i Latające miasto".
Książki w stu procentach smocze (może z wyjątkiem owego bonusowego epizodu), z tym że słowo "smok" jest tu użyte ciut na wyrost, Bazil i jego pobratymcy bowiem, choć nazywa się ich smokami, bliżej mają do bojowych dinozaurów. A sama lektura jest klasy średniej (choć łatwo to wchodzi, a język jest gładki i potoczysty). Mimo to, mam do nich sentyment, jest to bowiem bodaj pierwsze prawdziwe fantasy, jakie przeczytałem (ja, wówczas jeszcze potteroman) i spędziłem przy nich miłe chwile. Calutki cykl (kupiony, rzecz jasna) do dziś stoi u mnie na półce.

Wydane z kolei tomy Strażników Płomienia to "Śpiący Smok", "Miecz i Łańcuch", "Srebrna Korona", "Dziedzic", "Wojownik Żyje" oraz "Droga do Ehvenor". Smok jest w tych książkach tylko jeden (Ellegon), ale cóż z tego, skoro i tak bije na głowę taką Saphirę, i to pod każdym względem.

Książek z cyklu Anne McCaffrey wszystkich wymieniać nie będę, bo jest ich czternaście :). Te kilka pierwszych to "Jeźdźcy Smoków", "W pogoni za smokiem", "Biały Smok", "Smoczy Śpiewak" i "Smocze Werble".
Jak już mówiłem, osobiście się od tego cyklu odbiłem, ze względu na ciężki styl narracji, niezbyt ciekawą (oczywiście jak na mój gust) fabułę oraz trudne do rozszyfrowania zachowania bohaterów (nie wspomnę już o tym, że czytelnik zostaje tu wrzucony w świat, o którym nie wie prawie nic, ale już od pierwszych stron autorka wymaga od niego, aby wiedział wiele i od razu domyślał się motywów zachowań postaci, które pierwszy raz widzi na oczy wyobraźni).

Der_SpeeDer

i tu mnie zaskoczyłeś! byłeś potteromaniakiem? (nigdy bym się nie spodziewała ;)) ja dalej mam sentyment do HP i gdybym miała czas na pewno bym jeszcze raz przeczytała.

już sobie w bibliotece upatrzyłam Wiedźmin. ;) tyle słyszałam o grach i filmach, ale nigdy do książki nie zajrzałam.
na pewno przez wakacje przeczytam tez resztę poleconych książek. wogóle najchętniej zawaliłabym szkołę bym tylko mogła czytać, a tak pozostaje mi niewysypianie się co dzień, bo chciałam poczytać nocą książkę. ;D wtedy mam jedyny czas na własne przyjemności :D
sama tylko nie wiem, gdzie ja te książki znajdę, ale może kolega ma. taki zapalony fan fantastyki.

no i następne zaskoczenie: też piszesz? zapewne fantastykę? też chciałabym przeczytać. (nawet jeśli to jednak nie fantastyka)

ale już lepiej nie pisze, bo i tak straszny offtop się zrobił przeze mnie ;)

kaarmel

a tam.. o czym innym my tu mamy gadać? o eragonie?

a filmów o wiedźminie bym nie polecał ;) i to ze szczerego serca

ocenił(a) film na 1
kaarmel

"i tu mnie zaskoczyłeś! byłeś potteromaniakiem?"

Byłem, ale już nie jestem. Teraz zająłem stanowisko zgoła przeciwstawne.

W kwestii Wiedźmina, odradzam oglądanie filmu (tudzież serialu), bo są żałośnie marne. W grę za to warto pograć (sam ją mam).

"no i następne zaskoczenie: też piszesz?"

Piszę, aczkolwiek jestem zupełnym amatorem.
I tak, piszę fantastykę, ale postanowiłem wybrać gatunek Science-Fiction, a nie fantasy. Co było wyborem zresztą lekko niefortunnym, bo o ile w fantasy co nieco czytałem, o tyle w SF moje doświadczenie jest znikome, i zasadniczo eksperymentuję :P.

