Co masz na myśli mówiąc głupkowatego Carreya? Bruce był 300 razy lepszy od Evana, właśnie dzięki roli J. Carreya. Szczerze, to się nastawiłem na oporową komedie i sie zawiodłem. Evan to bardziej familijny, ale gdyby grał tam Jim Carrey film był by dużo lepszy. Jim to mistrz kina i każdy jego film w głównej roli wymiata. Pozdro
Carrey to bardzo dobry aktor - niestetty przez jego głupkowate komedie (niektóe na prawdę głupie i jego miny itp. też) wyrobił sobie włąsnie image głupka. Jednak w wyjątkowo głupiej komedii "Ja,Irena i Ja" zagrał genialnie (walkę ze sobą) i Ci ludzie chyba nie widzieli filmów typu "Truman Show", "Majestic", "Zakochany bez pamięci" czy ostatni (juz całkowcie nie komediowy) thriller psychologiczny "Liczba 23"
Jak dla mnie to ten był jakis denny moze dla małych dzieci jako dobranocka sie nadaje ale ogolem usypiający i nudnawy i o wiele gorszy od Bruca!!!!!!!
Mea Culpa - w kazdym poscie bedziesz pisac to samo? (http://www.filmweb.pl/topic/687409/Jak+dla+mnie+to+ten+by%C5%82+denny++%28moze+ dla+ma%C5%82ych+dzieci+jako+dobranocka+sie+nadaje+ale+ogolem+usypiaj%C4%85cy%2C+ nudnawy+i+o+wiele+gorszy+od+Bruca%21%21%21%21%21%21%21.html)
oczywiscie sie zgadzam ze bruce byl o niebo lepszy. 100 razy bardziej wole glupkowatego Carreya niz plastikowego Carella.
Carrey to mistrz w swoim gatunku,głupotą mimiką zdobył rzesza fanó na całym swiecie ,mało tego ten film to tylko połtorej godiny nudów ,nie jak w pierwowzorze.Zawiodłem sie ,tylko dla dzieci ponizej 10 lat
Bruce wszechmogacy byl o niebo lepszy wlasnie dzieki roli carrey'a, podziwiam faceta poniewaz potrafi zagrac kazda role nie tylko komediowa , jest to wszechstronny aktor w pelnym znaczeniu tego slowa. Ten 40 letni prawiczek mu nawet do piet nie dorasta
pozdro
ogladalem dzis Evana Wszechmogącego. Po obejrzeniu nasuwa mi sie tylko jedna mysl - jesli chcecie to obejzrec a jednak macie co innego do roboty w tym czasie to radze wybrac opcje numer dwa. Film czasem smieszy, bardzo zadko, sieszy raczej glupota i jak to napisal Mossakowski w szczecisnkim wydaniu Gazety Wyborczej - żenada.
Czy każda letnia komedia musi być zaraz na miarę Oskara ? "Evan" to film, na który można zaciągnąć zarówno chłopaka, jak i gromadę dzieciaków (oczywiście pod warunkiem, że same umieją już czytać napisy). Tak więc bez przesady z tą drugą opcją, bo film jest całkiem milutki...
no wiesz...moze jestem ostry dlatego ze jako wzor biore sobie "niby" pierwsza czesc, czyli historie Bruce`a. Myslalem po prostu ze badziej mnie rozbawi, no ale ponizej oczekiwan.