Bo skromny budżet to żadna wada, film daje do myslenia , to nie sa zombie na wesolo to troche taki prequel Walking Dead.
Różnica jest taka, że tutaj jest koniec świata, a tam jest telenowela z zombie w tle.
Całkiem dobry film, widać co prawda, że jest to niskobudżetowa produkcja, ale raczej z górnej półki. Kiedyś filmy o zombie były wyłącznie takie, liczył się pomysł, a reszta zależała od tego, jak twórcy się potrafili gimnastykować. Ogólnie klimatu jest tu sporo, historia może być, chociaż pod koniec jakoś tak zaczęła siadać. Ale daję 7, bo takiego filmu nie można oceniać tak, jak hitów za miliony.
Myślę, że zamiast filmu, o wiele lepsze byłoby zrobienie serialu z tego scenariusza. Bardzo podobała mi się praca kamer i zdjęcia. Muzyki nie utkwiła mi szczególnie w pamięci, więc raczej nie należała do najlepszych. Plusami tego filmu są animowane wstawki- co prawda nie pasują do klimatu, ale są dobrze wykonane. Podział filmu na rozdziały to także fajny pomysł. Gra aktorska przyzwoita. Szczerze powiedziawszy to i tak dostałem więcej, niż się spodziewałem. Minus za charakteryzację. Ciekawe i barwne postacie, dobry scenariusz, ale niepotrzebna była wstawka na początku filmu o tym, że po wojnie secesyjnej zanotowano falę żywych trupów. Notka sprawiała wrażenie jakoby film o zombie był oparty na faktach... ale w sumie ciekaw jestem, czy ktoś oglądający ten film odebrał go na poważnie i w to uwierzył :D Ode mnie zasłużone 6/10, a tak przy okazji, to czy nie wydawało wam się, że główny bohater jest trochę kreowany na Inmana ze "Wzgórza nadziei"? Przez cały film chodziło za mną te skojarzenie.
Mnie się bardzo podobał ten film. Szczególny klimat który panował przez cały czas ( niby spokojny ale w tle i w umysłach bohaterów wszystko wrzało) odgrywał kluczową rolę. Dobrze dobrani aktorzy, przede wszystkim główny bohater dał popis. Zdziwiła mnie tak niska ocena filmu na Filmweb-ie - czyżby za mało sfx ? ;-)
hehe, za mało zombie w zombie. Filmy o zombie nigdy nie będą miały wysokich not. Ale moze powinnismy się z tego cieszyc?:D
skromny budżet to żadna wada jeśli film robi John Carpenter (np. 'Ucieczka z NY', czy 'Atak na posterunek') lub Walter Hill (np. "Wojownicy"), tu natomiast zabrakło napięcia, mrocznej scenerii, poczucia zagrozenia. Sam pomysł na animowane wstawki i pamiętnikową narrację całkiem fajny, lecz wykonanie (zwłaszcza aktorskie) ledwo, ledwo.(No dobra odtwórca głównej roli za te swoje "ryki cierpienia" powinien dostać co najmniej Oscara:)
Film (moim zdaniem) niepotrzebnie aspiruje do miana "dzieła z przesłaniem" typowego dla kina ambitnego. Pozostaje niestety tworem nie do końca strawnym zarówno dla miłośników bezmózgiej sieczki z zombie w roli głównej, jak i dla tych oczekujących kina metaforycznego, bardziej stonowanego, gdzie żywe trupy sa tylko pretekstem do przekazania głębszych treści. Oczywiscie nie można go nazwać gniotem czy badziewiem, niemniej na więcej niż "ujdzie" (4) moim skromnym zdaniem nie zasługuje.