Wykreowałem swój świat (a raczej wszechświat), z kilkoma rasami, których historią i kulturą staram się zajmować. W kwestii samego pisania, ostatnio mam lekki zastój.
Napisałem w sumie jedną pełnowymiarową powieść (pierwszy tom planowanego cyklu), która po jednokrotnym jej odrzuceniu przez Fabrykę Słów, oczekuje gruntownych poprawek. Kiedyś byłem z tego tekstu bardzo zadowolony, teraz kręcę głową z zakłopotaniem, czytając co niektóre fragmenty i myśląc, że ja to próbowałem tak od razu wydać. Powieść pojawiła się na forum Ogame, w dziale Nasza Twórczość, ale obecnie są tam tylko jej szczątki (pokasowałem prawie wszystko, w obawie przed zatargami natury prawnej z ewentualnym wydawcą).
Powstało kilka rozdziałów drugiego tomu, ale zarzuciłem dalsze prace.

Ostatnio skrobnąłem też niezbyt długie, kilkudziesięciostronicowe opowiadanie, również umieszczone w wymyślonej przeze mnie wizji przyszłości. Wciąż jest w całości na forum Ogame, ale odradzałbym ci jego czytanie, bo z tego, co zaobserwowałem, raczej nie nadaje się ono dla czytelników będących nowicjuszami w zagadnieniu mojego uniwersum.

Od jakiegoś czasu planuję napisanie kolejnego opowiadania, ale za diabła nie mogę się za to zabrać. Jak wreszcie zacznę, mogę cię zawiadomić :).
Nowy tekst miałby się ponownie rozgrywać w wymyślonym przeze mnie świecie, ale tym razem przedstawię akcję z punktu widzenia ludzi (protagonistami w poprzednim opowiadaniu byli przedstawiciele jednej z ras obcych), a sama fabuła będzie o wiele bardziej jasna i klarowna.

"ale już lepiej nie pisze, bo i tak straszny offtop się zrobił przeze mnie ;)"

No to jest nas dwoje.
Chociaż panowie moderatorzy na FW rzadko się offtopami przejmują.

Der_SpeeDer

no to jeszcze mogę sobie "pozaśmiecać" :D

oczywiście, że jak napiszesz to mnie zawiadom.
jesteś taki trochę... z braku lepszego określenia powiem, że intrygujący. ale tak pozytywnie xD dlatego chyba tak bardzo chciałabym przeczytać te twoje opowiadanie.
zobaczyć co ty tam naskrobałeś ;D

ocenił(a) film na 1
kaarmel

Jedna tylko rzecz mnie martwi - moje teksty to tak zwane military SF, które się koncentruje na gwiezdnych konfliktach zbrojnych.

A że większość ludzi płci żeńskiej za dziełami opiewającymi konflikty zbrojne nie przepada... może być takim sobie pomysłem, czytanie tego, co ja wypociłem. Ale spróbować można...

Der_SpeeDer

ja przeczytam wszystko ^^
a te konflikty zbrojne wcale nie są takie złe :) no i tu dochodzi jeszcze przymiotnik "gwiezdne" więc jest już całkiem ok.
jestem tą dziewczyną, ale byś się zdziwił, bo ta skrytsza połowa mojego charakteru jest wzięta od chłopaka.
poza tym pozwól mi przeczytać, a wtedy ci powiem czy mi popadło pod gust. ;)

ocenił(a) film na 1
kaarmel

Co prawda dopiero zacząłem pisać to opowiadanie (a prace będą zapewne szły powoli z tego względu, iż wisi nade mną widmo sesji), ale zamieściłem na forum Ogame już około dziesięciu pierwszych stron.
http://board.ogame.onet.pl/thread.php?threadid=1101131


Jakby co, podaję też link do tematu z wcześniejszym opowiadaniem. Niestety, przy tym osoby niewtajemniczone mogą się pogubić. A poza tym, nie było ono aktualizowane, przez co wciąż jest tam trochę błędów.
http://board.ogame.onet.pl/thread.php?threadid=1048604&page=1

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Hmm... jak się nie szuka czegoś ciekawego, to samo wpada..

