Jak dla mnie ten film nie powinien mieć w ogole prawa bytu, żaden lepszy aktor/lepsza aktorka, nie zechciałby w nim wystąpić. A jeśli na Liv patrzeć przez pryzmat Władcy, to pasuje do każdej elfickiej czarodziejki.

wg. mnie film jest o wiele gorszy od książki... cóż może książka nie jest zbyt ambitna ale zawsze można się przy niej odprężyć w długie zimowe wieczory :). Miedzy książką a filmem są okropne zbieżności. Myślę że wzięli po prostu tylko pomysł i imiona bohaterów. Jestem ciut zawiedziona tą ekranizacją. A aktor, który gra postać tytułową to po prostu masakra, w książce nawet jest podane ze Eragon jest brunetem a nie blondynem!!! Nie widziałam chyba gorszej adaptacji książki...

Zgadzam się z Saph, ten film nie powinien był w ogóle powstać, a taki Jeremy Irons nie powinien był tracić czasu, grając w tej szmirze.

Rozczarowany Erasiem ja nie byłem, bo za dużo ekranizacji w życiu widziałem, żeby sobie dużo obiecywać. A skoro usłyszałem, że wzięli się za kręcenie filmu na podstawie takiej beznadziejnie marnej książki, to nie obiecywałem sobie nic. No, chyba że wziąć pod uwagę fakt, że od początku wiedziałem, iż film ów będzie szmirą.

Według mnie tylko postac Broma w filmie jako tak mozna było przezyc

Ta moim zdaniem niektórzy aktorzy jeszcze by uszli, tyle, że reżyser nie dał by szans nawet wybitnym. Ten zlepek kilku kadrów nie umożliwiał nawet prób odgrywania jakiejś roli.

nie czytałem książki, ale dobrani aktorzy są naprawdę żalowi. eragon w filmie wygląda jak jakiś pedał... na pewno jest wiele innych młodych aktorów którzy lepiej wcielili by się w tę rolę

Przypuszczam, że film powstał jak najniższym kosztem i miał bazować jedynie na młodych fanach i fankach, którym Eragon miał się podobać. Dla tego dali "ślicznego blondynka" który potrafił jedynie... wyglądać :D. Czy się podobał to nie wiem - ale przypuszczam, że takie było zamierzenie.