BRUCE WSZECHMOGĄCY (6/10) był jednym z megahitów 2003 roku. W samym USA film zebrał grubo ponad 260 mln dol i okazal się być ostatnim (jak na razie) wielkim przebojem Jima Carreya.
BRUCE nie był komedią specjalnie inteligetna i porywajaca, ale miał w sobie pewien urok i kilka dobrych zartow.
Nic więc dziwnego, ze twórcy sksuili sie na kontynuacje. Jim Carrey (który nie lubi sequeli) został zastąpiony przez drugoplanowa postać z pierwszego filmu, która grał sam Steve Carell.
No ale EVAN to nie BRUCE i tyle.
EVEN WSZECHMOGĄCY (mimo, że oba filmy podpisal ten sam reżyser Tom Shadyac) przypomina okręt bez żywiołowego sternika jakim był Carrey.
Owszem Steve CArell to sympatyczny i dobry aktor, ale tu brakuje dzikiej charyzmy Jima Carreya.
Ta komedia była najdorzyszym filmem tego gatunku w histrii. Jedna minuta EVANA kosztowała niemal 2 mln dol!!!
Co gorsza tych pieniędzy raczej nie widac na ekranie bo zastosowane tu efekty specjalne są poprawne, ale nie zachwycają.
Prawdziwym gzrechem EVANA jest to, iż to komedie niezbyt śmieszna. Gagi padają rzadko, a jśli już to sa bardzo infaltylne, albo zupoełnie nieśmieszne. Ile razy można śmieaćsięz ptasiej kupy albo z tego, że CArell właśnie uderzył się w palec?!
Fason trzyma tu Morgan Freeman, ale i on nie ma wiele do zagrania.
Jest jeszcze John Goodman, ale mimo, iz gra poprawnie to powierzona mu w EVANIE rola jest dużo poniżej możliwości tego znakomitego (choćby w BIG LEBOWSKY czy BARTON FINK) aktora.
Do tego film epatuje kiczem i nachalnym przesłaniem ekologicznym. EVAN WSZECHMOGĄCY to najdroższa propaganda w histroii kina!!!
Do tego film promuje ( słuszne!) wartości rodzinne, ale to również czyni nazbyt nachalnie i sentymentalnie.
Również zderzenie wartości (i sensu przypowieści bibilijnej) chrześcijańskich ze światem współczesnym (początkowo zabawne i odkrywcze) bardzo szybko zmienia się w banlaną i pustą sztampe.
Aj, niezbyt udany jest ten film!!!
Owszem 10 latki mogą się na nim świetnie bawić, ale daleko mu choćby to pzreciętnego poprzednika z 2003 roku.
W swych odczuciach nie jestem osamotniony - EVANA źle przyjeli krytycy, a publiczność dopisała średnio 100. 2mln dol w USA przy 175 milionowym budżecie!!!
Owszem CArell jest tu bardzo sympatyczny, dostajemy kilka gagów na półuśmiech, a na drugim planie pojawiają się Goodman i Freeman- ale te wszystkie zalety to za mało na dobry film.
hmm zgadzam sie w 100 % z przedmowca... coz ogladalem ten film jakis czas temu i srednio go pamietam - to tez kwalifikuje sie na - dla tego "dziela artystycznego " ( choc to za mocne slowa bo dziele nie mozna tego nazwac) przeslodzony scenariusz ze mimo wielu bledow i przeciwnosci wszystko i tak musi byc i jest wspaniale.. bleh...az robi sie niedobrze od takiego kiczu .... a co do roli steve`a carell`a - nie bede sie wypowiadal - porownam : w 40 letnim prawiczku ( mimo ze to tez srednio udana komedia) zagral o wiele lepiej. Pozdrawiam
zgadzam się, sama historia przesłodzona, do bólu przewidywalna i schematyczna, a "gagi" naiwne, infantylne i dosłowne np. te srające na wszystko ptaki - żałosny chwyt i do tego nadużywany... (ale podobno Amerykanie cenią taki humor, a Europejczycy wolą z głębszym dnem...)
ogólnie NIE polecam