Der, zastanawia mnie, dlaczego nie wspomniałeś np. o Tolkienie... Chyba go znasz? :>

ocenił(a) film na 1
Saph

Znam, ale czytałem tylko Hobbita.

Poza tym wspominanie o WP byłoby banalne i odnosiłoby się wrażenie, że sypię frazesami, samemu nic nie wiedząc :).

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

W takim razie masz czego żałować...
WP to klasyka... nad klasykami. ^^
IMO coś lepszego nawet niż 'Wiedźmin', choć żałuję, że nie ma tam więcej o smokach.

I jak dla mnie wspominanie o WP to nie banał, jest to znana książka, ale na tyle uniwersalna i ponadczasowa, że każdy, kto chociaż trochę lubi fantasy, powinien ją znać. Albo przynajmniej 'Hobbita'.

Ach, no i jeszcze, o jakich frazesach tu mowa? Frazes, czyli coś, co ukrywa przesłanie, a Ty wszystko pięknie wyłożyłeś.
Poza tym, jak inaczej tłumaczyć coś osobie, która uważa Eragona za arcydzieło. Książka lekka i przyjemna, trochę pozgapiana, ogólnie może być, ale nie jakiś ewenement. [Trochę się wymądrzam, wiem. Stary nawyk. ;P]
I cieszę się, że tak jak ja, opuściłeś zacne grono 'potteromaniaków'. Ale od czegoś trzeba zacząć, przecież.

ocenił(a) film na 1
Saph

Jako że WP jeszcze nie przeczytałem, wypowiadać się na temat szerzej nie będę, ale Wiedźmina decyduję się bronić do ostatniego naboju :). Co do jednego mogę powiedzieć kilka słów - języka. Sapkowski pisze w sposób naprawdę lekki, a przy tym dojrzały. Zwłaszcza dialogi w jego wykonaniu są mistrzowskie, pikantne i z użyciem ostrego języka. Z kolei jak kiedyś zabrałem się za czytanie Drużyny Pierścienia, nie byłem w stanie się w to zagłębić, ponieważ język, jakim pisze Tolkien, jest potwornie ciężki. Ongiś mnie kilka osób przekonywało, że dotyczy to tylko pierwszego tomu, bo dalej jest lepiej. Ale początki będą trudne, tak czy inaczej.

"Książka lekka i przyjemna, trochę pozgapiana, ogólnie może być, ale nie jakiś ewenement"

Heh, dla niektórych to jest ona napisana zbyt miernym językiem, żeby była przyjemna. Dla mnie może nie, ale zapoznawałem się z opinią takich osób, które wytrzymują naraz przeczytanie trzech stron - i dalej już nie mogą, załamane tym, co czytają, i wpadkami stylistycznymi autora.
Co się zaś tyczy zgapiania, to w zasadzie nie ma tu żadnych oryginalnych pomysłów autora - wszystko pozżynał. A to, co wymyślił sam, jest tak żałosne, że światu tego lepiej nie pokazywać.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Ależ ja nie mam nic do 'Wiedźmina'! Książka bardzo udana, jednak nie tak jak WP [imo]. Owszem, Tolkien pisze dość ciężko, jednak to dodaje 'smaczku' książce. Jednak trzeba lubić taki zabieg.
Cała trylogia jest tak napisana, więc nieprawdą jest, że styl pisania zmienia się po pierwszym tomie. Ze wszystkim trzeba się oswoić, także z Tolkienem. :)

Wpadki stylistyczne mogą być także winą tłumacza. A te osoby, które się tłumaczą swoim 'załamaniem' lekko przesadzają. Eragon nie zachwyca, ale nie jest on dokumentną porażką. Trzecia część sagi została napisana trochę dojrzalej i ma w miarę wartką akcję, więc może powinno się zwrócić uwagę też na wiek i psychikę autora. [Chociaż opis bitew mu nijak nie wychodzi, nieważne w którym tomie.]

