Rozumiem, że squele się robi. Ale uważam, że ten film będzie słaby i jest absolutnie nie potrzebny.
Nie rozumiem czegoś, czy to będzie kontynuacja "Bruca"?? Jak tak to będzie bezsens, wykorzystają poprostu sprawdzony już wizerunek Freemana jako Boga :-/
To będzie jak myśle wszystko tak samo tylko nie Bruce(Jim Carrey) tylko Evan(nie pamiętam jak się nazywa ten aktor), ale to ten koleś, któremu Bruce w pierwszej części zrobił występ życia :P Gdy takie szneki strzelał... Prawdopodobnie Evan otrzyma moc bożą i będzie tak samo się bawił jak Jim w pierwszej części.