Dla mnie film nudny jak flaki z olejem. Jedynie scena kibelkowa z Anną Dymną jest warta uwagi, bo jest po prostu zajebista.
A ponieważ w domu na co dzień słuchany jazzu, swingu, bluesa w różnych odmianach i w dużo lepszym wykonaniu to nawet ścieżka dźwiękowa, w moim odczuciu, nie ratuje tego filmu.