Owszem, oryginalność nie cechuje Chrisa, ale jeśli Eragon był dla kogoś początkiem, takim jak dla mnie HP, to chwała mu za to, że 'wciągnął' kogoś nieświadomie w świat fantasy.

ocenił(a) film na 1
Saph

"Wpadki stylistyczne mogą być także winą tłumacza. A te osoby, które się tłumaczą swoim 'załamaniem' lekko przesadzają"

Po raz kolejny podpieram się Desmei z forum Draconis (ale cóż, ze znanych mi antyfanów Eragona ona wypowiada się na ten temat najwięcej i najostrzej), ale biorąc pod uwagę fakt, że w osobnym temacie zrównała kilka pierwszych rozdziałów książki z ziemią, znajdując wpadki logiczne, językowe lub stylistyczne na każdym kroku (minimum po kilka na jedną stronę tekstu), to moim zdaniem wcale nie przesadza.

Desmei wypowiedziała się też zresztą właśnie w kwestii rzekomej winy tłumacza - czytała wersję oryginalną i jej zdaniem nie było wcale lepiej. Z tego, co powiedziała, patos językowy jest tam nawet jeszcze gorszy niż w tłumaczeniu.

"Owszem, oryginalność nie cechuje Chrisa, ale jeśli Eragon był dla kogoś początkiem, takim jak dla mnie HP, to chwała mu za to, że 'wciągnął' kogoś nieświadomie w świat fantasy"

Jeśli patrzeć pod takim kątem, to może i "chwała" mu. Ale spójrz na to pod innym kątem - wyobraź sobie przypadek kogoś, kto będąc człowiekiem obeznanym w literaturze, chce się oswoić również z fantastyką - i trafia na takiego Eragona. Jakie szkody wyrządza pod tym względem szmatławiec Chrisa wizerunkowi fantasy, mówić nie trzeba. Jedni autorzy starają się przecierać nowe szlaki i tworzyć książki z pasją i w sposób dojrzały, a ktoś taki jak Paolini wrzuca na rynek gnioty. I z literatury - dziedziny sztuki, która powinna być piękna i cechować się artyzmem - robi się papka dla niewymagającego odbiorcy.

Der_SpeeDer

Nie wiem czy wiecie, ale na takie coś jest nawet nazwa(mówię o eragonie).. a nosi ona szlachetną nazwę KICZ.
No chyba że mylnie interpretuję definicję..

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Der:
No, jeśli ktoś ma bardzo ostrą alergię na błędy i książki czyta, by nacieszyć swoje oczy idealnie poprawnym tekstem, to cofam swoje słowa, faktycznie może się załamać.
Wersji oryginalnej nie czytałam, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać. Ale jeśli język jest jeszcze gorszy, to wcale się nie dziwię, że Chrisowi książkę musieli wydać rodzice....

Oczywiście, jest także druga strona medalu. 'Rynek' wymaga pozycji również dla tych, którym prawdziwe fantasy nie podchodzi [czyt. głupiutkie nastolatki zakochane w odtwórcy Eragona/ludzie, którzy nie potrafią docenić literatury z wyższej półki]. Ale tego, co Chris, tak jak napisałeś, wyrządził swoją książką, nie da się naprawić... Ciekawe, jak on sam z perspektywy czasu ocenia swój debiut...
Ach, no i ktoś obeznany w literaturze nie złapie się za książkę napisaną przez szesnastolatka. Wymagający odbiorca będzie wiedział, co wybrać, zwłaszcza, że w księgarniach internetowych Eragon nie ma najlepszych opinii.

Yok: mylnie to stosujesz interpunkcję. Kicz, owszem, ale możesz trochę więcej napisać. Szufladkować i powielać opinię każdy potrafi... ^^

ocenił(a) film na 1
Saph

"Ciekawe, jak on sam z perspektywy czasu ocenia swój debiut..."

Och, daj spokój. Skoro facet nie miał najmniejszych oporów przed kopiowaniem wszystkiego, czego tylko się dało, to nad czym ty się właściwie zastanawiasz...

I tak, odbiorcy z grupy tych bardziej wymagających nie sięgną raczej po Eragona, chociaż zwróć uwagę na to, jak dobrze te śmiecie się sprzedają. Weźmy takiego Brisingra, który po wejściu do sprzedaży natychmiast zajął pierwsze miejsce na liście najczęściej sprzedawanych książek w Empiku i znalazł się w rankingu bestsellerów. Skoro takie szmatławce rozchodzą się spośród literatury fantasy najbardziej, jak to świadczy o branży? Oraz jak świadczy o tym, do jakich odbiorców trafia taka literatura fantastyczna (tu muszę przyznać, że choć Brisingra nie przeczytałem, to wysłuchałem już całkiem sporej ilości relacji o najnowszych debilnych pomysłów Chrisa. Niektóre były takie kretyńskie, że po prostu nie obejmuję rozumem, iż czytelnicy pławiący się w zachwytach nad tymi książkami, są kompletnie odporni na epatującą z nich skrajną głupotę).

Der_SpeeDer

No jakoś tak mam.. :D(te 2 kropki u mnie oznaczają u mnie ze przerywam wypowiedź żeby się namyślić co i jak dalej powiedzieć.. taka jakby pauza w przemowie)
A trzykropków też używam, ale nie widać ;)

Skoro chcesz to tak:
Paolini pisał książkę na potrzeby amerykańskich konsumentów.. albo dla dzieci... Dla czytelników którzy czytają tylko obowiązkowe lektury (lub ich streszczenia) i nawet na lekcjach niema mowy by analizowali tekst.. najwyżej zrozumieli bardziej jego treść. W szkołach czyta się.. "wartościowe" książki (nie koniecznie ciekawe) i młodzież poza garstka oczytanych nie wie ze książka "ciekawa" (dla nich) może być zła: "Inni czytają to i ja przeczytam. Oo... to jest nawet 'dobre' MUSZĘ przeczytać kontynuację." Czytanie "dzieła" Paoliniego nie wymaga od nich myślenia, wystarczy chłonąć tekst. Jest to książka wyraźnie pisana dla dzieci i na potrzeby kultury masowej (znów poza wyjątkami które chcę czegoś więcej). Nie jest ważne czy jest to dobra książka, ważne że przeczytało kilku znajomych i mówią że im się podoba.. ludzie i tak to kupią, bo "tylu już kupiło" ale czemu się dziwić? Rodzice Paoliniego wykupili PEWNIE specjelnie wszystkie najlepsze półki w 1/2 księgarni w USA, a produkt tak wyeksponowany ma 100% gwarancję bycia kupowanym.
Pierwsze dwa tomy sprzedawały się jak świeże bułeczki, więc z trylogii zrobił się.. kwartet? :P a to dlatego że autor wie że nieważne jakiego ścierwa by nie napisał ludzie i tak go kupią, a ze kolejne miliony będą w kieszeni rodzinki Paolinich to tym dla niego lepiej.. Kto wie może jeszcze opisze dzieje eragona poza alagaesją(czy jak to się pisze).
A takie coś to z tego ci wiem nazywa się kicz nie?

Yook

I jeszcze dodam:
Mam 16 lat więc wiem co mówię. Spotkałem się z nią po raz pierwszy jak miałem jakieś 12 lat.. wciągnęła mnie na równi z HP w czym niema nic dziwnego (w tym wieku). Na przestrzeni czasu przeczytałem to jeszcze kilka razy.. W między czasie przeczytałem jeszcze Wiedźmina i WP i sporo innych książek (nie tylko fantastycznych) i za każdym razem eragon spadał na mojej liście bestselerów.. robił takie: "Bęc, bęc, bęc, bęc, bęc.." Dlaczego? Bo zaczynałem myśleć podczas czytania, a u nastolatków jest z tym krucho. Fakt z wiekiem statystyka się poprawia ale i tak jest dość powili wznosząca się krzywą...
Rozmawiałem już z kilkoma znajomymi (w różnym wieku) na temat eragona i podobnych do niego książek i tylko utwierdzały mnie te rozmowy w moim przekonaniu.

Ale warto czasem przeczytać coś mizernie słabego, wręcz kiczowatego.. Bo jak inaczej poznać wartość prawdziwego dzieła? Bez porównania, bez kontrastu nie będzie ono w naszych oczach tak dobre jak jest naprawdę.

ocenił(a) film na 2
Yook

Der:
Najsłabszą stroną Brisingra nie są pomysły [skopiowane lub nie], tylko opisy bitew... Przynajmniej takie jest moje zdanie. ‘Wiekopomna’ potyczka w której ginie... eee… Oromis powinna być majstersztykiem, a nie nudnym bełkotem, w którym nie do końca wiadomo, o co chodzi.
Cóż... Na szczęście się zbyt wiele po Paolinim nie spodziewałam, więc jest do zniesienia.
Yok:
„Ale warto czasem przeczytać coś mizernie słabego, wręcz kiczowatego.. Bo jak inaczej poznać wartość prawdziwego dzieła? Bez porównania, bez kontrastu nie będzie ono w naszych oczach tak dobre jak jest naprawdę.”
Myśl dnia. ;) I zarazem pełne podsumowanie Eragona.
Jesteśmy w podobnym wieku, moja przygoda z książkami innego pokroju niż bajki , zaczęła się właśnie od Harry`ego.
Później przyszedł czas na ‘dzieło’ Chrisa - również przypadło mi do gustu. Jednak po zapoznaniu się z innymi pozycjami, wydaje mi się, że potrafię tę książkę obiektywniej ocenić. I niestety, Eragon wiele stracił w moich oczach. Najważniejsze, to nie trwać przy starych upodobaniach, lecz ciągle szukać czegoś nowego i… lepszego.

ocenił(a) film na 1
Saph

"Ale warto czasem przeczytać coś mizernie słabego, wręcz kiczowatego.. Bo jak inaczej poznać wartość prawdziwego dzieła? Bez porównania, bez kontrastu nie będzie ono w naszych oczach tak dobre jak jest naprawdę."

Tja, myśl dnia, istotnie :). Gorzej, kiedy jeden z drugim te kiczowate utwory ustawia na pantałyku, jak to całe rzesze robią z Erasiem.

Pomijając jakieś nadprogramowe lektury (pokroju Folwarku Zwierzęcego czy literatury młodzieżowej), ja również zacząłem swoją przygodę z fantasy zasadniczo od Harry'ego Pottera. Mania na punkcie tych książek przerzuciła się po jakimś czasie na cykl Bazila autorstwa Christophera Rowleya, w którym dostrzegłem książki znakomite, mimo że ogólnie postrzegane są jako przeciętniaki. Obok kolejnych przygód Bazila zapoznawałem się także (z mniejszym entuzjazmem) z cyklem Strażników Płomienia. Później, kiedy zapał do czytania po raz n-ty książek z Bazilem mi przeszedł, imałem się różnych lektur. Przeczytałem między innymi kilka książek sygnowanych Warcraftem, kilka tych z cyklu Dragonlance oraz jedną z Warhammera. Liznąłem nawet cykl Jeźdźców Smoków z Pern, ale szybko się odeń odbiłem.
Z Eragonem zetknąłem się po raz pierwszy jeszcze zanim opuściła mnie bazilomania. Do gustu mi specjalnie nie przypadł, uznałem go za nudny i przereklamowany, z koślawą narracją, skutkiem czego książkę wielokrotnie odkładałem, nim po kilkunastu tygodniach wreszcie skończyłem. Lektura Eragona była siermiężna zwłaszcza w porównaniu z wyżej wspomnianymi książkami z cyklu Bazila, które pisane są językiem gładkim i potoczystym.
Ostatnimi czasy zabrałem się za cykl Temeraire, przeczytałem wszystkie książki traktujące o przeżyciach Geralta (dwa tomy opowiadań plus saga o wiedźminie). W zeszłym roku kupiłem w Empiku Najstarszego (chyba tylko dlatego, że lubię kończyć to, co zacznę... ale na Brisingra wyrzucać pieniędzy w błoto już nie mam zamiaru - czekam, aż będzie w bibliotece) i chyba tylko dlatego, że byłem taki wyposzczony (sesja na uczelni), połknąłem go w dwa dni.
Teraz usiłuję przedzierać się przez Opowieści o pilocie Pirxie, ale z racji stylu Lema, nie jest to lekka lekturka.

"Najsłabszą stroną Brisingra nie są pomysły [skopiowane lub nie], tylko opisy bitew..."

Moim zdaniem proza Paoliniego ma tyle wad, że ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, co jest najgorsze.
Ale tak, przeczytane jak dotąd przeze mnie sceny batalistyczne są jednym z koncertowo spapranych elementów. Nie ma przy tym znaczenia, czy są to duże bitwy, czy walki jeden na jeden. Te pierwsze są chaotyczne i nie dają żadnego obrazu sytuacji, drugie nudne i wyprane z emocji, obfitujące niekiedy w absurdalne wydarzenia. Oromis i Glaedr ginący szybciutko z rąk dwóch żółtodziobów czy Roran Niezwyciężony Wsiok mordujący około dwustu zawodowych żołnierzy jednego po drugim to tylko niektóre z nich.

Der_SpeeDer

Eragon... ogólnie książka napisana dla ludzi którzy nie mają dużego doświadczenia literackiego. Jak napisali moi poprzednicy jest dobrym porównaniem z dużo lepszymi książkami. Nie wiem czy znacie historie życia autora dlatego podam link: http://www.varden.pl/varden.php?site=paolini Nie jest on zwykłym przeciętnym Amerykaninem, więc też jego twórczość jest "nie co" inna. Kiedy czytałem tą książkę kojarzyła mi się ona z Disneyem. Wiecie Superbohater ratuje ziemie przed bezwzględnym złoczyńcą jest słaby jak mój procesor ale i tak go pokona. Jak już wiadomo bitwy nie wychodzą paolinowi najlepiej (yyy... w ogóle mu nie wychodzą),więc nie potrafię sobie wyobrazić wielkiej bitwy w której to Galbatorix pokona Eragona yyy... to znaczy... Eragon pokona Galbatorixa. Ale zostawmy na razie to nędzne dzieło. Harry Potter, identyczny disnejowski schemat. Przez cały czas się uczy żeby walczyć ze 100 razy potężniejszym od siebie magiem. Jednak to można wybaczyć JK Rowlink ponieważ zawsze pisała dla dzieci a ta książka z góry była kierowana dla wszystkich grup wiekowych tak że każdy może ją przeczytać bez obaw że się zawiedzie. Paolin zaś nigdy przedtem nie pisał dla... nikogo, przez co nie ma doświadczenia. Nie wiemy dokładnie do kogo kierował swoją książkę. Być może chciał pokazać że rodzaj prozy jaką jest fantastyka, nie jest przeznaczony tylko dla elitarnej grupy ludzi o wyższym ilorazie inteligencji. Poza tym (wnioskuję z powyższego) jeśli wszystkie swoje pomysły zerżną od innych autorów to to świadczy o jego obeznaniu w literaturze. Trudno w jakikolwiek sposób oceniać autora po trzech trzystu-stronicowych książkach. Z pewnością jeszcze nauczy się pisać leprze książki ja bym go tak nie skazywał od razu na zdeptanie. Wierze, że jeśli będzie pisał dalej, to będzie mu to wychodziło coraz lepiej wtedy to przyjdzie dzień w którym zniszczy swoich przeciwników mówiąc "i co jednak umiem pisać"

ale chciałem również napisać troszkę o treści czwartej części trylogii:
krypta dusz: myślę że nie koniecznie musi to być miejsce w którym spodka broma i innych zmarłych krypta dusz może być metaforą do leżących w niej eldunari pozwolę sobie zacytować: ,, A gdy wszystko wyda się stracone, a twoja moc nie wystarczy, idź pod skałę Kuthian i wymów swe imię, by otworzyć Kryptę Dusz." to by pasowało powie swoje prawdziwe imię opisujące jego samego, smoki zrozumieją że jest dobry wspomogą go mocą i w ten sposób wygra

Der_SpeeDer

Deer, jesteś najciekawszą osobą jaką spotkałem na tym forum. ;>

Allyn

Der* , mała pomyłka. (post za krótki) (no i dalej za krótki)

ocenił(a) film na 6
kaarmel

Cześć! Też kiedyś czytałem sporo Fantasy (SF polubiłem stosunkowo późno i też nie jest to klasyczne SF w rodzaju Lema, tylko raczej to z pod znaku Warhammera 40.000 i Warzone). W zasadzie to zaczynałem (nie licząc książek dla dzieci) od Glena Cooka, i jego cyklu "Czarna Kompania". Tutaj muszę jednak zaznaczyć, że tak naprawdę podobały mi się tom pierwszy i drugi "Czarna kompania" i "Cień w ukryciu", głównie ze względu na dalekie od klasycznego fantasy moralizatorstwa czy odwrócenie klasycznego podziału "Dobry/Zły", na mniej jednoznaczną wizję. Za to zresztą cenię Cooka do dzisiaj. Potem czytałem Mercedes Lackey - w zasadzie wszystko co wyszło do końca lat 90. Czytało się dobrze, choć bohaterowie byli raczej wyidealizowani a źli zwykłymi sadystami, bez jakiejś głębszej motywacji. Akurat z Lackey najbardziej podobało mi się trylogia "Wojen magów" i "Magicznych burz". Potem - od 2001 zacząłem zaczytywać się w Warhammerze z czego najbardziej podobała mi się oczywiście cykl o Gotreku i Feliksie. Nie była to jakaś specjalnie wartościowa literatura, ale miała wyraźnie zarysowane postacie (także te po przeciwnej stronie barykady) i klimat ciągłego starcia z siłami zła, które są znacznie potężniejsze od ludzi.
W zasadzie to przygodę z Fantasy na większą skalę na jesieni 2004 - cyklem Rogera Żelaznego cykl Dziewięciu Książąt Amberu. W najlepszych momentach potrafiłem przeczytać po ponad 20 książek w ciągu roku (na samym początku od wiosny 1999 do końca roku i w 2004). Tolkien mi się nie spodobał - rozwlekła narracja oraz spartaczone bitwy. Z książek około tolkienowskich spodobał mi się jednak "Ostatni Władca Pieścienia" Yeskowa, dziejący się w Śródziemiu, ale role są tutaj odwrócone.
Już po tej fali fantasy miałem jeszcze kontakt z Eragonem - nic specjalnego, ale z lepszych pozycji tetralogie Witolda Jabłońskiego "Cykl o Czarnoksiężniku", dziejący się w na ziemiach polskich w okresie rozbicia dzielnicowego i mający kilka wątków fantasy, oraz cykl Cztery Krainy Steph Swainston "Rok naszej wojny" i "Gdzie czas to pieniądz" bardzo fajna fantasy z nietuzinkowymi postaciami. Z kolei co SF, którym tu pisałem to jest to przede wszystkim cykl o Komisarzu Gauncie i pierwszym i jedynym z Tanith, oraz jego kontynuacja - naprawdę bardzo brutalne przedstawienie wojny.
Ostatnio już nie czytuje fantastyki, coś tam pisywałem ale przerzuciłem się na anime i pisanie recenzji tychże - mniejsza forma jest szybsza w tworzeniu. Stworzyłem sobie nawet taki świat, ale bardzo on przypominał ten z Warhammera (plus kilka raz z Mercedes Lackey i ogólne podejście do dobra i zła jak u Cooka) potem wzbogacając go o wątki z epoki napoleońskiej a ostatnio klimaty Dieselpunka. Póki co zaś pisuje crossovery anime z naszym światem z uwzględnieniem życia politycznego w naszym kraju i jego granicami.

Der_SpeeDer

A wiec moim zdaniem ostatnim Jezdzcem zostanie dziecko Rorana i Katriny ,poniewaz Oromis mowil ze jaja dawalo sie juz 6 latkom wiec do czasu jak sn albo corka Rorana dorosnie Eragon bedzie pomagal Nasuadzie w zdobywaniu miast